Justyna dalej wygarnia niemieckie brudy
20 kwietnia 2012Ciąg dalszy wyznań polskiej sprzątaczki, pracującej nielegalnie w Niemczech, ukazał się na początku kwietnia na niemieckim rynku i jeszcze trudno powiedzieć, czy powtórzy sukces pierwszej książki, która rozeszła się w ogólnym nakładzie ponad stu tysięcy egzemplarzy. Pierwsze zapiski polskiej sprzątaczki ukazały się już także w polskim tłumaczeniu.
Czego można spodziewać się po następnej książce z tej samej półki? Nicht ganz sauber, czyli w dowolnym tłumaczeniu Niezbyt czysta sprawa jest ciągiem dalszym zawodowych i emigracyjnych peregrynacji młodej Polki, wymiatającej z kątów niemieckie brudy.
Nie tylko te w przenośni, bo pomimo medialnego rozgłosu i finansowego sukcesu, jaki zdobyła autorka, nie zaniechała ona sprzątania. Jak zaznacza, pracuje teraz czasem legalnie, a nie tylko na czarno jak w ubiegłych latach.
Wymiata brudy
Także te drugie "zapiski polskiej sprzątaczki" są obrachunkiem z jej niemieckimi pracodawcami: częstokroć gburowatymi, wywyższającymi się czy nieuczciwymi. Te wszystkie pasaże są niczym wyjęte z pierwszej publikacji. Nowością jest tylko postawa Justyny: nie daje już sobie tak w kaszę dmuchać, unosi się honorem, gdy ktoś ją źle traktuje i stawia się. I ma u swojego boku - obok męża i najbliższej rodziny - garstkę zaufanych osób, które pomagają jej i trzymają nad nią pieczę, kiedy bierze jakiś urzędowy czy biznesowy wiraż. Jest bardzo wyczulona na to, jak traktują ją ludzie, i domaga się dla siebie uznania i praw.
Dużo pisze też o tym, co w jej życiu zmieniła pierwsza publikacja: Moje życie stało się przez to bogatsze, i to nie tylko pod względem finansowym. Dostałam wiele prezentów. Mogłam poczuć, jak to jest, kiedy jest się traktowanym serio. Poznałam, jak to jest, kiedy ktoś cię słucha albo czyta. Pominąwszy zazdrość, jaką odczułam ze strony kilku osób, naprawdę wspaniałym uczuciem jest to, kiedy ma się tyle uznania, szczególnie od obcych.
Obustronne uprzedzenia
Książka Justyny Polańskiej jest też obrachunkiem z tymi kilkoma osobami, których musiało być sporo, a od których doznała wielu przykrości. Było to generalnie grono wypowiadających się zwyczajowo bez ogródek polskich internautów, którzy werbalnie traktowali swą krajankę jeszcze gorzej, niż jej niemieccy pracodawcy. Przez ich wypowiedzi przebijała słynna bezinteresowna polska zawiść, pogarda i niechęć. Nie wszystkie mass media traktowały młodą autorkę fair, po pierwsze starając się ją zdemaskować (przecież pracuje na czarno!) albo próbując wzbogacić wyznania Justyny o zawsze dobrze się sprzedające podteksty seksualne (przecież polerując podłogę na kolanach można jeszcze świadczyć więcej usług!). Przed tym wszystkim Justyna się broniła i broni, wspierana także przez swe niemieckie wydawnictwo.
Oprócz tych kilku nowych aspektów książka, którą przełyka się łatwo jak kisiel, nie wnosi do sprawy nic nowego. Wciąż w mocy utrzymuje się wizerunek uczciwej, solidnej polskiej sprzątaczki, walczącej o uznanie otoczenia. Nie do obalenia są niemieckie stereotypy rodzin z trupem w szafie i zdziwaczałych singli. Jak kisiel, niby słodki, niby pachnie, ale wartość odżywcza - nikła.
Małgorzata Matzke
red.odp.: Andrzej Paprzyca