Kobiety mniej czasu poświęcają obowiązkom domowym
24 października 2023Kilka lat temu w amerykańskim programie rozrywkowym Saturday Night Fever wyemitowano reklamę społeczną, która miała przekonać mężczyzn do wykonywania obowiązków domowych. Główny bohater, w tej roli aktor Jason Mamoa, jeździł po domu przypominającym kosiarkę odkurzaczem i zmywał plamy z dywanu maszyną wyglądającą jak młot pneumatyczny. Rzeczywistość jednak wygląda inaczej. I chociaż opublikowany we wtorek (24.10) przez Europejski Instytut ds. Równouprawnienia Kobiet i Mężczyzn (EIGE) raport (Gender Equality Index 2023) pokazuje, że po raz pierwszy od dekady różnice w poziomie równouprawnienia kobiet i mężczyzn w Unii Europejskiej się zmniejszyły, to nadal daleko nam do ideału.
Zamiast mężczyzn, technologia
Faktycznie zmniejsza się luka pomiędzy kobietami i mężczyznami, jeśli chodzi o wykonywanie obowiązków domowych, ale dzieje się tak nie dlatego, że mężczyźni robią więcej, tylko dlatego, że kobiety robią mniej. Kobiety w ostatnich latach mniej godzin poświęcają pracy opiekuńczej, w tym opiece nad dziećmi i czynnościom domowym, bo wyręcza je w tym technologia, w tym nowoczesne sprzęty domowe, jak zmywarki czy roboty kuchenne oraz rozwój usług, takich jak dowóz jedzenia. Jak pokazują badania, chociaż współcześni mężczyźni bardziej niż np. nasi ojcowie zaangażowani są w opiekę nad dziećmi – i tak poświęcają im zwykle mniej niż 3 godziny dziennie i jest to czas spędzany najczęściej na zabawie (dla porównania: co druga kobieta opiekuje się dzieckiem ponad 5 godzin dziennie) – to w domu kobiety nadal częściej piorą, sprzątają i gotują. Jak mówi DW dr hab. Natasza Kosakowska-Berezecka, prof. UG, psycholożka międzykulturowa i ekspertka ds.równości płci, w kulturze nadal silnie zakorzenione są stereotypy związane z płcią. I to one dzielą nasz świat na „męski” i „kobiecy”. – Nie oszukujmy się, czynności domowe nie są za fascynujące, nie dają poczucia spełnienia, więc nikt się do nich specjalnie nie garnie. Kobiety je częściej wykonują, bo stereotypowo są one w społeczeństwie uznane za bardziej kobiece. Mężczyźni są bardziej zaangażowani w specyficzne prace domowe, jak dbanie o samochód, naprawy, wynoszenie śmieci czy koszenie trawnika. To są czynności atrakcyjniejsze i wykonywane bardziej sporadyczne – mówi psycholożka.
Kara za macierzyństwo
Kobiety też mniej zajmują się domem, bo częściej pracują. Chociaż i w tej dziedzinie równouprawnienia nadal nie ma i w ciągu ostatnich 10 lat niewiele się w tej kwestii zmieniło. A to dlatego, że nadal kobiety wykonują gorzej płatne lub dorywcze prace, mają mniej perspektyw zawodowych i mniej możliwości podnoszenia kwalifikacji; średnio zarabiają też 70 proc. tego, co otrzymują mężczyźni. Kobiety najczęściej pracują w edukacji i zawodach opiekuńczych, które dla młodych mężczyzn są mało atrakcyjne. W mniejszym stopniu zatrudniane są natomiast w zawodach przyszłości, czyli związanych z technologią, inżynierią czy informatyką. Tymczasem razem z rozwojem gospodarki i transformacją związaną Zielonym Ładem, rynek poszukuje specjalistów właśnie w tych dziedzinach. Tych wśród kobiet wciąż brakuje. Nie bez znaczenia jest pozostaje też fakt, że kobietom na drodze do kariery stają dzieci. I nie jest to frazes, bo w momencie, kiedy w rodzinie pojawia się dziecko to kobieta częściej znika z rynku pracy, zaczyna też otrzymywać mniej pieniędzy. W tym samym czasie mężczyźni zwykle pracują więcej, często więc dostają jeszcze lepsze wynagrodzenie. Naukowcy mówią tu wręcz o „karze związanej w macierzyństwem” i „premii związanej z ojcostwem”. Ma to też swoje konsekwencje w przyszłości, bo mniejsze zarobki i mniejszy staż pracy oznaczają niższe emerytury kobiet. Statystyki pokazują, że kobiety w ogóle, a zwłaszcza starsze, bardziej niż mężczyźni narażone są na ubóstwo. Co ciekawe badania pokazują, że różnica w zarobkach między kobietami a mężczyznami jest wyraźna także między świetnie wykształconymi kobietami i mężczyznami. – Kobiety odbijają się o szklany sufit. Tam, gdzie wchodzi w grę władza i pieniądze, wysokie stanowiska najczęściej otrzymują mężczyźni – mówi Kosakowska-Berezecka. Jak dodaje Jolanta Reingarde z EIGE to paradoks, bo kobiety, które ogólnie w UE są lepiej wykształcone niż mężczyźni, nie czerpią z tego faktu przynależnych wykształceniu korzyści. – Z powodu silnej segregacji na rynku pracy, kobiety rzadziej nominowane są na najwyższe stanowiska – mówi Reingarde.
