Niemiecka prasa: Chadecja ma kłopot z ekologią i młodzieżą
31 maja 2019"Frankfurter Rundschau" zauważa:
"Szok w CDU/CSU i SPD, że nie są w stanie utworzyć nawet małej koalicji po opublikowaniu wyników wyborów do Parlamentu Europejskiego, był duży. Najlepiej wypadli w nich Zieloni, którzy właściwie rozpoznali znaki czasu. Czy jednak doszło do przełomu w rządzie na tle ekologii? Niestety nie. Minister środowiska Svenja Schulze z SPD zaproponowała kilka sensownych rozwiązań. Opodatkowanie emisji dwutlenku węgla ma zostać sprawiedliwie rozłożone na wzór szwajcarski, a ministerstwa powinny w przyszłości przejąć na siebie idące w miliardy koszty, wynikające z konieczności zakupienia przez Republikę Federalną certyfikatów emisyjnych dwutlenku węgla, na wyrównanie niedotrzymania przez nią przyjętych wcześniej celów klimatycznych. Przeforsowanie tych propozycji leży w gestii proekologicznej kanclerz Angeli Merkel. Jeśli jednak nie uda się jej dokonać zwrotu w polityce klimatycznej, powinna jak najszybciej ustąpić ze stanowiska i razem z SPD utorować drogę do przyspieszonych wyborów do Bundestagu".
"Abendzeitung" z Monachium pisze:
"Jak można, będąc czarnym (kolor parii CDU i CSU - red.) stać się bardziej zielonym, nie ryzykując przy tym, że uzna się go za czerwonego (kolor partii SPD i Lewicy - red.)? Bardzo prosto, Wystarczy dać bogatym prezent w postaci ulg podatkowych i przekonać pozostałych, że chodzi tu o ochronę środowiska. Ale pod czyim adresem skierowane są propozycje premiera Bawarii Markusa Soedera? Pod adresem ludzi, których stać na nabycie drogiego samochodu elektrycznego, najprawdopodobniej także z ładowarką, i którzy utrzymują przy okazji także limuzynę do podróży na długich trasach. Do ludzi, którzy odziedziczyli duże domy i mają dość pieniędzy na ich wyremontowanie. Jedno i drugie dotyczy niektórych mieszkańców takich dzielnic willowych jak Gruenwald czy Starnberg, ale zwykłym mieszkańcom Monachium wydaje się, że ktoś tu z nich po prostu kpi".
Zdaniem „Die Welt“:
"Histeryczne pisanie kolejnych scenariuszy końca świata zagraża dziś pokojowemu współistnieniu. Kto wierzy w to, że spoczywa na nim zadanie, by dzięki własnym słowom i czynom uratować od zagłady pszczoły, motyle, kwiaty i ludzi, ten musi na rzecz owych wzniosłych celów trzymać się zasady sceptycyzmu, umiarkowania i argumentów, na których oparte jest nasze państwo prawa. Stąd ten coraz bardziej nienawistny ton w debacie, która przecież ma działać na korzyść pokoju między ludźmi a fauną i florą".
"Reutlinger General-Anzeiger" konkluduje:
"Nie jest wcale tak, że pokolenie Rezo i Grety (niemieckiego vlogera i szwedzkiej obrończyni środowiska - red.) automatycznie lepiej wie, jak należałoby rozwiązać wielkie kryzysy nękające ludzkość. Ale ma ono prawo być wysłuchane, potraktowane poważnie i zaproszone do dyskusji. Tego jednak jakoś brakuje, a czasami można wręcz odnieść wrażenie, że nić porozumienia między politykami i młodymi ludźmi się zerwała. Jeśli partie masowe nie chcą stracić młodego pokolenia, muszą przezwyciężyć swoją niemoc w nawiązaniu z nim dialogu. Zarówno analogowego jak i cyfrowego".