1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemiecka prasa o sytuacji w Wenezueli

2 maja 2019

Niemieckie gazety komentują dziś sytuację w Wenezueli, w której trwa ostry kryzys polityczny i gospodarczy. Zwracają przy tym uwagę na rolę niemieckiej dyplomacji po nieudanej próbie obalenia reżimu Maduro.

https://p.dw.com/p/3Hmac
Protesty na ulicach Caracas 30 kwietnia 2019
Protesty na ulicach Caracas 30 kwietnia 2019Zdjęcie: picture-alliance/dpa/R. Hernandez

Jak zauważa berliński dziennik "Die Welt":

"Wenezuela miała już funkcjonującą demokrację, dlatego uzasadnione są nadzieje, że po obaleniu prezydenta Maduro kraj ten powróci do modelu uczciwej rywalizacji politycznej. Ale zanim do tego dojdzie, w dalszym ciągu obowiązuje arytmetyka czystej siły w jej ujęciu fizycznym. Dopóki Maduro ma za sobą większość służb bezpieczeństwa, dopóty utrzyma się na stanowisku. Gdy ten stan rzeczy się załamie, załamie się także jego zmurszały reżim. Nie oznacza to wcale, że kwestie moralności i legitymizacji nie odgrywają żadnej roli. Wręcz przeciwnie. Tylko opozycja dysponująca przekonującymi argumentami moralnymi i politycznymi może przekonać funkcjonariuszy sił bezpieczeństwa do opowiedzenia się po jej stronie".

"Sueddeutsche Zeitung" z Monachium dodaje:
"Obóz Maduro jest co prawda osłabiony, lecz nadal silny. Oglądając zdjęcia wiernych rządowi demonstrantów, można zauważyć, że wielu z nich to osoby starsze lub w podeszłym wieku, pochodzące z barrios, czyli dzielnic biedy. Ludzie ci chcą kontynuować rewolucję w stylu Chaveza, nawet jeśli ta dawno już przekształciła się w zjełczałą dyktaturę. W stworzonej przez Maduro sieci zależności, nepotyzmu i oportunizmu, tym wzorowanym na Kubie i Nikaragui aparacie tysiąca komitetów i milicji, wciąż odnajduje się część mieszkańców Wenezueli, którzy jeszcze nie odczuli pozytywnych skutków zapowiadanego przez Guaidó wolnego rynku. To nie jest model trwały, ale jeśli mieszka się w dzielicy biedy, myśli się tylko tym, jak przetrwać następny dzień. Podobnie jak Nicolás Maduro".

Zdaniem komentatora "Frankfurter Rundschau":

"Eskalacja unaocznia dodatkowo patową sytuację w Wenezueli. W gruncie rzeczy utrzymuje się ona od 23 stycznia, gdy Guaidó ogłosił się tymczasowym prezydentem. Od tego czasu nie udało mu się jednak usunąć Maduro z urzędu. Skutki tego są dramatyczne dla wszystkich, a najlepsza wiadomość jest taka, że żadna ze stron konfliktu nie przekształciła walki o władzę w wojnę domową z użyciem broni na dużą skalę. Aby ten stan rzeczy się utrzymał, konieczne są pojednawcze wypowiedzi, takie jak ministra spraw zagranicznych Heiko Maasa. Rząd federalny powinien jednak nie tylko opowiedzieć się po stronie Guaidó, ale także szukać wyjścia z sytuacji z innymi państwami UE, takimi jak Francja, oraz niektórymi państwami południowoamerykańskimi, takimi jak Boliwia. Na dłuższą metę daje to większe szanse powodzenia niż wspieranie tylko jednej strony konfliktu, jak to czynią USA czy Rosja. Niezależnie bowiem od tego, kto rozstrzygnie walką o władzę na swoją korzyść, będzie potrzebował drugiej strony obecnego konfliktu do pojednania podzielonego kraju i jego odbudowy".

"Frankfurter Allgemeine Zeitung" pisze:

"Obaj «prezydenci» wydają się za słabi, żeby rozwiązać na trwałe zaistniały konflikt po swojej myśli. Słabość Maduro ujawniła się we wtorek (1 maja, red.), gdy siły bezpieczeństwa uwolniły z aresztu opozycyjnego działacza Leopoldo Lópeza, a Guaidó otwarcie wezwał wojskowych do obalenia reżimu Maduro. Już trzy miesięce temu Maduro uznał tego młodego polityka za puczystę, ale wskutek nastrojów w kraju i ryzyka ewentualnej ingerencji z zewnątrz, nie odważył się na pozbycie się rywala. Sam Guaidó z kolei we wtorek wieczorem wyglądał jak bohater bajki Andersena "Nowe szaty króla". Okazał się bezsilny, ponieważ większość oficerów mających coś do powiedzenia pozostała wierna Maduro".

Myśl tę rozwija "Neue Osnabruecker Zeitung":

"Wojsko pozostaje kluczem do władzy w Wenezueli, a podjęta przez tymczasowego prezydenta Juana Guaidó próba obalenia sprawującego władzę Nicolasa Maduro zakończyła się niepowodzeniem. Genarałowie są zbyt silnie powiązani z tym socjalistą, doszło do zbyt wielu aktów przemocy, żeby wysocy rangą oficerowie zezwolili na jego upadek bez ryzyka, że sami pójdą w jego ślady. Wsparcie ze strony Zachodu do tej pory niewiele pomogło Guaidó. Jeżeli Europa, USA i państwa południowoamerykańskie chcą przyczynić się do zmiany sytuacji w Wenezueli, nie mogą ograniczać się do apeli i sankcji gospodarczych. Muszą stworzyć na emigracji wiarygodną opozycję wobec Maduro i jego zwolenników, najlepiej we współpracy z Moskwą. Byłoby to posunięciem gorzkim dla ofiar jego reżimu, ale jednocześnie stwarzającym największe szanse na nowy początek dla tego udręczonego kraju".