Niemiecka prasa: Kiedy Polska i Niemcy były tak jednomyślne w ocenie Rosji?
2 września 2014Nawiązując do uroczystości na Westerplatte z udziałem m.in. polskiego i niemieckiego prezydenta, upamiętniających 75. rocznicę wybuchu II wojny światowej, „Frankfurter Allgemeine Zeitung" pisze, że „Nikt nie zapomniał, jakie cierpienia sprowadził Hitler na ten sąsiedni kraj", ale nawet mimo istniejących jeszcze różnic w interpretacji wspólnej historii Polacy i Niemcy "potrafili się porozumieć i pojednać". Symbolem tego pojednania i symbolem "sukcesu europejskiej integracji w pokoju i wolności" jest właśnie Gdańsk, który był niegdyś areną zaciekłych walk. "Od tej rocznicy Westerplatte będzie także symbolem zdolnej do swojej obrony, wolnej Europy. »Dopasujemy politykę, gospodarkę i zdolności obronne do nowych warunków« – powiedział na Westerplatte prezydent Joachim Gauck. Nowe warunki to projekt »Noworosji«: próba Putina, by »wcielając do macierzy« byłe sowieckie obszary przysporzyć Rosji nowej-dawnej potęgi. Gauck pokazał Polakom, że także Niemcy dostrzegają zagrożenie dla stabilizacji i pokoju w Europie, wynikające z putinowskiej rekonkwisty – i że w każdym razie głowa państwa RFN wie, że »terytorialne ustępstwa często tylko zwiększają apetyt agresorów«. Kiedy prezydent Niemiec mówił tak bez ogródek? Kiedy Polska i Niemcy były tak jednomyślne w ocenie Rosji?" – pyta retorycznie FAZ.
„Landeszeitung" z Lueneburga podkreśla, że: „Kreml tworzy coraz straszniejszy scenariusz zagrożenia. Za mądrą decyzję państw UE należy w sytuacji przesuwania granic w Europie uznać wybór Donalda Tuska na nowego prezydenta Rady Europejskiej. Przypuszczalnie także z powodu kryzysu ukraińskiego polski premier przyjął propozycję objęcia tego stanowiska. Tusk dostrzega nawet groźbę, że Donieck może stać się Gdańskiem z 1939 roku. To, że Tusk nie ulega naiwnemu optymizmowi wobec Moskwy i wyraża żądanie wzmocnienia NATO, są naprawdę ożywczymi i świeżymi akcentami w stanowisku UE".
„Wczoraj Hitler i Gdańsk, dziś Putin i Donieck" - pisze „Die Welt", przejmując jako swój komentarz apel polskich intelektualistów, opublikowany m.in. przez "Gazetę Wyborczą". Przypominając brak reakcji Zachodu na hitlerowską napaść na Polskę w 1939 roku, berliński dziennik komentuje: „Taka egoistyczna i krótkowzroczna polityka Europejczyków wobec agresora nie może się powtórzyć. Obecna sytuacja i nagły wzrost napięć przypominają żywcem rok 1939. Agresywne państwo Rosja zagarnęło terytorium swego mniejszego sąsiada – Krym. Armia prezydenta Putina i jego tajne służby operują na wschodzie Ukrainy, do tej pory często inkognito. (...) W obecnej sytuacji, w porównaniu z rokiem 1939 występuje jednak pewne novum – w minionych latach, kiedy zachodni partnerzy jeszcze wierzyli w »ludzkie oblicze« agresora, udało mu się wciągnąć wielu europejskich polityków i biznesmenów w krąg swoich interesów. Powstałe wtedy lobby miało wpływ na politykę wielu krajów i tak jest do dziś. Taką politykę wschodnią można określić mianem »Russia-first« czy wręcz »Russia-only« (przyznawania Rosji pierwszeństwa czy wręcz wyłączności w wielu względach - przyp. red.). Teraz polityka ta legła w gruzach. Europie potrzebna jest jak najszybciej nowa, realistyczna polityka wschodnia".
„Die Zeit-online" ocenia, że „Noworosja" jest realnym zagrożeniem. „To, że Rosja chce stworzyć lądowy korytarz na Krym jest zupełnie realistycznym przedsięwzięciem. Bez takiego korytarza nie można właściwie zaopatrywać tego półwyspu, ponieważ można tam dotrzeć tylko samolotem lub drogą morską. W ten sposób można analitycznie ująć strategię Putina. Wszystkie dotychczasowe sankcje i groźby Zachodu miały równie nikły wpływ na jego kalkulacje, co i całe wsparcie dla Ukrainy, które jak do tej pory było raczej symboliczne. Jeżeli więc prezydent Ukrainy Petro Poroszenko dobitnie ostrzega, że jego kraj może dojść do punktu, od którego już nie będzie odwrotu, to ma on na myśli właściwie: Sami tę wojnę przegramy.
Dlatego nasuwają się dwa pytania. Pierwsze: Jak daleko posunie się Zachód, by ratować Ukrainę? Działania militarne zdają się być wykluczone, tak długo, jak celem rosyjskiej agresji nie staną się państwa członkowskie NATO jak Polska czy kraje bałtyckie. Z tego wynika drugie pytanie: Jak daleko posunie się Putin?. Zawsze, kiedy zaczyna on mówić o »Noworosji«, zaczyna człowieka ogarniać strach".
Pod tytułem „Niebezpieczna, pancerna dyplomacja Putina" „RP-online" pisze: „Przed 75 laty Adolf Hitler przez swą napaść na Polskę sprowadził katastrofę na cały kontynent i cały świat wciągnął w wojnę. Wszelkie porównania z tamtymi czasami ze względu na niesłychane barbarzyństwo zbrodni nazistów są nie na miejscu. Ale mimo to postępowanie Putina przypomina rzekomo pokojową politykę Hitlera (Plan 8-punktowy). Putin wprowadził do stosunków międzynarodowych nową kategorię: pancerną dyplomację. Rosja oficjalnie mówi o pokoju i jednocześnie wkracza z tysiącami żołnierzy na obszar Ukrainy. Rozmawia przez telefon z kanclerz Merkel i spotyka się z ukraińskim prezydentem, jednocześnie dostarczając broni separatystom na wschodzie Ukrainy. Perfidny putinowski koktajl składający się z propagandy, kłamstw i pozornej dyplomacji zaostrza tylko kryzys, ponieważ powierzchownie ujmuje mu nieco dramatyzmu. Przyjaciele Rosji, także ci na Zachodzie, mogą wskazywać na wypowiedzi prezydenta, rozwijając swoje plany uspokojenia kryzysu".
opr. Małgorzata Matzke