Komentarze prasy niemieckiej, środa, 4 maja 2011
4 maja 2011„Süddeutsche Zeitung“ pisze:
„Obronę przed spadkobiercami bin Ladena oferują tylko sprawiedliwe, współczesne stosunki społeczne w krajach islamskich. Wraz z arabską wiosną ludzie znaleźli drogę w tym kierunku, bez pomocy Zachodu. Pokojowe demonstracje są skuteczniejsze niż zamachy, znajdują międzynarodowe wsparcie. Zwycięstwo nad Al-Kaidą – kiedy w końcu nadejdzie – byłoby czymś więcej niż sukcesem amerykańskich, wyspecjalizowanych wojowników. Byłoby także udziałem muzułmanów w Egipcie, Tunezji i Libii”.
„Frankfurter Rundschau” krytykuje reakcję Merkel na śmierc bin Ladena:
„Angela Merkel jest córką pastora i przewodniczącą chrześcijańskiej partii. Można by przypuszczać, że 10 przykazań stanowi jej maksymę życiową, np. przykazanie V „Nie zabijaj!”. To zasada, za pomocą której powinien umieć porozumieć się każdy cywilizowany człowiek. Jak to się ma do wypowiedzi kanclerz: ´Cieszę się, że udało się zabić bin Ladena´. Ona cieszy się z zamordowania terrorysty, wciąż jednak człowieka. Czy poszła po kredę, kiedy na plebanii omawiano znaczenie piątego przykazania?”.
Dziennik „Kölner Stadt-Anzeiger" uważa, że „Amerykańska jednostka Navy Seals, ignorując integralność terytorialną Pakistanu podczas likwidacji dowódcy Al-Kaidy, bin Ladena, dolała oliwy do ognia. Decyzja, zrozumiała z punktu widzenia amerykańskiego wojska, polegająca na niewtajemniczeniu w to pakistańskich kolegów, mogłaby przerodzić się w ciężki błąd polityczny. Ostatnim punktem ciężkości 10-letniej walki antyterrorystycznej, za którą opowiedział się także Pakistan, mógłby być też triumf cywilnego dowództwa – gdyby chociaż trochę w tym uczestniczyło. Byłby to ważny sygnał dla cywilów, że wybrany rząd nie jest skłonny ugiąć się presji dżihadzistów i z nimi sympatyzujących”.
Gazeta „Lübecker Nachrichten” zauważyła, że „Radość na ulicach Ameryki oddziałuje dziwnie na obserwatorów w Europie. Amerykanie mogą być zrozumiani jedynie przez tych, którzy sami stali się ofiarami fanatyków religijnych. Rodziny zamordowanych w Madrycie lub Londynie są usatysfakcjonowane amerykańską akcją. My, Niemcy, pozwalamy sobie na dyskusję z daleka. Luksus, na który – miejmy nadzieję – stać nas będzie na dłużej. Nie wolno zapomnieć w debacie na temat prawa antyterrorystycznego: do tej pory nie spotkały nas ciężkie zamachy, również dzięki doskonalej pracy policji”.
Berliński dziennik „Tageszeitung” podkreśla, że "Teraz obydwaj główni wrogowie, Osama bin Laden i Saddam Hussein, nie żyją. Demokrata Barack Obama udowodnił, że potrafi prowadzić działania militarne i odnosić w nich zwycięstwo. Przed nim kolejne i większe wyzwanie: zakończyć najdłuższą wojnę w historii USA, wysłać żołnierzy do domu, zamknąć nielegalne więzienia. Obama obiecał to wszystko podczas kampanii wyborczej. Teraz, po śmierci bin Ladena, zajmuje mocniejszą pozycję i może zająć się realizacją tych postulatów.
Monika Skarżyńska
red. odp. Bartosz Dudek