Morawiecki w SZ: Chcemy przyśpieszyć wzrost polskich firm
9 lutego 2016Gazeta zwraca uwagę, że 47-letni minister rozwoju w rządzie Beaty Szydło „w przeciwieństwie do większości członków polskiego rządu nie należy do partii »Prawo i Sprawiedliwość«”. SZ przypomina najważniejsze szczeble kariery ministra gospodarki i biegłą znajomość angielskiego i niemieckiego, jak również jego najważniejsze zadanie: zmodernizowanie polskiej gospodarki i "uspokojenie zagranicznych inwestorów”.
Morawiecki tłumaczy już na początku rozmowy, że najbardziej podoba mu się w nowym wyzwaniu „mandat znalezienia dla Polski nowego modelu wzrostu, aby Polacy mogli konkurować stawiając na wiedzę i jakość, a mniej na niższe ceny”. Minister przyznaje, że polska gospodarka „dobrze rozwijała się w ostatnich latach“ i zwraca uwagę na wysoki udział eksportu we wzroście gospodarczym. Zaznacza jednak, że ten sukces tylko w 30 proc. „idzie na konto polskich firm, a pozostałe 70 proc. to zasługa zagranicznego kapitału“. „Nie mamy nic przeciwko tym firmom, to są ważne przedsiębiorstwa dla tego kraju. Chcemy pogłębić współpracę z zagranicznymi inwestorami, ale równocześnie przyśpieszyć wzrost rodzimych firm i zapewnić Polakom więcej dobrobytu”.
„Wojny nie sprzyjały gromadzeniu dobrobytu”
Młody minister przypomina genezę potrzeby nadrabiania zaległości przez polskie społeczeństwo i cofa się w tym celu do historii ostatniego wieku. „Ostatni wiek, z dwoma wojnami i prawie 50 latami komunizmu, nie sprzyjały gromadzeniu i mnożeniu kapitału przez Polaków”. Minister porównuje poziom przeciętnego majątku w Europie i zestawia Polaków, którzy posiadają średnio 22 tys. euro majątku, z Grekami (73 tys. euro) oraz Niemcami (średnio 160 tys. euro). „Mamy więc przed sobą jeszcze nadrobienie zaległości z 50, nawet 70 lat. Dlatego musimy pomóc polskim firmom, aby mogły one konkurować z całym światem” – mówi Mateusz Morawiecki.
Zdaniem ministra polska gospodarka powinna stawiać na nisze rynkowe i nie starać się produkować pojazdów, które inni produkują już lepiej lub wynajdywać lekarstw, które już są na rynku. Morawiecki zwraca uwagę na umiejętności polskich informatyków oraz takie firmy jak Solaris, które budują elektryczne autobusy dla całej Europy.
Obietnice niełatwe do spełnienia
Zapytany o to, jak chce osiągnąć swoje cele, Morawiecki zapowiada, że chce znacznie uprościć zasady działania gospodarki i umożliwić więcej inwestycji i innowacji, zwłaszcza dla prywatnych inwestorów. „Jestem wielkim zwolennikiem prywatnej przedsiębiorczości” – mówi minister. Dodaje, że pieniądze na ten cel nie są problemem: „Polskie banki dysponują płynnością na poziomie ponad 23 mld euro, a dalsze 57 mld znajduje się na kontach polskich firm”. Morawiecki zapowiada, że w najbliższych latach Polska chce co najmniej podwoić swoje wydatki na badania i rozwój, czyli wydawać na ten cel prawie 2 zamiast jak dotychczas 0,8 proc. siły gospodarczej.
Zapytany w tym konteście, dlaczego polski rząd, który potrzebuje pieniędzy tych samych banków, chce je dodatkowo opodatkować oraz zmusić do niekorzystnego przeliczenia kredytów we frankach, Morawiecki porównuje planowany w Polsce podatek bankowy bezpośrednio z tym, jaki ma obowiązywać w Wielkiej Brytanii. Minister zapowiada monitoring banków i podatku oraz pierwsze kroki w kierunku reformy na 2017 rok.
