Komentarz DW: Dymisja Flynna to też porażkaTrumpa
15 lutego 2017Od kiedy w 1953 roku utworzono to stanowisko, doradca prezydenta Stanów Zjednoczonych ds. bezpieczeństwa jest jedną z najbardziej wpływowych postaci w rządzie. Szef Narodowej Rady Bezpieczeństwa jest współarchitektem amerykańskiej polityki zagranicznej.
Tak było z dawnymi doradcami ds. bezpieczeństwa Henry Kissingerem, Zbigniewem Brzezińskim, Brentem Scowcroftem czy Condoleezzą Rice, którzy mieli niemal nieograniczony wpływ na amerykańskich prezydentów i politykę zagraniczną USA.
Oczywiście wszyscy oni wzbudzali kontrowersje w gremiach kierowniczych amerykańskiej administracji i wzbudzają je do dziś. Jednakże w ciągu 60-letniej historii tego stanowiska żaden z szefów Narodowej Rady Bezpieczeństwa nie musiał odejść już po 24 dniach urzędowania. Donald Trump również tym zapisze się na kartach historii.
Wynik analizy podsłuchów telefonicznych
Dymisja Michaela Flynna jest nie tylko uzasadniona, lecz już od dawna oczekiwana. Najpóźniej kilka dni po tym, jak Donald Trump rozpoczął urzędowanie poinformowano, że FBI w porozumieniu z innymi instytucjami analizuje rozmowy telefoniczne desygnowanego doradcy prezydenta ds. bezpieczeństwa, które prowadził z ambasadorem Rosji w Waszyngtonie, było jasne, że Flynn znajduje się w opresji. Rozmawiał z rosyjskim ambasadorem akurat tego dnia, w którym urzędujący jeszcze prezydent Barack Obama nałożył na Rosję nowe sankcje. Szelmą ten, kto przy tym pomyślałby sobie coś złego - szczególnie, że Donald Trump wielokrotnie podkreślał w kampanii wyborczej, że prawdopodobnie zniesie te sankcje. Flynn, który najpierw oświadczył, że nie rozmawiał z ambasadorem o sankcjach, w ub. tygodniu za pośrednictwem rzecznika przyznał, że nie można wykluczyć, że temat ten został poruszony w rozmowie.
Kuriozalne było najwidoczniej, że to nie samo przyznanie się do tego doprowadziło do dymisji Flynna, lecz fakt, że w tarapaty wpędziło to wiceprezydenta Mike'a Pence'a. Pence bowiem uwierzył w dementi Flynna, że nie rozmawiał on o sankcjach z wysłannikiem Kremla i wziął go w obronę. Teraz, kiedy wygląda na to, że mija się to z prawdą, istnieje zagrożenie pojawienia się bardzo głębokich rys na wizerunku wiceprezydenta i sprawowanego przez niego zaledwie od trzech tygodni urzędu. Dlatego odejście Flynna było nieuniknione.
Porażka Trumpa
Dymisja Flynna jest jednak nie tylko konieczna, by jeszcze bardziej nie zaszkodzić administracji Trumpa. Jest ona też z politycznego punktu widzenia godna pochwały, gdyż Flynn był wśród republikańskich ekspertów ds. polityki zagranicznej i bezpieczeństwa, jeszcze zanim objął swój urząd, postacią kontrowersyjną. Chodzi o wygłaszane publicznie i w grubiański sposób poglądy islamobobiczne jak i osobliwą bliskość do Rosji. To Donald Trump wyniósł go na ten urząd, pomimo sprzeciwów z wielu stron. Jego szybka dymisja jest dlatego też poważną porażką dla prezydenta.
Michael Knigge/ Barbara Cöllen