Iście papieski finał. Jak kibicują papież Franciszek i papież Benedykt?
13 lipca 2014W Watykanie często podkreśla się ciągłość papiestwa pomiędzy dwoma ojcami świętymi: emerytowanym papieżem Benedyktem XVI i Franciszkiem I. Ale kiedy przyjrzeć się ich stosunkowi do piłki nożnej widać, że zderzają się tam dwa światy.
Franciszek - z rodziną na mecz
77-letni papież rodem z Argentyny sam kiedyś kopał piłkę na ulicy i chętnie opowiada o latach młodości. - Jako młody chłopak często chodziłem na mecze na stadion i mam piękne wspomnienia. Chodziłem z całą rodziną albo sam - przyznaje. To były szczęśliwe chwile, takie niedzielne mecze oglądane w rodzinnym gronie. Czy mały Jorge Bergoglio szedł przed meczem czy po meczu na niedzielną mszę, tego nie wiadomo. Od młodych lat jest kibicem i honorowym członkiem argentyńskiego klubu San Lorenzo.
Benedykt - filozof futbolu
Zupełnie inny stosunek do piłki nożnej ma natomiast 87-letni emerytowany papież Benedykt: stadion piłkarski kojarzy mu się raczej tylko z przeżyciami wielkich wydarzeń pielgrzymkowych i mszy świętych, celebrowanych tam podczas papieskich podróży. Ale nie można mu odmówić pewnej kompetencji w dziedzinie piłki nożnej. W roku 1978, kiedy Joseph Ratzinger był już kardynałem i arcybiskupem diecezji Monachium-Fryzynga, występował w roli filozofa piłki nożnej na falach rozgłośni Bayerischer Rundfunk w czasie mundialu. Piłka nożna nie jest przypuszczalnie wielką pasją papieża rodem z Niemiec, ale nie znaczy, że nie zaprząta niekiedy jego myśli.
"Kiedy przyjrzeć się artykułom w prasie czy programom radiowym i telewizyjnym z czerwca 1978 roku , można szybko stwierdzić, że jeden temat zdecydowanie dominuje: Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej. Żadne inne wydarzenie na świecie nie jest w stanie wywołać tak powszechnego poruszenia. Ukazuje to, że uruchamia ono jakiś ludzki pra-instynkt, co nasuwa pytanie, skąd bierze się taka moc tej gry", mówił kard. Ratzinger w programie radiowym. Kwestia ta nie została wyjaśniona po dziś dzień - mundial jest wciąż jeszcze dominującym tematem.
Na boisku Pana Boga
W odróżnieniu od emerytowanego papieża z Niemiec, argentyński papież woli bliskość wydarzeń. Kiedy mówi o piłce nożnej odnosi się wrażenie, że słucha się trenera a nie najwyższego zwierzchnika Kościoła. Tak było na jego spotkaniu z włoską i argentyńską reprezentacją. - Podczas gry, kiedy jesteście na boisku uwidacznia się całe piękno gry, poświęcenie sportowców, duch zespołu. Kiedy tego nie widać na boisku, gra nie emanuje żadnej siły, nawet, jeżeli potem drużyna wygrywa. Tam nie ma miejsca na indywidualizm, wszystko podlega zespołowej grze - mówił.
Czasami odnosi się też wrażenie, jakby papież Franciszek sam był sportowcem, kiedy mówi: "Proszę też was, żebyście się za mnie modlili, żebym ja, będąc na boisku, na którym ustawił mnie Bóg, potrafił grać uczciwie i odważnie. Dla nas wszystkich".
Gra jak życie
Takie metafory przypuszczalnie nie nasuwają się papieżowi Benedyktowi. Refleksje papieża-filozofa o rozgrywkach 1978 r. obrały zupełnie inny kierunek. "Wolność żywi się zasadami, dyscypliną, które uczą wspólnej gry i sprawiedliwej konkurencji, uniezależnienia się od zewnętrznego sukcesu i dowolności, co czyni prawdziwie wolnym. Gra jest jak życie. Jeżeli dotrzemy do jej głębi, fenomen świata pasjonującego się piłką nożną będzie czymś więcej niż tylko rozrywką".
Głębią, jaką papież miał wtedy na myśli, nie była bynajmniej głębia pola przeciwnika. Możliwe, że te dwa tak różne podejścia papieży do piłki nożnej są powodem, dla którego obydwaj nie będą oglądać meczu wspólnie.
Generalnie w Watykanie nie ma żadnej strefy kibica, pomimo, że domagali się tego fani futbolu. Jej namiastką jest może tylko miejsce, gdzie finałowy mecz oglądać będzie papieska Gwardia Szwajcarska. Rzecznik Gwardii Urs Breitmoser starał się najwyraźniej ostudzić nastroje przed pojedynkiem Niemcy - Argentyna. - W podwórku ustawiliśmy duży ekran. Chcemy żeby wygrali lepsi, a Szwajcaria znana jest ze swojej neutralności i nie chcemy faworyzować żadnej drużyny - odpowiadał dyplomatycznie na pytania dziennikarzy.
Sam papież Franciszek też wyjaśniał wymijająco: - Brazylijczycy poprosili mnie o neutralność.
tagesschau.de / Małgorzata Matzke