Niejeden zacznie się rozglądać, czy sąsiad nie hoduje kur
4 sierpnia 2017Zdaniem "Frankfurter Rundschau": "Najnowszy skandal pokazuje, jak podatna jest branża spożywcza na wszelkiego autoramentu pozbawionych sumienia oszustów i nie nadających się do niczego producentów. Chociaż często mówi się o gigantach przemysłu spożywczego, takich jak Unilever, Danone, Nestlé, Edeka albo Rewe, branża pozostaje ekstremalnie rozczłonkowana, z trudną do ogarnięcia liczbą drobnych producentów, dostawców i handlarzy. Artykuły spożywcze przemieszczane są wzdłuż i w poprzek kontynentu. Obowiązuje przy tym zasada, że partycypujący w rynku w zasadzie kontrolują się sami. Kto przyjmuje nowy towar, bada go – albo i nie. Mimo wszystkich skandali, próbki losowe pobierane przez kontrolerów jakości produktów spożywczych pozostają kroplą w morzu. Winne są przede wszystkim braki personalne. To musi sobie zarzucić polityka i to na nowo przy okazji każdego skandalu".
Problem niedoborów personalnych rozwija "Mitteldeutsche Zeitung" (Halle): "Próbki losowe przeprowadzane przez kontrolerów jakości produktów spożywczych pozostają kroplą w morzu potrzeb. Dzieje się tak przede wszystkim dlatego, że – także w Niemczech – za mało jest kontrolerów, żeby nadzór jakości żywności miał być bardziej skuteczny. Równa się to zaproszeniu nierzetelnych kombinatorów i oszustów. Wiedzą oni, że na poślednim towarze da się w branży spożywczej solidnie zarobić. Nie jest przypadkiem, że przestępczość zorganizowana dawno już odkryła dla siebie tę dziedzinę. Zanim wpadnie, artykuły spożywcze dawno już są zjedzone. Podważa to zaufanie w, poza tym w sumie dobrze funkcjonujące, zaopatrzenie w żywność".
Według dziennika "Ludwigsburger Kreiszeitung": "Znowu obieca się całkowite wyjaśnienie sprawy. Tyle że masowa hodowla zwierząt i nieczytelne sieci handlowe sprawiają, że tego typu skandale szybko rozrastają się do ogromnych rozmiarów. Cierpią na tym także rolnicy, którzy mimo wszelkich przeciwności wykonują dobrą robotę a teraz odczują niepewność konsumentów. Wielu obywateli, którzy i tak już świadomie kupują regionalne produkty, zacznie się zastanawiać, czy nie mają w pobliżu jakiegoś rolnika albo sąsiada, którzy hoduje kury i sprzedaje jajka".
Dziennik "Aachener Zeitung" wskazuje na pozytywną stronę skandalu: "Jeżeli przyjrzeć się sprawie z Holandii trzeźwo, trzeba stwierdzić, że w żadnym wypadku nie jesteśmy bezbronni wobec oszustów. Obciążenie insektycydem stwierdziły urzędy; na podstawie kodów można było stwierdzić zatrute dostawy i wycofać je z rynku. Prokuratura prowadzi śledztwo. Kto zatem chce, może uznać tę historię za sukces funkcjonującej ochrony konsumentów. Czyli ochrony, którą zawdzięczamy, niekiedy zbyt łajanej Unii Europejskiej, która wprowadziła częściowy zakaz stosowania fipronilu".
opr. Elżbieta Stasik