Niemcy: nowy krajobraz wyznaniowy
8 grudnia 2009
Kiedy unijny Trybunał Sprawiedliwości w Luksemburgu orzekł, że krzyże powinny zniknąć z włoskich szkół, Niemcy przeżywali coś w rodzaju déjà vu. W 1995 roku niemiecki Trybunał Konstytucyjny w Karlsruhe orzekał w podobnej sprawie. Do Trybunało zaskarżono krzyże w klasach w bardzo katolickim kraju związkowym, w Bawarii. Lecz sędziowie w Karlsruhe nie byli surowi. Nie zakazali krzyży. Jednak postawili wtedy jeden warunek: krzyże mogą wisieć w klasach, o ile nikt nie sprzeciwi się ich obecności. I sprawa ucichła. Nie pojawiła się zresztą w żadnym innym regionie Niemiec poza Bawarią.
Również Niemiecki Episkopat nie oburzał się nad miarę. Wyraził oczywiście dezaprobatę z powodu orzeczenia Trybunału w Luksemburgu, ale w sposób umiarkowany, mówiąc jedynie o „dużym rozczarowaniu”.
Wolność religijna w szkołach
Klasy szkolne w Niemczech są obecnie odbiciem pluralistycznej struktury niemieckiego społeczeństwa: wielokulturowego i wielowyznaniowego. Młodzi muzułmanie, buddyści, Żydzi, protestanci też domagają się swobody wyznań i to w pierwszej kolejności we własnej szkole. Krzyże w klasach, chusty na głowach uczennic i nauczycielek muzułmańskich, nauka etyki i religii, są już dziś dyskutowane w Niemczech na poziomie instytucji oświatowych w landach, ponieważ w kompetencji krajów związkowych leży organizacja edukacji.
Na tej liście spraw, które pojawiają się w barwnym, nowym krajobrazie wyznaniowych w Niemczech, pojawiło się we wrześniu także prawo do modlitwy południowej, które orzeczeniem sądu wywalczył sobie uczeń jednego z berlińskich gimnazjów.
Według danych statystycznych z ubiegłego roku wśród ponad 82 mln mieszkańców Niemiec ponad 29 mln stanowią katolicy, około 25 mln protestanci i ponad 4 mln muzułmanie. Oprócz tych dwóch Kościołów działa w Niemczech kilkadziesiąt innych związków wyznaniowych. Mają one gwarantowany konstytucyjnie status stowarzyszeń prawa publicznego, autonomię i prawo do wolności religijnej.
Relacje państwo - kościół
W Niemczech nie można mówić o „konsekwentnym” rozdziale państwa od kościoła. Mówi się raczej o dalece posuniętej współpracy. Państwo ściąga podatki dla kościołów i związków wyznaniowych, wspiera ich działalność oraz finansuje naukę religii w szkołach. Z tym, że nauka religii nie ma nic wspólnego z katechezą. Jest to zwykły przedmiot nauczania o religiach.
Konstytucja niemiecka nakazuje państwu neutralny stosunek do wszystkich wyznań i wspieranie ich. W zamian za to związki wyznaniowe, a szczególnie kościoły, zobowiązane są do współdziałania w tworzeniu wartości w przestrzeni polityczno-społecznej. Problem jednak w tym, że na stanowiskach decyzyjnych w Niemczech pojawiło się nowe pokolenie, które uznaje religię za sprawę prywatną. A to jest sprzeczne z pierwotnym duchem zapisów konstytucyjnych – zaznacza Martin Rieger, ekspert Fundacji Bertelsmanna:
- „Nie sprzyja to też nowej sytuacji, jaka powstała w skutek zmian demograficznych w naszym społeczeństwie. Jedna trzecia młodego pokolenia to potomkowie imigrantów. Jest wśród nich 4,2 mln muzułmanów i 6 milionów chrześcijan, dla których religijność ma w życiu duże znaczenie”. W takiej sytuacji tym bardziej, zaznacza Martin Rieger, państwo powinno zagwarantować kompetentne nauczanie religii i pośredniczyć w tworzeniu wartości scalających społeczeństwo.
Nowy religijny pluralizm
Krajobraz wyznaniowy w Niemczech uległ zmianie w skutek rosnącej obecności nieeuropejskich społeczności emigranckich. Wysoka liczba muzułmanów, głównie pochodzenia tureckiego, skłoniła ówczesnego szefa MSW, Wolfganga Schäuble do zorganizowania trzy lata temu pierwszej konferencji islamskiej. Eksperci twierdzą, że największym sukcesem tej konferencji było zaakceptowanie wzajemnych punktów widzenia. Przy okazji tej konferencji społeczeństwo w Niemczech po raz pierwszy zauważyło, że islam jest też częścią tożsamości niemieckiej. To wzbudza mieszane uczucia: u jednych lęk, u innych zainteresowanie. Podobnie jest z budową nowych meczetów, których liczba rośnie.
Dialog religii
Wspieranie dialogu religijnego zapisane jest w umowie nowej centro-liberalnej koalicji rządowej. Poza politykami, potrzebę prowadzenia takiego dialogu dostrzegają także grupy wyznaniowe w Niemczech. Nastawiony jest on przede wszystkim na wzajemne poznawanie.
Taki dialog zainicjowali na przykład cztery lata temu chrześcijanie, muzułmanie, buddyści, bahaici, hindusi i alavici tworząc „Platformę dialogu religii”:
"Chcemy dotrzeć do szerokich kręgów społecznych w naszym regionie, chcemy zamanifestować z Aachen, że możliwe jest pokojowe współistnienie religii i pozbycie się lęków przed innymi wyznaniami. Istotne jest, żeby zrozumieć, że wewnętrzny rdzeń religii jest ten sam. Jedynie ich zewnętrzna forma jest inna” – tłumaczy bahaita, Shahab Ebrahimi.
W niemieckim krajobrazie religijnym pojawiły się jeszcze inne ciekawe zjawiska: w 1995 roku pierwsza kobieta rozpoczęła posługę rabina, a niedawno pierwsza kobieta została głową Kościoła Ewangelickiego.
Autor: Barbara Cöllen
red.odp.: Marcin Antosiewicz