Prasa niemiecka: krytyczna sytuacja na Bliskim Wschodzie
19 listopada 2012Hessische Niedersächsische Allgemeine z Kasel pisze:
„Jeśli nie będzie jeszcze jednego cudu pojednania, dojdzie do kolejnej wojny między Izraelem i fundamentalistami islamskimi w Strefie Gazy. O tym, że nie wygra jej żadna ze stron jest dla obu jasne. Jednocześnie Hamas wie, że podkładaniem bomb nie uda mu się znieść blokady Strefy Gazy. Swoimi perfidnymi atakami rakietowymi zwraca co najwyżej na nowo uwagę światowej opini publicznej na sytuację okupowanego narodu palestyńskiego. Hamas używając przemocy cementuje jedynie stan okupacji i izolacji, któremu chce położyć kres”.
Mitteldeutsche Zeitung z Halle komentuje:
„Izrael ma militarną przewagę nad radykałami, choć ci swoimi atakami rakietowymi zadają bolesne ukłucia. Ale nowoczesny system obrony przeciwrakietowej hamuje wyraźnie te ataki. Poza tym łatwo jest wywrzeć na Strefę Gazy presję blokując ją. Również dobrze funkcjonujący system szpiegowski uniemożliwia przenikanie do Izraela terrorystów – samobójców wysyłanych przez Hamas. Nie jest zatem aż tak źle? A jednak. Ponieważ aktualne położenie unaocznia, że Jerozolima stawia wyłącznie na siłę militarną nie proponując żadnych politycznych rozwiązań. A są one teraz bardziej potrzebne niż kiedykolwiek”.
Działania rządu Netanjahu znajdują dotąd w miarę szeroką akceptację, bo uznawane jest prawo Izraela do samoobrony - uważa Allgemeine Frankfurter Zeitung.
„Jednak jeśli Netanjahu wyda rozkaz zajęcia Strefy Gazy zaryzykuje utratę poparcia Zachodu. Stojące na granicy czołgi są prawdopodobnie tylko straszakiem. Jeśli jednak dojdzie do ich użycia na terenie Palestyny, będzie można liczyć się z wieloma ofiarami wśród ludności cywilnej. W ten sposób Izrael uwikła się w kolejną wojnę, której nie wygra politycznie, nawet wtedy, gdyby udało mu się zadać ciężkie straty przeciwnikowi. Obecnie chodzi tylko o zawieszenie broni i przekonanie Hamasu, że mordercza zabawa z ogniem może doprowadzić do samozagłady”.
Tagesspiegel z Berlina pisze:
„Prawie dwa pokolenia później po tym, jak Izrael zajął Zachodni Brzeg Jordanu i Strefę Gazy, elity świata arabskiego oraz ich narody uświadomiły sobie, że niewiele osiągnęły, jeśli chodzi o pokój i zamożność, jak bardzo brak im jednomyślności i jak bezsilna okazała się ich dyplomacja. Jednocześnie także Izrael musiał po atakach rakietowych na Tel Aviv i Jerozolimę zrozumieć, że nie samą siłą militarną jest w stanie zagwarantować sobie bezpieczeństwo, lecz kompleksowym politycznym kompromisem z palestyńską i arabską stroną”.
Alexandra Jarecka
red. odp. Bartosz Dudek