Niemiecka prasa: to nie koniec walki o władzę w CSU
5 grudnia 2017Monachijski dziennik Sueddeutsche Zeitung uważa, że jest jeszcze za wcześnie, aby ocenić, kto rozstrzygnął na swoją korzyść walkę o pozycję lidera w CSU:
„Markus Soeder przepchał się w walce o kandydaturę na premiera, działając bez skrupułów. Ale czy rzeczywiście wygrał, okaże się dopiero za dziesięć miesięcy, kiedy odbędą się wybory landowe w Bawarii. Wygrała na razie tylko bezwzględność, z którą Soeder od lat realizował swoje plany. Wystarczyło to do wygrania walki o władze. Ale jest wątpliwe, czy wystarczy do rządzenia landem”.
Bawarska Landshuter Zeitung ocenia:
„Czy ktoś naprawdę chce sobie to zrobić? Kierować partią mając za plecami Markusa Soedera jako premiera landu? Trudno polecić taką pracę komuś o zszarganych nerwach. Wcześniej czy później Soeder i tak sięgnie po fotel przewodniczącego ugrupowania. Bo, szczerze mówiąc, rozdzielanie tych dwóch funkcji, wymuszone czy też spowodowane własną próżnością, jest najgorszym z dwóch możliwych rozwiązań”.
Mannheimier Morgen pisze:
„CSU ma złe doświadczenia z kierowniczymi duetami. Kiedy w 2008 roku partią rządzili wespół Günther Beckstein i Erwin Huber, efektem była utrata absolutnej większości. Wiązało się to jednak także z tym, że obaj byli politykami schodzącymi z rynku. W przypadku duetu Soeder/Seehofer wygląda to inaczej. Ich współpraca jest ryzykowana, biorąc pod uwagę skomplikowane charaktery obu polityków. Ale stwarza też szanse”
Koelner Stadt Anzeiger opisuje sytuację humorystycznie:
„W ciągu jednej nocy w szeregi CSU, w której frakcje prowadziły podłą zakulisową walkę, powrócił rzekomo pokój. Poobijani bohaterowie tego starcia wychodzą teraz na scenę i odczytują z kartki tekst o przebudzeniu ich partii. Przyszły król Markus naprędce schował jeszcze do kieszeni marynarki procę i nóż, mówiąc gładko o przyzwoitości i respekcie. Publiczność musiała się roześmiać i klaskała zmęczona, ciesząc się, że spektakl nareszcie się skończył”.
Opr. Wojciech Szymański