Prasa o koalicji rządowej w Austrii: to jakaś opcja
3 stycznia 2020Dziennik „Frankfurter Rundschau” pisze:
„Konserwatysta Sebastian Kurz (zwolennik obozu dla uchodźców w północnej Afryce i zamknięcia austriackich granic) jako mistrz marketingu przemalował swoje logo partyjne z czarnego na turkusowe. Po trzęsieniu ziemi, jakie wywołały opublikowane nagrania z udziałem Heinza-Christiana Strachego, Kurz zreformował swoją partię także merytorycznie. Podczas wyborów w 2019 roku FPOe oraz SPOe dramatycznie przegrały. Kurz zamiast koalicji z FPOe i SPOe wybrał ryzyko turkusowo-zielone. Jak dalece Kurz idzie z duchem czasu, wskazują najnowsze sondaże opinii publicznej. Dla większości Austriaków ochrona klimatu jest centralnym tematem. Szef Zielonych Werner Kogler odszedł ze swoją partią od lewicowego profilu socjalnego skręcając w stronę jedynego tematu, jakim jest klimat. Jeśli Kurz idzie w tym wypadku na ustępstwa, modernizuje OeVP. Ale czy to wystarczy? Samokreujący się Sebastian Kurz ma tylko jeden cel – utrzymanie władzy. Zieloni ryzykują utratę własnego profilu i dostanie się pod koła”.
Zdaniem „Heilbronner Stimme”:
„Nierówni partnerzy są skazani na sukces. W równym stopniu sprytny oraz świadomy władzy kanclerz Kurz po wpadce ze skrajnie populistyczną FPOe nie może sobie pozwolić na kolejną gafę. A Zieloni, którzy podczas wyborów 2017 wylecieli z parlamentu, otrzymali historyczną szansę, by po raz pierwszy współrządzić w Austrii. To małżeństwo z rozsądku, które zawierają w Wiedniu OeVP i Zieloni może zadziałać, jeśli obaj partnerzy są i pozostaną skłonni do kompromisów, nie rezygnując ze swoich partyjnych założeń”.
Dziennik „Frankfurter Allgemeine Zeitung” konstatuje:
„Wsadzenie dwóch programowo i kulturowo różnych partii we wspólny gorset może zadziałać na dwa sposoby. Albo obie strony przykrócą swoją nieustępliwość (to było zasadą trwającej dziesięciolecia wielkiej koalicji). Ceną tego będzie nijakość. Albo będą tolerować niedogodności związane z nieustępliwością, pocieszając się tym, że pozostanie się widocznym i rozpoznawalnym. To jest droga, którą Kurz i Kogler formalnie obrali. Jednak niektóre niezbędne reformy, jak ta dotycząca emerytur będzie w złym stylu wielkiej koalicji raczej odkładana. Kurz i Kogler swój postulat, że w nowej koalicji zawarte ‘jest to, co najlepsze' muszą wypełnić życiem”.
„Rhein-Neckar-Zeitung” wyklucza, że austriacki model mógłby sprawdzić się w Niemczech:
„Po pierwsze pozycje wyjściowe są kompletnie różne. W Wiedniu jest popularny kanclerz Sebastian Kurz, którego partia po okresie wielkiej koalicji i przygodzie z skrajnie prawicową FPOe ma jeszcze tylko tę możliwość zawarcia koalicji. W Niemczech po Merkel powstała próżnia, której Annegret Kramp-Karrenbauer jako szefowej CDU nie udaje się wypełnić. W Austrii partia Zielonych musi tylko skorzystać z okazji. W Niemczech Zieloni nie są z taktycznych powodów zainteresowani przedwczesnymi ustaleniami. W ogóle koalicja czarno-zielona jest tylko pod względem czysto rachunkowym jakąś opcją. Pomijając merytoryczne przeszkody podobnie wygląda sytuacja w przypadku unii chadeckiej i socjaldemokratów –tak długo, jak SPD pozostaje jeszcze partią ludową”.