Nagrody im. Karla Dedeciusa dla tłumaczy
22 maja 2009Nagroda została wręczona po raz czwarty, tym razem w Krakowie. Laureatów zaproponowało polsko-niemieckie jury pod patronatem wybitnego tłumacza Karla Dedeciusa. Obaj laureaci zostali wyróżnieni za wybitne osiągnięcia translatorskie oraz za działalność na rzecz porozumienia między Polakami i Niemcami. Nagroda dla każdego laureata wynosi 10 000 euro.
Ryszard Wojnakowski (ur. 1956) studiował germanistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie, pracował jako nauczyciel języka niemieckiego i redaktor w Wydawnictwie Literackim w Krakowie. Tłumaczy literaturę niemiecką od początku lat 1980. Wojnakowski tłumaczył powieści znanych pisarzy niemieckojęzycznych, takich jak Heinrich Böll, Erich Maria Remarque, Klaus Mann, Bernhard Schlink, Tanja Kinkel, wiersze Ilse Aichinger i Friederike Mayröcker, eseje Gerschoma Scholema i Martina Bubera oraz dramaty, słuchowiska radiowe i libretta operowe.
Renate Schmidgall (ur. 1955) studiowała slawistykę i germanistykę na uniwersytecie w Heidelbergu, od roku 1996 poświęciła się wyłącznie tłumaczeniom literackim z języka polskiego. Zasługą Schmidgall jest popularność na rynku niemieckim autorów takich jak Paweł Huelle, Stefan Chwin, Marek Ławrynowicz, Andrzej Stasiuk czy Jacek Dehnel, których powieści Schmidgall tłumaczy od wielu lat.
List Karla Dedeciusa do Krakowa
do wyróżnionych tłumaczy i do ich publiczności
Krakowski poeta, tłumacz i wydawca – być może obecny tutaj na sali – Ryszard Krynicki – wybaczy mi, że w poszukiwaniach za mottem, otwierającym dzisiejszą uroczystość, trafiła moja kosa na kamień wysokiej cenności: jego wiersz-epigramat zatytułowany „POEZJA JEST”. „POEZJA JEST ŻYWA”.
Bo o to nam dziś chodzi: o życie poezji, dzięki żywym tłumaczom żywych słów. Słów, które przedłużają życie. A więc – Poezja żywa.
Poezja – jest
jak transfuzyjna krew dla pracy serca:
choćby dawcy już dawno pomarli
w nagłych wypadkach, to ich krew
żyje – i cudze krwiobiegi spokrewnia,
i cudze ożywia wargi.
Co za pochlebna i budująca dla poezji, dla poetów i ich tłumaczy myśl: Myśl, Uczucie i Obraz.
transfuzyjna krew –
praca serca
spokrewnia
cudze krwiobiegi.
Dziękuję autorowi za wyręczenie mnie z kłopotu znalezienia odpowiednich słów na otwarcie tego wieczoru. A teraz już proza w konwencji dobrych obyczajów.
Po raz drugi nasz Darmstadzki Instytut i jego niezależni jurorzy mają zaszczyt właśnie tutaj – w urbs celebrissima – w Krakowie, w obecności tylu dostojnych, kompetentnych przyjaciół, wyróżnić naszych dwóch kolegów tłumaczy:
RENATĘ SCHMIDGALL i RYSZARDA WOJNAKOWSKIEGO
Nagrodą, którą ufundowała nasza wierna, hojna i dostojna prywatna, niezależna FUNDACJA ROBERTA BOSCHA.
Szczerze ubolewam, że nie mogę osobiście brać udziału w tym uroczystym zebraniu, ale myślami, uczuciami i codzienną twórczością jestem tutaj, nawet częściej niż to na zewnątrz jest widoczne.
Dziękuję jurorom za ich sumienną i odpowiedzialną pracę, laureatom za znakomite dzieła na rzecz wiedzy i sztuki, poświęcenie talentu i czasu literaturze sąsiadów naszej wspólnej Europy. Kraków leży, między innymi, w ich środku.
Witam z daleka,
gratuluję z bliska
i życzę radosnych spotkań i rozmów.
Karl Dedecius
piątek, 22 maja 2009 roku
Podziękowanie Renate Schmidgall
Nigdy nie zamierzałam zostać tłumaczką. Kiedy pod koniec lat siedemdziesiątych uczyłam się języka polskiego na studiach slawistycznych, czytaliśmy wiersze Ryszarda Krynickiego, Leszka Szarugi i innych poetów publikujących w „Pulsie” i „Kulturze”. Nie wiedząc dlaczego, tłumaczyłam te, które mi się najbardziej podobały, gdyż bierna lektura najwyraźniej mi nie wystarczała. Chowałam jednak swoje przekłady do szuflady, bo brakowało mi odwagi, żeby zaproponować komuś ich publikację.
Kiedy kilka lat później szczęśliwym zbiegiem okoliczności nawiązałam kontakt z Karlem Dedeciusem i jego Deutsches Polen Institut w Darmstadt, dowiedziałam się o planowanej edycji dzieł zebranych Witolda Gombrowicza. Ponieważ Gombrowicz mnie interesował i nawet napisałam pracę magisterską o Ferdydurke, ośmieliłam się zapytać pana Dedeciusa o możliwość współpracy. Karl Dedecius poradził mi, żebym po prostu zwróciła się do wydawnictwa Hanser. I tak w 1984 roku ukazał się opracowany przeze mnie na nowo przekład Pornografii. Od tej pory zaraziłam się bakcylem translatorskim, chociaż „materia” mojej pracy miała się wkrótce zupełnie zmienić."
Renate Schmidgall tłumaczyła Pawła Huelle, Stefana Chwina, Aleksandra Jurewicza, Andrzeja Stasiuka, Marka Ławrynowicza.
-"Pisanie wydaje się zawsze próbą zachowania miejsc, rzeczy, ludzi i wydarzeń, tak by nie rozpłynęły się w nicości. Tłumaczenie natomiast to dla mnie pisanie obcych tekstów we własnym języku. Nie wiem, jak to się odbywa. W każdym razie jest to czynność uszczęśliwiająca – intuicyjna i twórcza. Praktyka, która nie wymaga znajomości żadnych teorii. Chociaż studiowałam językoznawstwo i literaturoznawstwo, niewiele umiem powiedzieć o procesie tłumaczenia jako takim. Piszę po prostu polski tekst od nowa po niemiecku i, jeśli mi się poszczęści, odbieram tekst niemiecki jako równie udany pod względem treści, rytmu, brzmienia i melodii. I jako równie poruszający. Celem literatury bowiem, o ile w ogóle można jej przypisywać jakikolwiek cel, jest wywołanie poruszenia w sercach i umysłach czytelników.
Jeśli chce się żyć z tłumaczeń, trzeba zrezygnować z wielu rzeczy, i to nie tylko z tych materialnych. Niekiedy chciałabym napisać coś własnego albo zająć się krytyką literacką, ale na to nie starcza mi już czasu ani sił. Mam nadzieję, że wszystko to, z czego muszę rezygnować, przenika – wysublimowane – do tłumaczonych przeze mnie książek. Moim zadaniem jest obdarowywanie niemieckich czytelników dobrą literaturą polską. Jeśli czuję, że uczucie zachwytu, zadumy czy inne emocje, które wywołuje we mnie tekst polski, przenoszą się na nich, sprawia mi to ogromną radość."
Materiały udostępnione przez Deutsches Polen Institut w Darmstadt, Andrzeja Kaluzę