Gospodarka na wschodzie Niemiec. "Kwitnące krajobrazy" coraz bliżej
3 października 2013W momencie upadku NRD kanclerz Helmut Kohl, nazywany "kanclerzem zjednoczenia", obiecywał sześciu nowym krajom związkowym "kwitnące krajobrazy”. Ale zamiast rozkwitu w pierwszych latach po przywróceniu jedności kraju wschodni Niemcy mieli przed oczyma obrazy zgoła inne: zdewastowaną infrastrukturę, upadające zakłady pracy, wysokie bezrobocie i ucieczkę młodych ludzi "za chlebem". Niektóre miejscowości tak bardzo opustoszały, że zostali tam tylko emeryci i garstka mniej odważnych z młodego pokolenia.
Od tamtych chwil minęło ponad 20 lat - i ludzie przyglądający się zrastaniu dwóch części Niemiec od zewnątrz pytają, czy udało się przezwyciężyć podział kraju.
Czy obietnica kanclerza Kohla się spełniła?
- Po części krajobrazy już kwitną - podchwyca metaforę Klaus-Heiner Roehl z kolońskiego Instytutu Niemieckiej Gospodarki (IW). - Bezrobocie na wschodzie Niemiec spada, infrastruktura wygląda całkiem przyzwoicie. Przedsiębiorstwom, w zależności od ich lokalizacji czy wielkości, też nie dzieje się gorzej niż na zachodzie. To znaczy, że odbudowa wschodu jest właściwie zakończona - wylicza Roehl w wywiadzie dla Deutsche Welle.
We wrześniu 2013 bez pracy było tylko 9,6 proc. Niemców na wschodzie, podczas gdy bezrobocie w starej RFN wzrosło do 5,9 proc. Jeszcze przed kilkoma laty bezrobocie w nowych landach było dwukrotnie wyższe niż w zachodniej części Niemiec. Kto w ostatnim czasie przejechał się po wschodnich Niemczech, ten był z pewnością zaskoczony jakością infrastruktury. Niektóre z zachodnioniemieckich miast i gmin mogą tylko z zazdrością powzdychać.
Wschodnie firmy w światowej czołówce
Sporo firm ze wschodnich Niemiec dołączyło tymczasem do światowej czołówki, między nimi takie, jak Carl Zeiss i Jenaoptik, czy firmy, które powstały dopiero po zjednoczeniu, jak przedsiębiorstwo budowy urządzeń Roth&Rau czy producent podzespołów samochodowych Grupa Mitec. W fabryki na wschodzie RFN zainwestowały takie koncerny jak Volkswagen, BMW czy Daimler. - Za nimi poszli poddostawcy i ogółem branża samochodowa stworzyła setki tysięcy miejsc pracy - podkreśla Ruehl. We wschodnich Niemczech rozwinęła się także silnie branża solarna i budowa urządzeń wiatrowych.
To spowodowało powstrzymanie ucieczki ludzi ze wschodnich Niemiec w poszukiwaniu pracy. Saksonia odnotowuje wręcz napływ ludzi, tak więc odbudowę nowych landów można ogólnie nazwać historią sukcesu - podkreśla Roehl, zaznaczając, że "nie doprowadziło to jednak do całkowitego wyrównania potencjału gospodarczego, co właściwie było celem działań”.
Jak wynika z sondaży, siła wschodnioniemieckiej gospodarki odpowiada tylko dwóm trzecim poziomu zachodnich Niemiec. Pracownik w nowych landach kreuje przeciętnie tylko dwie trzecie wartości, osiąganej przez Niemca na zachodzie.
Nieobecne wielkie koncerny
Taka rozbieżność jest, zdaniem kolońskiego naukowca, wynikiem różnic strukturalnych. - Decydującą różnicą jest to, że nieobecne są tam wielkie konsorcja, koncerny, banki, towarzystwa ubezpieczeniowe. Są to firmy o dużej kreacji wartości, a wszystkie ich centrale zlokalizowane są w zachodnich Niemczech. - Z jakiego powodu Siemens miałby wynieść się z Monachium, albo Deutsche Bank z Frankfurtu - pyta koloński naukowiec.
Mimo tak nierównych sił zrównanie poziomu płac w obydwu częściach Niemiec jest dość zaawansowane. Zarobki w nowych landach wynoszą ok. 80 proc. zarobków zachodnich Niemców. - W przypadku zarobków na podstawie umów zbiorowych jest to wręcz 97 procent - mówi Roehl, opierając się na najnowszych badaniach. Bierze się to przede wszystkim z transferu środków do służby publicznej wschodnich Niemiec. Ogólnie kwota transferu z zachodu na wschód wyniosła do tej pory dwa biliony euro. Pomoc ta ma zostać utrzymana do roku 2019. Wtedy powinno się urzeczywistnić finansowe równouprawnienie wschodu i zachodu Niemiec.
Danhong Zhang / Małgorzata Matzke
red. odp.: Bartosz Dudek