Niemiecka prasa o powstaniu w Gettcie Warszawskim
19 kwietnia 2013„Frankfurter Allgemeine Zeitung” (FAZ) zamieściła na pierwszej stronie zdjęcie karuzeli w Warszawie z 1943 roku i zatytułowała „Pewnego wieczoru w Warszawie”. Pod zdjęciem zamieszczono frazy wiersza „Campo di fiori” Czesława Miłosza. FAZ uzupełnia, że poeta był wtedy w 1943 roku w Warszawie, gdy obywatele stolicy jeździli na karuzeli, podczas gdy w Warszawskim Getcie rozpoczynało się powstanie. „Dzisiaj, w 70. rocznicę walki w »żydowskiej dzielnicy« wielu Polaków pyta się, czy ich matki i ojcowie udzielili wystarczającej pomocy, by pomóc Żydom w walce przeciwko SS” – pisze FAZ.
Na trzeciej stronie gazeta umieszcza obszerny artykuł korenspodenta Konrada Schullera pod tytułem „Kret pod karuzelą”. Autor pisze w nim o trwającej w Polsce dyskusji na temat stosunku Polaków do Zydów „między obojętnością, a bohaterską pomocą”.
Autor FAZ rozpoczyna artykuł od tego, czego wielu jego kolegom w niemieckiej prasie brakuje: rysuje bardzo szczegółowy, plastyczny i szokujący dla czytelnika obraz tamtejszych dni. Schuller przypomina, że getto było przedsionkiem Zagłady. „Na przytłaczająco małej powierzchni Niemcy umieścili 460 tys. osób – wygłodzonych, chorych, wystraszonych. Zaludnienie było 30-krotnie wyższe niż w dzisiejszym Berlinie, śmierdziało rozkładem, na chodnikach leżeli zmarli. Masowe transporty do komór gazowych w Treblince terroryzowały tych, którzy jeszcze żyli. Powstanie stało się dramatycznym końcem tego piekła”. FAZ opisuje także przebieg i dylematy powstańców, cytuje Marka Edelmanna, który tłumaczył ich motywację – „chcieli zdecydować jak umrą” i przypomina ich samobójczą śmierć.
W następnym akapicie autor pyta o stosunek „aryjskich” Polaków do tego dramatu. Jego zdaniem obraz ten jest niejednoznaczny. Pisze z jednej strony o denuncjantach, którzy zdradzali ukrywających się Żydów a z drugiej o heroicznej pomocy Polaków dla Żydów. „Podział dotyczył wszystkich, także żołnierzy AK w podziemiu. Ich dobrze zorganizowane jednostki przekazały Żydom wprawdzie trochę broni i atakowały podczas Powstania pojedyncze niemieckiej punkty, ale w bilansie wsparcie polskiego podziemia było tak mało przekonywujące, że Szmul Zygielbojm, przedstawiciel Zydów przy polskim rządzie w Londynie, jeszcze w czasie walk zdecydował się na protest odbierając sobie życie”, pisze Schuller. Wymienia różne argumenty i powody, w tym także głęboki antysemityzm, który dawał się odczuć w przedwojennej Polsce.
„Z drugiej strony Żydzi w czasie Holokaustu nigdzie indziej nie doświadczyli tyle pomocy, jak właśnie w Polsce. Tylko w Warszawie odważni obywatele pomimo groźby kary śmierci uratowali szacunkowo ok. 27 tysięcy ludzi” – pisze niemiecki dziennik i dodaje że AK przeprowadzała egzekucje na denuncjantach, a „Żegota” postarała się o fałszywe dokumenty dla dziesiątek tysięcy Żydów oraz przemyciła 2,5 tysiąca żydowskich dzieci z getta. „Denuncjacje, obojętność, pomoc – taki jest pełny obraz”, pisze Konrad Schuller, a następnie uzupełnia, że w czasie wojny w Polsce nawet antysemici byli zdolni do heroicznych czynów, jak Zofia Kossak-Szatkowska, która „uważała wprawdzie Żydów za wrogów Polski, ale równocześnie była przekonana, że w obliczu rzezi popełnianej na milionach bezbronnych ludzi nie można być biernym. Żadna wrogość nie zmienia niczego w obowiązku potępienia zbrodni. Nie chcemy być jak Piłat – pisała założycielka Żegoty“.
