Niemiecka prasa o USA: prezydentura szoku i wstydu
8 stycznia 2021Stołeczny dziennik „Die Welt" pisze:
„Jeśli Ameryka i jej przyjaciele wyciągną z tego strasznego zajścia właściwe konsekwencje, demokracja wyjdzie z niego wzmocniona. Jeśli wrogowie demokracji od Moskwy przez Teheran po Pekin mogą zaprezentować siebie jako lepszą alternatywę, ponieważ bez przekonania broni się takich wartości, jak wolność, prawa człowieka i praworządność, i jeśli wzmocniona zostanie samowola potężnych platform technologicznych, gdyż politycy nie są w stanie zrozumieć cyfrowego świata, wtedy Zachód zawiódł z własnej winy, wtedy Trump i jego chłopcy wprowadzili w środę symboliczny koniec demokracji jako globalnego modelu na sukces”.
W podobnym tonie komentuje „Frankfurter Allgemeine Zeitung":
„To nie potrwa długo aż prezydent Joe Biden odzyska zaufanie sojuszników, ale potrwa dłużej aż Chiny i Rosja ponownie uwierzą w potęgę Ameryki. Władcy w Pekinie i na Kremlu nie mogą potraktować scen z Kapitolu jako jednorazowego zasłabnięcia amerykańskiej demokracji. Binden wprawdzie teraz posiada większość w Kongresie, ale nie może zarządzać z powodu relacji we własnej partii. A jak najpierw ma pokonać miliony zwolenników Trumpa, z których niektórzy gotowi są iść za swoim idolem na śmierć, jak można było usłyszeć na Kapitolu? Prezydentura szoku i wstydu skończy się za kilka dni. Ale Ameryka jest tak rozdarta, że nawet półbóg miałby trudności z jej scaleniem”.
Dziennik „Süddeutsche Zeitung" konstatuje:
„Donald Trump podsycał nienawiść do osób znanych, do instytucji, do każdego, kto się z nim nie zgadzał. Ukoronowaniem tej polityki niszczenia był nie trudny do przewidzenia atak na siedzibę Kongresu. Trump już wkrótce opuści Biały Dom, ale nienawiść pozostanie. W mediach i polityce pojawią się kolejni cynicy, którzy rozniecą tę nienawiść kłamstwami, teoriami spiskowymi i nagonką. Ale demokracja, w której jeden obóz polityczny bardziej od miłości do niej żywi nienawiść do innych, będzie zawsze zagrożona”.
„Frankfurter Rundschau" jest zdania:
„Jeśli Joe Binden i Demokraci chcą zapobiec kolejnemu Trumpowi, muszą tym niepewnym i pozostawionych samym sobie przedstawić jakąś propozycję. To co innego niż wyjście naprzeciw ich oczekiwaniom, gdyż nie można tolerować narodowo-rasistowskich fantazji. Jednak relacje, którymi zasila się ten ideologiczny rozłam nie są niezmienne. Potężna przepaść między ubogimi i zamożnymi, erozja zabezpieczeń socjalnych i publicznego zabezpieczenia warunków bytowych, nieustające lęki egzystencjalne sięgające szerokiej części średniej klasy – kto pozwoli o tym mówić prawicy, ten już z nią przegrał”.
Natomiast dziennik „Handelsblatt” stwierdza:
„Istotą każdej demokracji jest pokojowe przekazanie władzy, ale w Stanach Zjednoczonych Ameryki przestało to być czymś oczywistym. Stwierdzenie, że doszło do zamachu stanu, może wydać się przesadzone, jednak to, że kiedyś tak dumna i stabilna amerykańska demokracja tkwi w głębokim kryzysie, być może największym od wojny secesyjnej sprzed 160 lat, powinni najpóźniej teraz uświadomić sobie wielcy optymiści Ameryki”.