Niebezpieczna geotermia
31 lipca 2013Wątpliwości co do ekologicznych zalet geotermii pojawiły się w 2006 roku, kiedy po wierceniach prowadzonych koło Bazylei w Szwajcarii, doszło do wielokrotnego trzęsienia zemi o magnitudzie większej niż trzy. Niedawno podobne zjawisko wystąpiło koło Sankt Gallen.
Niebezpieczne wiercenia
Pozyskanie energii geotermalnej jest, przynajmniej od strony technicznej, stosunkowo proste. Wystarczy dowiercić się do podziemnych zasobów wód geotermalnych i w pewnej odległości od tego otworu, zwanego czerpalnym, wywiercić drugi, przez który wodę, po odebraniu od niej ciepła, wtłacza się z powrotem do złoża. Typowa głębokość zalegania złóż wody geotermalnej waha się w granicach od 1.000 do 4.500 metrów. Można oczywiście wiercić znacznie głębiej, ale to zwiększa koszt instalacji.
Tam, gdzie panują dobre warunki geotermalne, to się opłaca. Na przykład na Podhalu koszt instalacji o mocy 10 MW, co wystarcza do ogrzania około tysiąca domów jednorodzinnych, wyniósł w roku 2012 około 20 mln złotych. Istnieje jednak druga strona medalu. Niektóre wiercenia mogą wywołać lokalne trzęsienia ziemi i spowodować szkody, porównywalne do szkód górniczych.
Tak właśnie stało się w Szwajcarii w 2006 roku. W Niemczech do podobnego trzęsienia ziemi, o magnitudzie do 2,7, doszło w 2009 roku niedaleko Landau w Nadrenii-Pałatynacie. Jak wyjaśnia Christian Bönnemann z Federalnego Ośrodka Geologii i Surowców Naturalnych (BGR) w Hanowerze, takie trzęsienia są niegroźne. Do zmian w krajobrazie potrzeba bowiem trzęsienia o maksymalnej magnitudzie wynoszącej 9,5, tymczasem najsilniejsze "tąpnięcia", zanotowane w USA w Kalifornie osiągnęły niecałą połowę tej wartości - 4,6.
Nie ma się czym martwić?
Czy to znaczy, że niebezpieczeństwo, związane z budową instalacji geotermicznych jest wyolbrzymione i nie warto się nim przejmować? Zdania są podzielone. Amerykańscy sejsmolodzy z Uniwersytetu Kalifornijskiego obserwujący uważnie od lat niepokojące zjawiska w złożu wód geotermalnych Salton Sea, stwierdzili wyraźne nasilenie się trzęsień ziemi w miarę zwiększania wydajności zbudowanej na nim instalacji.
Jest to niepokojące przede wszystkim dlatego, że z tym samym problemem zetknęli się oni już w latach 70-ych ubiegłego wieku na jednym z pól naftowych, na którym testowano nowe, wydajniejsze metody wydobycia ropy. Okazało się, że na polu zaobserwowano tąpnięcia, których na tym obszarze, jak twierdzą geolodzy, najprawdopodobniej nie było od milionów lat. Wniosek jest prosty - każda ingerencja w ukształtowane przez wieki struktury geologiczne może okazać się groźna, bo zakłóca ich naturalną równowagę.
Podobne trzęsienia ziemi zaobserwowane po roku 2010 w stanach Texas, Nebrasca, Oklahoma i Kansas postawiły na nogi nie tylko amerykańskich geologów i sejsmologów. W Niemczech zaczęto uważniej przyglądać się zezwoleniom wydawanym na budowę dużych instalacji geotermicznych, pod kątem związanego z nimi ryzyka. Wspomniany wcześniej Christian Bönnemann z Federalnego Ośrodka Geologii i Surowców Naturalnych w Hanowerze wyjaśnia, że w Dolnej Saksonii i w całych północnych Niemczech przed rozpoczęciem budowy instalacjii przeprowadza się symulację w terenie, mającą dać odpowiedź na pytanie, czy może tu dojść do trzęsienia ziemi. Na szczęście te tereny nie są zagrożone trzęsieniem ziemi. Ale to samo twierdzono o okolicach Sankt Gallen, aż do niedawnego tąpnięcia.
Dagmar Röhrlich / Andrzej Pawlak
red. odp.: Elżbieta Stasik