1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Koronakryzys: superbogaci jeszcze bogatsi

Dirk Kaufmann
11 maja 2020

Koronakryzys to czas, gdy jedni tracą, a drudzy się bogacą. Jest wśród nich m. in. Donald Trump i jego rodzina.

https://p.dw.com/p/3c2oo
Symbolbild | Dollar Scheine
Zdjęcie: picture-alliance/dpa/S. Goya

Cesarz potrzebował pieniędzy, dużo pieniędzy i to natychmiast. Co robi się w takiej sytuacji? Oczywiście podnosi podatki! Cesarz wymyślił nawet nowy podatek: od latryn. Mógł kasować od każdego. Kiedy jego syn Tytus marszczył nos, oburzając się na zachłanność ojca, ten odparł mu tylko: pieniądze nie śmierdzą.

To historia z kanonu naszego klasycznego wykształcenia. Od dawna już sentencja Wespazjana: „pecunia non olet" jest usprawiedliwieniem dla wszystkich, którzy zarabiają dużo pieniędzy; dużo to znaczy z pewnością więcej niż inni.

Ale czy tak przystoi - wołają teraz wszyscy, którzy każde zachowanie oceniają najpierw pod względem moralnym. Ależ oczywiście że wolno! - odpierają inni - ponieważ w każdym kryzysie jest ktoś, kto robi na tym pieniądze. A poza tym żyjemy w kapitalizmie i dzięki niemu, i takie są reguły gry.

Maseczka jako przykład

Ponieważ w redakcji ekonomicznej z reguły pracuje stosunkowo mało filozofów, ale za to więcej pragmatyków, spójrzmy na to konkretnie. Kto zarabia na kryzysie? Autor tego artykułu np. ostatniej jesieni w aptece kupił maseczki chirurgiczne, ponieważ był przeziębiony i nie chciał nikogo zarazić. Opakowanie zawierające sześć sztuk kosztowało takie grosze, że nawet nie pamięta dokładnie ceny.
Ostatnia jak na razie maseczka, którą autor kupił w ubiegłym tygodniu, kosztowała 3 euro. Tyle że nie w aptece, tylko u krawcowej, która zarabia trochę chociaż w ten sposób. Tak to jest... Ale jeżeli aptekarz teraz nagle za maseczkę każe sobie płacić więcej niż przed kryzysem, czy jest to moralnie naganne? Powód tej inflacji wynika z tego, że po prostu brakowało maseczek, a tam, gdzie popyt przewyższa podaż, rosną ceny. Temu, że my tę całą maskaradę importujemy z Chin (podobnie jak wszystkie innego państwa świata), nie był winien ani aptekarz, ani krawcowa.

Mieli dobrego niucha

Lecz rzeczywistymi beneficjentami kryzysu nie są ani krawcowa, ani aptekarz. Super beneficjentami są ludzie, którzy już wcześniej byli i tak bogaci. Tyle tylko, że teraz nie nadążają z liczeniem pieniędzy. I tu nasuwa się jednak pytanie, czy rzymski cesarz Wespazjan naprawdę miał rację, albo czy jednak pieniądze trochę cuchną? Przyjrzyjmy się takim ludziom jak szef Amazona Jeff Bezos, miliarder Elon Musk, Steve Ballmer z Microsoftu, potentat nieruchomości John Albert Sobrato, ojciec Zooma Eric Yuan czy Joshua Harris z Apollo Global Management albo Rocco Commisso z Mediacomu.

"Institute for Policy Studies", jeden z największych think-tanków w Waszyngtonie, w ubiegłym tygodniu przedstawił raport, w którym nazwiska tych mężczyzn są żywym dowodem na to, że bogaci się coraz bardziej bogacą, a biedni coraz bardziej biednieją i nakręca to jeszcze aktualny kryzys.

