Niemiecka dżihadystka i jej "święta wojna"
6 kwietnia 2014- A tak przy okazji, to jestem teraz w Al-Kaidzie, pochwaliła się w liście wysłanym do koleżanek Sarah O. wkrótce po przyjeździe do Syrii. Do tej pory w kręgach dżihadystów kobiety trzymały się raczej w cieniu. Teraz, dzięki niemieckiej licealistce z Konstancji, może to się zmienić.
Sarah idzie na wojnę
Wiadomość, że Sarah przystała do Al-Kaidy zaszokowała jej koleżanki z gimnazjum w Konstancji nad Jeziorem Bodeńskim. Jakiś czas później zakomunikowała im na jednym z portali społecznościowych , że ona i inne dżihadystki "wspierają swych mężów w walce i wydają na świat nowych wojowników".
Sarah O. zninęła koleżankom z oczu w listopadzie ubiegłego roku. W szkole były właśnie ferie jesienne. Podróż na świętą wojnę do Syrii starannie zaplanowała. Skopiowała paszport ojca, Mohammeda O., i opanowała jego podpis. Złożyła go na dokumencie potwierdzającym jego zgodę na jej wyjazd do Syrii. Dzięki temu piętnastolatka mogła kupić bilet.
Jej dalsze losy i ewolucję duchową można śledzić w internecie. Na jej playliście na YouTubie znajdują się liczne filmy wideo gloryfikujące świętą wojnę, a zamiast dawnego zdjęcia profilowego na Facebooku Sarah prezentuje szahadę, czyli muzułmańskie wyznanie wiary. Są też inne zmiany. Sarah O. nazywa się teraz Amatul' Aziz, co oznacza "boską służebnicę". Była dziesięcioklasistka jest już mężatką. Czwartego stycznia tego roku wyszła za niemieckiego wojownika dżihadu pochodzącego z Kolonii.
Władze niemieckie przypuszczają, że ta świeżo upieczona para przebywa wśród innych, niemieckich bojowników w okolicy Aleppo, którzy przyłączyli się do słynącej z brutalności milicji ISIS. To skrót, za którym kryje się organizacja "Islamskie Państwo w Iraku i Syrii" powiązana z Al-Kaidą. Islamiści z ISIS mają na sumieniu liczne uprowadzenia, egzekucje i zamachy terrorystyczne. Są podstawy do podejrzeń, że Sarah O. w niektórych z nich brała bezpośredni udział.
Co z nią zrobić?
Przypadek szesnastoletniej dziś Sarah O. stanowi wyzwanie dla władz Republiki Federalnej i niepokoi opinię publiczną. Kontrwywiad od dawna wiedział, że Niemki z rodzin powiązanych z islamskim ekstremizmem wyjeżdżają także do Syrii. Większość z nich towarzyszy jednak tylko swym mężom i najprawdopodobniej nie sięga po broń.
- Wśród salafistów działają także bardzo aktywnie grupy kobiece, twierdzi berlińska dziennikarka i arabistka, znawczyni tej problematyki, Claudia Dantschke. Ich członkinie czują się związane z głoszoną przez salafistów nauką przede wszystkim dlatego, że ta precyzyjnie określa ich rolę w życiu jako kobiety. Polega ona na pełnieniu obowiązków żony, matki i aktywnej towarzyszki życia bojownika islamu, wspierającej go zawsze i wszędzie.
- Obok nich jest też coraz więcej kobiet, którym taka pomocnicza rola nie wystarcza, i które aktywnie działają na polu organizacyjnym i propagandowym, choć zgodnie z założeniami islamu na forum publicznym trzymają się w cieniu, mówi Dantschke. Zmiana tradycyjnej roli kobiety w islamie zauważalna w kręgach dżihadystów, do których przystała Sarah O., daje o sobie znać w innych krajach. Na przykład w Wielkiej Brytanii.
Jak wynika z nowego opracowania Międzynarodowego Centrum Badań nad Radykalizmem i Przemocą Polityczną (ICSR) z siedzibą w Londynie, coraz więcej młodych Brytyjek, na wzór Sarah O., wyjeżdża do Syrii. Po przybyciu na miejsce wychodzą za mąż za bojowników dżihadu poznanych wcześniej na portalach społecznościowych. Zjawisko to nazywa się także "seksualnym dżihadem". Nie wyklucza ono małżeństw zawartych na pewien ograniczony czas.
- Jest to żywo dyskutowaną sprawą w arabskich mediach, mówi berliński psycholog i ekspert ds. ekstremizmu Ahmad Mansour. Popieranie dżihadu przez młode Europejki, które wyjeżdżają do Syrii po to, żeby sypiać z mudżahedinami może budzić ciekawość i emocje. Nie wiadomo jednak, jak sprawy mają się w rzeczywistości, bowiem Jihad al-Nikah, czyli małżeństwa czasowe zawierane są tylko przez szyitów, natomiast wśród sunnitów są zabronione i uchodzą za przejaw rozpusty i nierządu.
- Większość dżihadistów w Syrii to sunnici, dlatego ze zdziwieniem przyjmuję wiadomość, jakoby praktykowano wśród nich małżeństwa czasowe, ale jeśli tak się dzieje, świadczy to raczej o podwójnej moralności bojowników dżihadu niż emancypacji kobiet, twierdzi Ahmad Mansour.
Sprawczyni czy ofiara?
Nie wiadomo, czy małżeństwo zawarte przez Sarah O. jest związkiem zawartym tylko na pewien czas. O wiele bardziej prawdopodobne jest, że należy ona do gorliwych wyznawczyń salafizmu, gotowych w razie potrzeby wystąpić w obronie jego ideałów z bronią w ręku. Jej sprawa jest przedmiotem śledztwa prowadzonego przez krajową policję śledczą (LKA) w Stuttgarcie. Policja jest przekonana, że Sarah O. przeszła przeszkolenie wojskowe i może wziąć aktywny udział w walkach.
- Jej przypadek stanowi wyjątek. Tę dziewczynę wykorzystano do celów propagandowych. Miała ona przekonać młodych bojowników dżihadu, że ich walka przyciąga także atrakcyjne kobiety, które podzielają ich przekonania, mówi Ahmad Mansour. Naturalnie może być także inaczej. Może się okazać, że Sarah O. rzeczywiście wyjechała do Syrii z pobudek religijno-ideologicznych, ale może być i tak, że się po prostu zakochała i podążyła za poznanym wcześniej przez internet mężczyną, z którym związała się po przybyciu na miejsce.
W Federalnym Urzędzie Ochrony Konstytucji (BfV), czyli w niemieckim kontrwywiadzie z niepokojem obserwuje się wzmożony napływ niemieckich islamistów do rejonów walk na Bliskim Wschodzie. - Od wybuchu wojny domowej w Syrii wyjechało do niej około 300 niemieckich dżihadystów, Około 40 procent z nich stanowią ludzie. którzy nie przekroczyli 25 roku życia, a mniej więcej tuzin z nich w chwili wyjazdu stanowili niepełnoletni, mówi szef BfV Hans-Georg Maaßen.
Ulubioną platformę kontaktów wzajemnych i gloryfikowania świętej wojny islamu z niewiernymi są dla nich portale społecznościowe. Można na nich znaleźć także najnowsze zdjęcia Sarah O. Na jednym z nich widzimy ją w fioletowej burce, szczelnie okrywającej całe ciało z wyjątkiem rąk, w których mocno trzyma pistolet maszynowy.
Ulrike Hummel / Andrzej Pawlak
red. odp.: Alexandra Jarecka