Niemiecka prasa: Europa znowu wstrzymuje oddech
3 grudnia 2016„Frankfurter Rundschau" zauważa: „Czego Europa teraz potrzebuje, to zastrzyk integracji, ale taki, by sceptyczna opinia publiczna nie postrzegła go jako takiego. Dalsze przeniesienie kompetencji na płaszczyznę UE byłoby w obecnej sytuacji nie do przeforsowania. Ale można też robić nieco mniejsze kroki. Państwa członkowskie nie muszą od razu łączyć swoich armii. Pomocne byłoby już ich lepsze, wzajemne powiązanie. Unię walutową można wzmocnić skoordynowaną polityką inwestycyjną i polityką reform, bez zmieniania od razu traktatów unijnych. Jest to jednak możliwe tylko wtedy, kiedy kolejne kraje nie zdystansują się od europejskiego dzieła zjednoczenia”.
Wychodzący w stolicy Bawarii „Münchner Merkur" pisze:„Europa znowu wstrzymuje oddech. I to tak, że niektórzy w Brukseli i Berlinie zaczynają sinieć: jeżeli oburzeni obywatele w Austrii i Francji będą kontynuowali w niedzielę to, co politycy uważają za rodzaj amoku wyborców, w poniedziałek w stolicach UE znowu może być burzliwie. Bo też w Rzymie i Wiedniu o swoich elitach, polityce migracyjnej i generalnie o kierunku polityki w liberalnej demokracji, głosują nie osobliwi Brytyjczycy, tylko rdzenni Europejczycy, którzy zdaniem Brukseli powinni wiedzieć, jak dobrze im się powodzi. To, że mimo to wyborcy preferują często partie protestu, dla tradycyjnych polityków powinno być nareszcie powodem do zastanowienia się. I do zadania sobie pytania, czy w stolicach jest się jeszcze wystarczająco blisko wyborców i ich potrzeb wyrażających się hasłem więcej bezpieczeństwa i mniej imigracji”.
W dzienniku „Heilbronner Stimme" czytamy: „Zwłaszcza nasz kraj musi się zastanowić nad swoją odpowiedzialnością. We Włoszech, podobnie jak w Austrii, marka Niemcy nie jest szczególnie lubiana. Włosi czują się wodzeni na sznurku kategoryczną polityką oszczędnościową Berlina. A Austriacy uważają, że kanclerz Niemiec jest odpowiedzialna za kryzys uchodźczy, który wstrząsnął także ich krajem. Tylko dlatego, że populiści nie zostawiają suchej nitki na niektórych kwestiach, dodatkowo siejąc kłamliwą propagandę, nie znaczy jeszcze, że ich twierdzenia są z gruntu błędne. Także Niemcy muszą ponosić możliwie daleko idące konsekwencje, jeżeli chcą trzymać Europę razem i zalepiać rysy”.
Według „Rhein-Neckar-Zeitung" z Heidelbergu: „Także w tę niedzielę nie chodzi o fakty. Chodzi o odczuwanie Europy. Wygra wybory prezydenckie w Austrii prawicowy populista Norbert Hofer? Co z kolei wywoła kryzys rządowy w Wiedniu? Zyskają w łonie UE przewagę wrogowie wspólnoty? I czy wspólnota zlikwiduje się sama? Już tylko liczba tych pytań wskazuje na bogactwo odpowiedzi – i na fakt, że najpierw zostanie wybrany austriacki prezydent. Reszta się okaże”.
opr. Elżbieta Stasik