Mniej sensacji, więcej treści
6 lipca 2011Scena, którą często ogląda się na fotografiach: Günter Grass stoi niczym mąż stanu przy pulpicie i przemawia do wypełnionej po brzegi sali. Tym razem jego słuchacze to nie czytelnicy, lecz dziennikarze z organizacji "Netzwerk Recherche". Panuje nabożna cisza. Po bokach stoją kamery telewizyjne. Młodsi filmują za pomocą komórek.
Bez owijania w bawełnę
Günter Grass nie owija słów w bawełnę. "To, co dla państwa jest interesujące, ważniejsze jest od tego, co jest istotne" - tak brzmi jeden z najważniejszych punktów jego krytyki. W jego opinii dziennikarze nie koncentrują się na tym, co ważne, ale marnują słowa, zdania i całe akapity, by pisać na przykład o kolorze jego butów czy zastanawiać się, czy pasują do jego spodni. Tak wygląda codzienność w mediach: "Dziennikarstwo obywa się smakiem, żyje z sensacji" - napomina noblista. To znaczy, że krzykliwe nagłówki ważniejsze są od krytycznych analiz, na przykład o zmianach klimatycznych, nieudanych reformach, o powiązaniach koncernów farmaceutycznych z polityką czy lobbystach. Tym ostatnim Grass najchętniej udzieliłby zakazu wstępu do Bundestagu. Gazetom codziennym zarzuca trend do promowania dziennikarstwa bulwarowego a młodym dziennikarzom - brak niezależności i mentalność urzędnika.
"Zagrożona demokracja"
Oprócz niepokojących tendencji w świecie mediów Grass widzi ogólne zagrożenia dla demokracji. To przede wszystkim niepohamowany niczym kapitalizm, rosnące góry długów i wszechwładza banków. W opinii noblisty politycy wobec tej władzy zbyt łatwo zrezygnowali z modelu społecznej gospodarki rynkowej. Efektem jest postępujące rozwarstwienie społeczne i odwrócenie się społeczeństwa od polityki. Winni temu są również dziennikarze, którzy unikają zadawania niewygodnych pytań i są zbyt mało krytyczni. Jego intencją nie jest jednak nawoływanie do rewolucji, lecz do krytycznego spojrzenia - podkreśla. "Nie wiedziałem, że jestem odpowiedzialny za obalenie demokracji" - zauważa głośno jeden z urażonych dziennikarzy. "Przesadziłem? Jeśli tak, to mówiłem zbyt łagodnie" - odpiera pisarz. Jego zdaniem jest jeszcze wiele tematów do omówienia, na przykład wpływ koncernów prasowych na politykę informacyjną należących do nich mediów. "Te słowa zdjął nam Pan prosto z języka" - chwali inny dziennikarz. "To chyba zrobiłem coś nie tak" - żartuje Grass, kończąc spotkanie.
Naomi Conrad / Bartosz Dudek
red. odp. Monika Skarżyńska