Logo Amazon
Wśród beneficjentów kryzysu jest koncern AmazonZdjęcie: picture-alliance/Geisler/C. Hardt

Dobroczyńcy i łotrzy

Obserwatorzy próbują różnicować między dobrymi i złymi beneficjentami. Na niemieckiej stronie Telepolis Florian Rötzer pisze o najbogatszym według Bloomberga człowieku Singapuru. Li Xiting, współzałożyciel Mindraya, producenta sprzętu medycznego, tylko w jednym miesiącu wzbogacił się o miliard dolarów. Mindray produkuje między innymi respiratory, zamawiane u niego przez ponad 100 krajów. Innym aż tak dobrze się nie powodzi, ale nie muszą narzekać. Gigant handlu w sieci, Amazon robi interesy na tym, że unieruchomiony jest tradycyjny handel, co ogromnie doskwiera ludziom i niszczy egzystencje. Microsoft i Zoom korzystają z tego, że wielu ludzi musi pracować zdalnie, a oni mają programy do wideokonferencji. Inni z kolei robią kokosowe interesy handlując coraz droższymi nieruchomościami w Dolinie Krzemowej. Wobec wszystkich nich wysuwa się cichy zarzut, że nie czynią dobra - zamiast altruizmem, kierują się rządzą zysku. Poza tym wielu bogatych i super bogatych przekazuje obecnie sute datki, nie przemilczając tych dobrych uczynków. A może lepszym pomysłem byłoby zapłacenie podatków? - ale to już zupełnie osobna sprawa...

Widać jednak, że nie wystarczy wytykać palcem bogatych beneficjentów pandemii, bo temat ten jest niestety zbyt złożony.

Właściwa systemowi niesprawiedliwość

W Stanach Zjednoczonych od połowy marca pracę straciło około 50 mln Amerykanów. W tym samym czasie - jak podaje Telepolis - majątek amerykańskich miliarderów wzrósł o 10 proc., co odpowiada 282 mld dolarów. Podczas gdy biedni Amerykanie muszą zadowolić się jednorazową zapomogą 1200 dolarów, 43 tys. amerykańskich milionerów (wśród nich Donald Trump i jego bliska rodzina) otrzymuje w prezencie zwroty podatków w wysokości 70 mld dolarów. Jak wyliczył Florian Rötzer, jedni dostają do ręki 1200 dolarów, ci drudzy średnio 1,7 mln.

Donald Trump z synem
Telepolis: w czasie koronakryzysu bogaci się także Donald Trump i jego rodzinaZdjęcie: Reuters/M. Segar

Niech pierwszy rzuci kamieniem...

Jeżeli w Europie produkuje się zbyt mało sprzętu medycznego (począwszy od maseczki a na respiratorze skończywszy) i wszyscy uzależnieni jesteśmy od importów, jak chcemy wtedy wziąć za złe innym, że w takich warunkach chcą zarabiać pieniądze, a czasami nawet bardzo dużo pieniędzy? To że ktoś teraz robi kokosy, ponieważ my tak dużo czasu spędzamy przed telewizorem i wszystkie zakupy każemy przysłać sobie do domu, to nikt inny jak człowiek, który do perfekcji doprowadził postawę: „przecież nie jestem taki głupi, żeby w tych durnych Niemczech płacić podatki". Sytuacja jest, mówiąc oględnie, niezbyt optymalna. Ale zarzut kierować można i do Bezosa, i do siebie samego.


Nowy model biznesowy

Na wymienionej już wcześniej liście beneficjentów kryzysu figuruje także jedna kobieta: MacKenzie Bezos, była żona ojca Amazona Jeffa Bezosa. Podczas rozwodu wywalczyła dla siebie jedną czwartą akcji firmy swojego męża. I od tego czasu jest jedną z najbogatszych kobiet świata. Ponieważ Bezos zarabia takie krocie i jego firma ma coraz wieksza wartość, tym samym pakiet akcji jego byłej żony sprawia, że także ona staje się beneficjentką pandemii. Ukazuje to tylko, że nie ma co marudzić, zgrzytać zębami i zazdrośnie łypać okiem na innych. Lepiej ruszyć wodze wyobraźni.