To się powoli zmienia, bo – także w związku z kwotami przyjętymi przez państwa członkowskie i przepisami przyjętymi przez UE – liczba kobiet na stanowiskach zarządzających w europejskich firmach w ostatnich latach wzrosła. Nadal jednak mniejszy odsetek kobiet zasiada w parlamentach krajowych; w UE to średnio 33 proc. kobiet, chociaż widoczne są różnice między państwami członkowskimi. Na przykład w Polsce w dotychczasowym rządzie zasiadało 20 proc. kobiet, koalicja demokratyczna zapowiada, że zwiększy ten odsetek o 10 proc., co – jak oceniają środowiska kobiece – nadal nie będzie satysfakcjonujące.
Szybciej wylądujemy na Marsie
W opublikowanym we wtorek raporcie EIGE ocenia poziom równouprawnienia w państwach członkowskich na 100 -punktowej skali, gdzie 100 oznacza pełną równość między kobietami, a mężczyznami. Średnia unijna wynosi 70,2 punktu i jest nieco większa niż jeszcze rok temu. W UE od lat największym równouprawnieniem cieszą się Szwedki, Holenderki i Dunki, chociaż i tutaj progres w ostatnim czasie nieco przyhamował, a nierówności między kobietami i mężczyznami nawet trochę się powiększyły, co pokazuje, że sukcesu w tej dziedzinie nie można brać za pewnik. – Szwecja jest jedynym krajem, który osiągnął powyżej 80 punktów i zbliżył się do równouprawnienia. Ale pamiętajmy, że Szwedzi reprezentują tylko 2 proc. populacji Unii – skomentowała wyniki raportu Carlien Scheele, dyrektorka EIGE. Niemcy, chociaż znajdują się tuż powyżej średniej unijnej, nie znalazły się w pierwszej dziesiątce państw cieszących się najwyższym równouprawnieniem. Zakwalifikowały się jednak to grupy państw, gdzie odnotowano szybki wzrost w zakresie wyrównania różnic między kobietami, a mężczyznami. Wśród państw, które co prawda znalazły się poniżej średniej, ale które szybko doganiają kraje z najlepszymi wynikami, znalazły się m.in. Portugalia, Malta czy Bułgaria. Najmniejszym równouprawnieniem w UE cieszą się Rumunki, Węgierki i Czeszki. Polska w tym zestawieniu nie jest najgorsza, ale znalazła się poniżej unijnej średniej. Uzyskując 61,9 pkt. zaliczona została do państw, gdzie równouprawnienie postępuje powoli. – Jesteśmy krajem o tradycyjnych poglądach na temat ról płciowych. Im bardziej kultura jest tym wysycona, tym bardziej odbije się to na wskaźnikach równości płci. Polska mimo dobrych wyników w niektórych dziedzinach, przecież mamy jedne z najniższych w Europie różnic w zarobkach kobiet i mężczyzn, nadal ma silnie zakorzenione w kulturze poglądy na temat tego, co powinna robić kobieta, a co mężczyzna. Dopóki to się nie zmieni, będziemy mieli takie wyniki – ocenia w rozmowie z DW dr Natasza Kosakowska-Berezecka. Jak szacują naukowcy, UE osiągnie równouprawnienie za 60 lat, świat za 300. – Szybciej wylądujemy na Marsie niż osiągniemy równość między kobietami i mężczyznami. My już tego zapewne nie doczekamy – komentuje gorzko w rozmowie z DW europoseł Nowej Lewicy Robert Biedroń, przewodniczący komisji PE ds. kobiet i równouprawnienia (FEMM).
Chcesz skomentować nasze artykuły? Dołącz do nas na facebooku! >>