Jeżeli chodzi o kredyty we frankach, minister wyklucza zmuszanie instytutów finansowach do opłat i mówi, że takie rozwiązania zawsze muszą się opierać na dobrowolności.
Fakt, że 70 proc. banków w Polsce reprezentuje kapitał zagraniczny, Morawiecki stara się oceniać pragmatycznie. Mówi, że jeżeli znajdzie się prywatny kapitał, który będzie mógł przejąć zagraniczne banki, wówczas byłoby to dobre rozwiązanie. „Nie można być w tej kwestii dogmatykiem” - dodaje.
Zapytany, jak chce przekonać inwestorów, aby weszli na polski rynek, skoro polska waluta w ciągu roku straciła 10 proc. wartości, a duże agencje ratingowe zaczynają obniżać polską zdolność kredytową, Mateusz Morawiecki zwraca uwagę na główne dane ekonomiczne i dodaje, że są one w porządku: Polska posiada wzrost gospodarczy, korzystną strukturę i niezależny Bank Narodowy - uzupełnia.
Równocześnie Morawiecki odrzuca zarzuty pod adresem polskiego rządu i podkreśla, że „zarzuty wobec Polski są częścią politycznej gry”. Morawiecki próbuje bronić reformy Trybunału Konstytucyjnego i twierdzi przy tym, że polski „system powoływania sędziów TK jest podobny do tego w Niemczech”. Morawiecki tłumaczy dalej, że trybunał składał się z 14 sędziów, którzy byli wybrani przez ostatni rząd, a tylko jeden z nich pochodził z nominacji partii rządzącej PiS. „Za dużo rzeczy szło tylko w jednym kierunku” – mówi. Minister gospodarki uważa, że „media były do niedawna w 95 proc. kontrolowane przez poprzedni rząd”. „Teraz, gdy udało nam się przywrócić równowagę, opozycja woła na pomoc zagranicę. Myślę, że dzisiejsze zdenerwowanie w najbliższych tygodniach i miesiącach się skończy” - stwierdził minister.
Polska największym beneficjentem
W innym artykule w SZ, także poświęconym gospodarce, gazeta zwraca uwagę na rekordowe unijne subwencje dla Polski. Dziennik stawia też Polskę jako wzór do naśladowania dla krajów w regionie Europy środkowo-wschodniej, która jest ósmą gospodarką UE co do wielkości. Autor zauważa, że w czasach kryzysu finansowego w 2008/2009 roku, wiele niemieckich i amerykańskich firm inwestowało właśnie w Polsce. „Polska jest największym beneficjentem spośród całej UE”, pisze SZ i zauważa, że otrzymuje ona z unijnego budżetu rocznie 14 mld euro netto, co stanowi sporą część rocznego budżetu państwa (84 mld euro).
Niemiecki dziennik podkreśla też duże różnice w poziomie życia w Polsce. „Dobrobyt jest w Polsce rozłożony nierównomiernie między rozwijające się miasta a biedniejsze regiony” - pisze SZ. Wprawdzie bezrobocie na poziomie 7,1 proc. wydaje się niskie, ale wynika ono głównie z faktu, że wielu Polaków wyjechało z kraju i znalazło pracę za granicą. „Młodzi Polacy nie znajdują tak łatwo zatrudnienia w kraju; 1,4 mln Polaków pracuje na umowach tymczasowych. Nawet inżynier zarabia na początku kariery nie więcej, niż 550 euro netto”.
Autor artykułu pisze, że dla niemieckich inwestorów najważniejszymi argumentami przemawiającymi za obecnością na polskim rynku jest jej członkostwo w UE oraz polityczna stabilność. „Ale właśnie te atuty mogą być teraz zagrożone przez rząd, który od listopada 2015 roku próbuje bardziej, niż czyniły to poprzednie rządy, podporządkować sobie system sprawiedliwości, media i aparat państwowy”.
Opr. Róża Romaniec