Obama musiał przypomnieć Europejczykom o ich powinnościach
26 kwietnia 2016„Upominający, ale i dodający otuchy głos Obamy jest jeszcze dobitniejszy w czasach wielkiego niepokoju”, podkreśla „Frankfurter Allgemeine Zeitung”. „Stany Zjednoczone, cały świat potrzebuje silnej Europy, jej spójność jest konieczna dla ‘nas wszystkich". Kiedy ostatnio ktoś wygłosił takie słowa? Są jak balsam, ale zwracają też uwagę na fakt, że Obama podczas swojej, przypuszczalnie ostatniej wizyty w Niemczech jako prezydent, aż tak bardzo apeluje do poczucia własnej wartości Europejczyków. Ten apel jest nie tylko pochwałą osiągnięć, ale wskazuje na wymogi stawiane przez obecne i nadchodzące czasy. Europa musi bardziej dbać o własne bezpieczeństwo, musi angażować się jeszcze bardziej tam, gdzie to bezpieczeństwo jest zagrożone i to nie dlatego, że oczekuje i wymaga tego od niej amerykański prezydent, tylko dlatego, że jest to w jej własnym interesie”.
„Hessische Niedersaechsische Allgemeine” stwierdza: „Europa dla Stanów Zjednoczonych nie ma już tego znaczenia, co w czasach zimnej wojny. Ameryka orientuje się, wbrew wczorajszym zapewnieniom Obamy, gospodarczo i politycznie w kierunku regionu Pacyfiku. W Niemczech natomiast z coraz większą nieufnością postrzega się sposób, w jaki Waszyngton w wojnie z terroryzmem interpretuje demokratyczne wartości. Jakby cenne nie były wspomnienia amerykańskich paczek żywnościowych, mostu powietrznego i wizyty Kennedy'ego w Berlinie, rozczarowania w relacjach z amerykańskim mocarstwem można uniknąć, gdy wzajemne relacje cechuje trzeźwy realizm”.
„Landeszeitung” z Lueneburga zaznacza: „Wczesny Barack Obama rozbudził w Niemczech i Europie nienaturalnie wysokie oczekiwania. Komu natychmiast zakłada się aureolę zbawiciela, temu potem w szarej rzeczywistości szybko przykleja się etykietkę nieudacznika. Późnemu Obamie udało się dokonać paru istotnych korekt w swojej spuściźnie. Do tej pory, prezydent USA, który uczynił Stany Zjednoczone mocarstwem w regionie Pacyfiku, koncentruje swoją imperialną uwagę na coraz silniejszym rywalu, Chinach. Do tego jeszcze ten apel w Hanowerze: Zjednoczenie kontynentu, który swego czasu kojarzył się z wojną i ludobójstwem, nazywa on największą zdobyczą współczesnych czasów. Europie przydałoby się więcej poczucia własnej wartości i mniej wątpliwości i rozterek. Dostało się także zadufanym w sobie Europejczykom, którzy chcą się rozbrajać, mimo że świat staje się coraz bardziej niebezpieczny”.
„Westfaelische Nachrichten” pisze: „Było wiele zdjęć i wiele symboliki. Barack Obama przemawia Europejczykom do sumienia, chwaląc jednocześnie transatlantycką wspólnotę wartości. Ostatnia wizyta amerykańskiego prezydenta w Niemczech stała się demonstracją tradycyjnego sojuszu Zachodu. Jednocześnie ukazuje ona, jak wąska jest linia dzieląca szanse i ryzyka kilkudziesięcioletniego partnerstwa. Ameryka potrzebuje silnej Europy jako kotwicy stabilności, a Europa potrzebuje Stanów Zjednoczonych jako partnera. Nasilające się nacjonalistyczne tendencje w Unii Europejskiej pogarszają tylko i tak już potężny chaos. Słuszne było to i właściwie zawstydzające, że Obama musiał przypomnieć Europejczykom o ich powinnościach”.
opr.: Małgorzata Matzke