Niemieccy eksperci: Europa może pogrążyć się w gospodarczej otchłani
17 października 2014Wielu ekonomistów podziela to zdanie: Groźba, że Europa może pogrążyć się w gospodarczej otchłani, wciąż jeszcze nie jest zażegnana.
- Eurokryzys przybrał teraz inną formę - twierdzi analityk Robert Halver z Baader Bank w rozmowie z Deutsche Welle. Po kryzysie zadłużenia obecnie nastąpił kryzys eurokoniunktury.
W wielu państwach eurostrefy nie realizuje się żadnych reform dla poprawy warunków ekonomicznych. - Ale tylko poprzez reformy można zachęcić przedsiębiorstwa do inwestycji i stworzyć trwałe miejsca pracy - zaznacza ekonomista. Obawia się on, że państwa UE popadną znowu w tryb "barbarzyńskiego zadłużania się", w przekonaniu, że zaciągając długi będzie można ustabilizować gospodarkę. A to jest bardzo niebezpieczne, ostrzega ekspert.
Kryzys groźniejszy niż po plajcie Lehman Brothers
Ekonomista Max Otte z Worms, jako jeden z niewielu ekspertów już w roku 2006 przewidział późniejszy światowy kryzys finansowy. Uważa on, że obecne spowolnienie gospodarki może być jeszcze groźniejsze niż w czasie bankructwa Lehman Brothers w 2008 roku.
- W kryzysie finansowym sprzed 6 lat wszystkich ogarnęła panika, że może rozlecieć się globalny system finansowy. Uporano się z nim przy pomocy gigantycznych, tanich pieniędzy - twierdzi. Ale potem nie nastąpiły żadne reformy strukturalne; nikt nie wziął się za rozwiązanie zasadniczych problemów.
Spiętrzenie negatywnych trendów
Teraz to się mści. Do tego dochodzi aktualne spiętrzenie negatywnych trendów: w Europie w dalszym ciągu rośnie zadłużenie państwowych budżetów, Południe znajduje się w katastrofalnej depresji z 50-procentową czy nawet wyższą stopą bezrobocia. Polityka wspierania wzrostu gospodarczego nie wypala.
- Wojna gospodarcza, którą jak na nieszczęście prowadzimy z Rosją, odbywa się przede wszystkim kosztem Niemiec i Austrii. Państwo Islamskie i Bliski Wschód jeszcze dodatkowo pogarszają nastroje - wylicza Otte. Poza tym brak stabilizacji politycznej w Europie jest "koniunkturalnym prezentem" dla Stanów Zjednoczonych. - Koncerny zaczynają przenosić swoje inwestycje z Europy do Ameryki - mówi ekspert.
Hans-Werner Sinn, dyrektor monachijskiego Instytutu Badań nad Gospodarką Ifo obawia się, że europejska gospodarka jeszcze przez wiele lat nie podniesie się z kolan. Nie ma żadnego prostego wyjścia z kryzysu, w jakim utkwiły południowe kraje eurostrefy, stwierdził on niedawno w rozmowie z dziennikarzami. - Końca kryzysu w ogóle jeszcze nie widać - podkreślał.
Alarmujące oznaki
Instytut Ifo zaobserwował w ostatnich miesiącach ucieczkę kapitału z Włoch; podobnie jak miało to miejsce przed dwoma laty, kiedy EBC załagodziła kryzys w eurolandzie zapowiadając nieograniczony skup obligacji państwowych. W sierpniu i wrześniu br. inwestorzy wycofali z Włoch 67 mld. euro kapitału - wierzyciele nie prolongowali kredytów.
- Jest to alarmujący sygnał, ukazujący, że rynki kapitałowe znów są niespokojne - twierdzi Sinn.
W ostatnim czasie państwa eurolandu mogły zaciągać kredyty na bardzo korzystnych warunkach, co było zachętą do dalszego zadłużania się. Ale przez to ich problemy są tylko tuszowane a nie rozwiązywane, bo kiedyś kredyty te trzeba będzie przecież spłacić, a będzie to coraz trudniejsze.
- Obecnie niektóre państwa eurostrefy zaciągają nowe kredyty, by jako tako obsłużyć stare - zaznacza Robert Halver.
Niemiecki ekspert krytykuje także politykę oszczędności rządu RFN. Jego zdaniem rząd nie powinien niewolniczo trzymać się zrównoważonego budżetu na rok 2015.
- Po roku 2008 wyraźnie można było obserwować, jak ożywienie gospodarcze przechodzi w spowolnienie - mówi Halver.
Hans-Werner Sinn wciąż nawołuje, by państwom nękanym kryzysem bezwarunkowo umorzyć długi, których i tak nie byłyby one w stanie spłacić. - Wszelkie małe kroczki nie pomogą eurostrefie - podkreśla Sinn.
Gra o najwyższą stawkę
Unia Europejska jest zbytnio uzależniona od Stanów Zjednoczonych i wciąż dyktuje się jej z zewnątrz, co ma robić - podkreśla Max Otte, nawiązując do angloamerykańskiej strategii antykryzysowej. Polega ona, jak wiadomo, na bezustannej emisji pieniędzy, które zalewają rynek. Europie nie wolno wzorować się na tym modelu - ostrzega ekspert.
Podobnie jak inni ekonomiści także Otte domaga się rzeczywistych, ostrych kroków. - Trzeba coś zmienić w całej konstrukcji euro, to niesłychanie ważny punkt - twierdzi. W tym celu konieczne byłoby natychmiastowe wystąpienie z eurogrupy niektórych krajów jej obrzeża; ale nie z Unii Europejskiej, zastrzega Otte.
Odczekiwanie w nadziei, że kryzys kiedyś rozwiąże się sam, nie jest żadną poważną opcją; sytuacja jest zbyt niebezpieczna.
- Teraz musi być celny strzał. Nie możemy dopuścić do dalszego zaostrzenia się kryzysu koniunkturalnego. W najgorszym wypadku na ostrzu noża stanie egzystencja eurostrefy - podkreśla Robert Halver.
Klaus Ulrich DW / Małgorzata Matzke