1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Koronawirus i końca nie widać OPINIA

Thurau Jens Kommentarbild App
Jens Thurau
26 listopada 2020

Kanclerz i premierzy krajów związkowych przedłużyli i zaostrzyli restrykcje narzucone pandemią COVID-19. Koronawirus stopniowo przejmuje kontrolę nad niemal całym życiem politycznym i społecznym.

https://p.dw.com/p/3lrER
Deutschland Virologen-Räuchermännchen aus dem Erzgebirge
Zdjęcie: Hendrik Schmidt/dpa/picture alliance

Czy ktokolwiek jest jeszcze zaskoczony, że obostrzenia w Niemczech – planowane pierwotnie do końca listopada – zostały teraz przedłużone i nawet zaostrzone? Jeżeli wierzyć aktualnym sondażom, dla większości mieszkańców Niemiec to żadna niespodzianka. Co więcej, gros społeczeństwa opowiada się za jeszcze większym ograniczeniem kontaktów międzyludzkich. Dla rządu to dobra wiadomość. Przy całym stresie, całym chaosie w zmaganiach między premierami niemieckich krajów związkowych i kanclerz, ludzie popierają kierunek przyjęty przez Berlin. Może już nie aż w takim stopniu jak wiosną, ale mimo wszystko.

Pisany wielkimi literami nagłówek tych nowych decyzji brzmi: ratujemy Boże Narodzenie i trochę Sylwestra, wiemy, jakie znaczenie mają te dni dla ludzi. Luzujemy więc na ten czas ograniczenia, tuż przed świętami i na parę dni nowego roku. Wyraźnie widać, że Angela Merkel uważa to za duże ryzyko, ale w ostatnich miesiącach musiała zrozumieć, że jej władza nie wystarczy, by zmusić Niemców do jeszcze większych wyrzeczeń.

Sytuacja nie jest dramatyczna, ale poważna

Raz po raz kanclerz wskazuje na sytuację w innych krajach i podkreśla, że pandemia obchodzi się z Niemcami jeszcze stosunkowo łagodnie – także teraz. Podczas gdy gdzie indziej obowiązywał i znowu obowiązuje rodzaj godziny policyjnej, w Niemczech – z wyjątkiem niektórych ognisk pandemii, nie było i nie ma takiej potrzeby. Funkcjonował i funkcjonuje system opieki zdrowotnej, przed krematoriami nie tworzyły się długie kolejki samochodów ze zwłokami zmarłych na COVID-19, tak jak było to we Włoszech. Ale także w Niemczech sytuacja jest wystarczająco poważna. Akurat w dniu, kiedy Merkel i premierzy 16 landów podjęli decyzję o dalszych zaostrzeniach życia, w kraju odnotowano rekordową liczbę śmiertelnych ofiar SARS-CoV-2. Tym, co zawsze wyróżniało Merkel, jest jej zdolność patrzenia w przyszłość, a nie krótkowzrocznie, tylko do jutra.

Redaktor DW Jens Thurau
Redaktor DW Jens ThurauZdjęcie: DW

Czy w miarę łagodne ograniczenia życia na Boże Narodzenie grożą tym, że staną się one ogniskiem zachorowań? Jak zachowają się Niemcy, kiedy zacznie się zbliżać tradycyjny, lutowy wyjazd na narty? Częściowy lockdown w listopadzie doprowadził w każdym razie tylko do tego, że zwolniło się tempo wzrostu zarażeń, nie ma jednak widoków na nagły trend spadkowy infekcji. Merkel musiałaby już całkowicie zejść z drogi, jaką szła przez ostatnie miesiące i zaprzeczyć samej sobie, gdyby nie nalegała teraz na dalsze ograniczenia.

Zmęczenie koronawirusem

Spójrzmy jeszcze raz poza granice Niemiec: niewiele pomoże ich mieszkańcom upominanie, że gdzie indziej ludziom wiedzie się jeszcze gorzej. Wirus uderza w społeczeństwo, w którym systematycznie kurczy się poczucie wspólnoty, słabną więzy rodzinne, a coraz bardziej rośnie liczba jednoosobowych gospodarstw domowych. Jakie będą w tej sytuacji skutki czasami wielomiesięcznej izolacji, okaże się dopiero później.

I ludzie są coraz bardziej zmęczeni. Merkel miała powiedzieć podczas jednego ze spotkań, że ludzie chcą, by „to coś” nareszcie zniknęło. To prawda. Tym bardziej każda nowa decyzja, każde zaostrzenie przepisów musi być dobrze uzasadnione. Ostatnio udało się to mniej niż jeszcze wiosną.

Merkel ma większą swobodę ruchów niż premierzy

Główny powód tego ma strukturalny charakter: Merkel nie jest odpowiedzialna za wcielenie w życie ograniczeń, leży to zazwyczaj w kompetencjach krajów związkowych i samorządów. Poza tym Merkel nie kandyduje ponownie w przyszłorocznych wyborach, może robić i inicjować to, co uważa naprawdę za słuszne. I jest jasne, że chce odejść jako kanclerz, która mogła zaoszczędzić swojemu krajowi najbardziej poważnych szkód wyrządzonych przez wirusa. Natomiast premierzy krajów związkowych muszą na miejscu wyjaśnić obywatelom wysuwane wobec nich żądania i tak: chcą być ponownie wybrani. W takiej konfliktowej sytuacji Merkel wysuwa od czasu do czasu pomysły w rodzaju: młodzież może się spotykać z tylko jednym przyjacielem czy przyjaciółką. Słusznie niektórzy premierzy zarzucili jej, że tym razem straciła poczucie rzeczywistości. Dowodem na to, jak bardzo wzburzyło to ludzi, była reakcja dziennika „Bild”. Największy w Niemczech tabloid całymi dniami przytaczał opinie oburzonych obywateli, by rozerwać na strzępy plan kanclerz: „tylko jeden przyjaciel”.

Gros jednak przystosuje się do nowych wymogów. Większość ludzi już wcześniej nastawiła się na to, że najwcześniej wiosną będzie mogła pójść do swojej ulubionej knajpy, o ile – miejmy nadzieję – będzie ona jeszcze istniała. To prawda: ten durny wirus nie chce jakoś zniknąć. Co zatem pozostaje? Przetrwać, mieć nadzieję na szczepionki i jakoś zachować spokój ducha – aż do Gwiazdki. Na więcej nie można sobie dzisiaj pozwolić. Wesołych Świąt!