Niemcy o sporze Gazprom - Białoruś
27 grudnia 2006Jako pierwszy zabrał publicznie głos rzecznik koncernu Eon Ruhrgas, najważniejszego partnera rosyjskiego giganta naftowo - gazowego w Europie. Uspokajał, że zamknięcie dostaw przez Białoruś nie odbije się w znaczącym stopniu na zaopatrzeniu Niemiec w gaz. Między innymi dlatego, że większa część dostaw docierających do Niemiec przechodzi rurą przez Ukrainę. Była to poniekąd odpowiedź bezpośrednia na komunikat wicepremiera Białorusi, Władimira Semaszenko, który w telewizji niemieckiej powtórzył groźbę zakręcenia kurka po pierwszym stycznia, jeśli do tego czasu Gazprom i Białoruś nie uzgodnią nowych warunków umowy tranzytowej.
W telewizji niemieckiej wystąpił także szef Gazpromu Alexiej Miller, zapewniając bezpieczeństwo dostaw dzięki rezerwowym zbiornikom zainstalowanym na terenie Niemiec i Austrii. „Konsumenci europejscy nie mają żadnych podstaw do niepokoju” – oświadczył szef Gazpromu.
Niemieckie reakcje na to co dzieje się na linii Moskwa – Mińsk są dość jednoznaczne. Rainer Lindner z Fundacji Nauka i Polityka ( Stiftung Wissenschaft und Politik) instytucji doradzającej rządowi niemieckiemu, widzi w tym zadeklarowaną zmianę strategii energetycznejm Rosji:
-„Już w ubiegłym roku Rosja zaczęła przyzwyczajać swe państwa ościenne, czyli dawne kraje związku sowieckiego, do cen europejskich, czy po prostu rynkowych. Najpierw zrobiła to z Ukrainą, potem Gruzją, Mołdawią, a teraz kolej przyszła na Białoruś. Oznacza to , że zmienia się rosyjska polityka zagraniczna. Nie chodzi już o wartości, o ideologię, o braterstwo i tym podobne rzeczy, znane z ubiegłych dziesięcioleci. Chodzi o bardzo namacalne sprawy, o narodowe interesy”.
Poseł Europejskiej Partii Ludowej ( EVP) Michael Gahler, wywodzący się z niemieckiej partii CDU mówi wyraźnie.
-„ Mam zrozumienie dla postępowania strony rosyjskiej. Może należało wcześniej to i owo omówić z partnerami, a nie działać natychmiast, nie dając partnerom szansy na przygotowanie się do reakcji. Ale – patrząc całościowo –nie mogę Rosji krytykować za to, że chce swe surowce sprzedawać po cenach jakie osiągane są na rynkach światowych”