Niemiecka prasa o wyborach we Francji: Wygrana bez triumfu
25 kwietnia 2022„To blamaż dla systemu demokratycznego, nawet jeśli Marine Le Pen nie udało się szturmem zdobyć Pałacu Elizejskiego, a Emmanuel Macron otrzymał drugą kadencję“ - tak o wynikach wyborów prezydenckich we Francji pisze w poniedziałek (25.04.2022) „Der Tagesspiegel“. Komentator berlińskiego dziennika, Christoph von Marschall, zastanawia się, jak to możliwe, że ponad 40 procent wyborców głosuje na skrajnie prawicową kandydatkę? I dlaczego wielu Francuzów, którzy ją odrzucają, nie idzie na wybory? „Sprawy przybierają bardzo zły obrót, gdy tak wielu obywateli nie widzi już swoich interesów w dobrych rękach sił centralnych. Kiedy są gotowi na wielkie uderzenie i sprawdzenie, czy bardziej radykalna polityka może zmienić na lepsze ich codzienne życie. Jest to wotum nieufności wobec instytucji Republiki Francuskiej" - pisze „Der Tagesspiegel".
Publicysta wskazuje, że szok wywołany wojną nie spowodował odwrotu od skrajności w polityce, jedynie spowolnił ich wzrost. „Zwycięstwo Le Pen sparaliżowałoby UE - i to w momencie, gdy jej zdolność do przeciwstawienia się takim autokracjom, jak Chiny i Rosja jest i tak wątpliwa“ - czytamy w „Der Tagesspiegel“. Christoph von Marschall zauważa jednak, że przeciwwagą, która trzyma Putina w szachu, nie jest UE, a Stany Zjednoczone. Ale i tam demokracja liberalna nie jest stabilna. „W 2024 roku następca Trumpa może dojść do władzy i ponownie uznać sojusz z Europą za przestarzały. I jak Europejczycy będą wtedy bronić swojego bezpieczeństwa i dobrobytu? Dlatego też radość i ulga nie mogą przesłonić powagi sytuacji. Wynik wyborów wystawia Francję i Europę na próbę“ - czytamy w „Der Tagesspiegel“.
Nowy lider Europy
„Spiegel Online“ zauważa, że wygrana Emmanuela Macrona powinna stać się dla Europy motorem do podjęcia wysiłków jednoczących UE. „Europa ma teraz wyraźnego lidera w osobie Macrona. W tygodniach, które upłynęły od inwazji Rosji, niemiecki kanclerz dał jasno do zrozumienia, że nie chce pełnić tej roli“ - komentuje „Spiegel Online“. Redakcja podkreśla, że Olaf Scholz „musi z całych sił wspierać Macrona i pozwolić mu przewodzić. W przeciwieństwie do swojej poprzedniczki Angeli Merkel, nie może stawiać Macronowi żadnych przeszkód na drodze“.
Także „Spiegel Online“ podkreśla, że Macron i Scholz mają zaledwie dwa lata, żeby przekształcić Unię Europejską w sojusz państw, które będą w stanie samodzielnie bronić swojego miejsca i roli w świecie. „Za dwa lata w USA odbędą się wybory prezydenckie. Jeśli wygra przyjaciel Putina z szeregów republikanów, Ameryka zostanie wyłączona. Ważne jest, aby już teraz przygotować się na ten najgorszy scenariusz“ - konkluduje „Spiegel Online“.
Niewygodne lata
Dziennik „Die Welt“ wskazuje na jeszcze inne zagrożenie dla Francji i Europy. Zdaniem komentatora Saschy Lehnartza wynik wyborów nie oznacza w żadnym wypadku miażdżącej porażki Marine Le Pen. Przeciwnie, 41 procent głosów, które zdobyła, świadczy o tym, że w porównaniu z sytuacją sprzed pięciu lat udało jej się znacznie poszerzyć bazę wyborców. „Francja jest krajem podzielonym politycznie, a ponownie wybrany prezydent ma przed sobą pięć wyjątkowo niewygodnych lat“ - czytamy. Publicysta wskazuje, że Emmanuel Macron po zakończeniu drugiej kadencji nie będzie mógł ubiegać się po raz kolejny o urząd prezydenta. Wciąż będą to mogli jednak zrobić Marine Le Pen i Eric Zemmour (polityk skrajnej prawicy - przyp. red.). „Być może to ostatni raz, kiedy hymn europejski został odegrany po wyborach prezydenckich we Francji“ - czytamy w „Die Welt“.