Niemiecka prasa: „BAMF uchem igielnym integracji”
7 grudnia 2015Regionalna gazeta „Schwäbische Zeitung z Ravensburga pisze:
„Co społeczeństwo i obywatele mogą lub muszą uczynić, by ten kraj dobrze funkcjonował? A przede wszystkim, co powinno właściwie zrobić państwo, by uporać się z tak wielkim wyzwaniem? Inaczej mówiąc: czy dopuszczalne jest, by wolontariusze troszczyli się o każdej porze dnia i nocy o uchodźców, gdy w odpowiedzialnym za to urzędzie od piątku w południe gaśnie światło? Ministrowie spraw wewnętrznych landów krytykują mocno Federalny Urząd ds. Migracji i Uchodźców (BAMF). Zbyt mało wydaje on decyzji dot. azylu i pracuje zbyt wolno. Przed miesiącami obiecano 1000 nowych etatów, ale dopiero teraz urząd informuje, że wszystkie miejsca zostały obsadzone. Gdyby wolontariusze i gminy tak zwlekały z zaangażowaniem, to niejeden z uchodźców musiałby nocować na ulicy”.
„Mitteldeutsche Zeitung” z Halle ironizuje:
„Federalny Urząd ds. Migracji i Uchodźców stał się dla integracji przysłowiowym uchem igielnym. Ludziom, którzy w Niemczech znajdują nową ojczyznę i chcą podjąć pracę serwuje się nudę. Lepsze byłyby kursy języka i oferty zatrudnienia. Tym, którzy nie otrzymają zezwolenia na pobyt, długotrwałe procedury dają złudne nadzieje i czynią późniejszą deportację bardziej skomplikowaną. Dowodem bezradności są zapowiedzi o tym, jak powiększane jest ucho igielne urzędu. To nie do wiary, że rada pracownicza dopiero teraz wyjaśniają, jak wyrównywać się będzie nadgodziny. Mimo, że sytuacja jest dramatyczna, w weekendy nikt tam nie pracuje. Więcej zaangażowania i mniej urzędniczej mentalności byłyby dobrym początkiem szybszego działania. Jednak nie da się rozwiązać problemu długiego oczekiwania na decyzję bez konsekwentnego uproszczenia procedur azylowych”.
„Rhein-Zeitung” z Koblencji komentuje:
„Nigdzie obecnie urzędnicy państwowi nie są tak pożądani, jak tam, gdzie rozstrzyga się o deportacji lub integracji. Każda z decyzji ważna jest dla cczłowieka, którego ona dotyczy oraz dla tego, który ją podejmuje. Dlatego kluczowe dla hasła Angeli Merkel ‘damy radę' jest, czy uda się w najbliższym czasie wszcząć procedury i po kilku tygodniach je zakończyć. Czy zanim wniesione będą wnioski o azyl, upłyną kolejne miesiące. Każdy imigrant ma prawo, by jego wniosek rozstrzygała osoba, która nie pada z przepracownaia. Dlatego sama wola rozwiązania nagromadzonych wniosków przez nadgodziny jest chybiona. By skrócić procedury potrzebna jest większa elastyczność i więcej ludzi pracujących w systemie zmianowym i na weekendy”.
W podobnym tonie pisze „Rheinische Post” z Düsseldorfu:
„Zadanie do rozwiązania: Jeśli system opracowania wniosków o azyl przy pomocy 2 tys. pracowników obliczony jest na obsługę 30-100 tys. uchodźców, co stanie się, jeśli przybędzie ich nagle ponad milion? Wtedy idiotyzmem jest cieszyć się, że BAMF zatrudni 450 nowych ludzi. (..) Szefem urzędu mianowano co prawda sprawnego Franka-Juergena Weisego, który zapowiedział, że w przyszłym roku BAMF zatrudni kolejne 4 tys. pracowników. Ale również to nie wystarczy. (..) Zaradzić temu może tylko jeszcze wiącej nowych pracowników i praca w systemie zmianowym. Ale przede wszystkim pakiet azylowy, który z powodu konwentów partyjnych został narazie uśpiony".
opr.: Alexandra Jarecka