FAZ pisze również o tym, że obecnie Polacy żywo rozprawiają się z własną historią. Także tą powojenną. Korespondent cytuje także wiersz Miłosza, który mówi o jego strachu, jako o strachu Polaków. „Obawa, by nie być zaliczanym do »pomocników śmierci« towarzyszy Polakom do dzisiaj”, pisze Schuller i przypomina o eseju Jana Błońskiego z 1987 roku, w którym autor zadaje Polakom pytanie o ich własną postawę w czasie Holokaustu.
Na koniec FAZ zauważa, że antysemityzm w Polsce istnieje do dziś. Przypomina wyniki najnowszych badań opinii publicznej, które to potwierdzają, ale dodaje też, że było wiele gestów Polaków w stronę Żydów oraz że dialog postępuje do przodu. „Polska miała po 1989 roku trzech ministrów spraw zagranicznych żydowskiego pochodzenia”, pisze autor. Na koniec zadaje pytanie o to, co właściwie odróżnia Polaka i Żyda oraz pyta: „Czyż mężczyźni i kobiety w getcie nie byli Polakami w republikańskim sensie?”. Schuller podkreśla, że to pytanie jest obecnie w Polsce poważnie dyskutowane i to w sposób otwarty, nawiązujący do pięknych tradycji okresu Jagiellonów, kiedy to Polacy, Litwini, Ukraini, Niemcy i także Żydzi zaliczali się do tego samego, „ponad-etnicznego” narodu.
„Żenująco prostacki sposób”
„Frankfurter Rundschau” (FR) nawiązuje w związku z 70. rocznicą wybuchu Powstania w Getcie Warszawskim do dyskusji wokół ostatniego fimu niemieckiej telewizji ZDF. „W tej otwartej i niedokończonej polskiej debacie pojawił się akurat na krótko przed 70. rocznicą niemiecki film telewizyjny – »Nasi ojcowie, nasze matki« – który w żenująco prostacki sposób odgrzewa stary stereotyp. Ma to miejsce tylko w jednej scenie, ale rozmiar polskiego zdenerwowania jest mimo to zrozumiały i słuszny” – pisze gazeta. FR zauważa, że w filmie powstaje „jednostronne i dramartugicznie zupełnie niepotrzebne wrażenie, że Polacy byli antysemitami i to nie mniejszymi niż Niemcy”. W komentarzu FR jest zdania, że w żadnym wypadku nie chodzi o to, by Niemcy milczeli na temat polsko-żydowskich relacji, ale jeżeli już coś mówią, to nie powinni się ograniczać do przykrych stereotypów.
Die Welt zamieszcza w piątkowym wydaniu wywiad z redaktorem naczelnym „Faktu” Grzegorzem Jankowskim pod tytułem „Żydzi, nasi współobywatele, bohatersko walczyli”. W wywiadzie pytany redaktor naczelny odpowiada m.in. na pytania o wspólne życie Żydów i Polaków wcześniej, o politykę wobec Zydów w okresie komunistycznym oraz o pamięć o powstaniu w Getcie. Jankowski mówi o symbolicznej decyzji arcybiskupa Nycza, by w rocznicę Powstania zabrzmiały dzwony kościelne oraz o tym, że polska młodzież niewiele dzisiaj wie na temat historii, także tej okresu wojennego. Redaktor naczelny „Faktu” zauważa też, że Muzeum Historii Polskich Żydów powstaje dopiero 70 lat po wojnie.
Róża Romaniec
Red. odp. Bartosz Dudek