1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Günter Grass na celowniku enerdowskiej bezpieki

4 marca 2010

W Niemczech ukazała się książka na temat zainteresowania enerdowskiej bezpieki zachodnioniemieckim pisarzem. Na temat Grassa w niemieckim odpowiedniku IPN zgromadzono 700 stron akt. Ta teczka to dowód na obłęd komunizmu.

https://p.dw.com/p/MJUc
Günter Grass
Günter GrassZdjęcie: picture-alliance / dpa

Zapiski agentów Stasi na temat Güntera Grassa (laureat literackiej nagrody Nobla, honorowy obywatel Gdańska) to pasjonująca lektura. Od chwili protestu pisarza przeciwko budowie muru berlińskiego w 1961 roku aż do 1989 roku Grass uchodził w NRD za wroga publicznego numer 1. Wszystko zaczęło się 14 sierpnia 1961 roku, kiedy to Grass w liście do Anny Seghers określił szefa enerdowskich komunistów, Waltera Ulbrichta, mianem komendanta KZ. Enerdowska bezpieka robiła wszystko, by wywrzeć wpływ na pisarza i ograniczyć jego wpływ na opinię publiczną. Co więcej – chciała wykorzystać go jako nieświadomą przynętę do penetracji enerdowskich dysydentów.

Totalna agentura

Anna Seghers (wł. Netty Reiling-Radvanyi) była filarem reżimu w NRD
Anna Seghers (wł. Netty Reiling-Radvanyi) była filarem reżimu w NRDZdjęcie: DHM

"Zaskoczył mnie zakres nadzoru: wszyscy oficjalni rozmówcy Grassa w NRD byli donosicielami Stasi", mówi autor liczącej 379 stron druku dokumentacji „Günter Grass im Visier”, wydanej przez oficynę Ch. Links w Berlinie. I tak dla bezpieki pracowali wschodnioniemieccy wydawcy Grassa z Volk und Welt i Reclam w Lipsku, czy prezes Związku Literatów, Hermann Kant i prezes Akademii Sztuk, Manfred Wekwerth. Berlin wschodni irytuje zwłaszcza sztuka Grassa, "Die Plebejer proben den Aufstand" (Plebejska próba powstania). Stasi podejmuje wówczas wysiłki, by nie dopuścić do premiery sztuki w zachodnioberlińskim teatrze Schiller-Theater.

Szpicel szpicluje szpicla

Stasi wiedziała o ludziach więcej, niż oni sami. A szpicel pilnował szpicla, by mówił pożądaną prawdę
Stasi wiedziała o ludziach więcej, niż oni sami. A szpicel pilnował szpicla, by mówił pożądaną prawdęZdjęcie: AP

Książka ta mogła ukazać się tylko przy współpracy Grassa, który udostępnił swe akta. Ubeckie akta, poświęcone pisarzowi, obejmują 700 stron. Do tego doliczyć trzeba 2300 stron, w których pada nazwisko Grassa, z innych zespołów. Grassowi chodziło o to, by – jak to ujął - "punkt widzenia Stasi nie pozostał jedynym". Liczne raporty miały jasny cel i pochodziły z drugiej czy nawet trzeciej ręki. Biurokratyczno – tępy język ubeckich raportów wywołał u Schlütera zaskakującą reakcję: "czytając codziennie te akta, obłęd przybiera cechy normalności", mówi on. Wstrząsa nim też "system totalnej nieufności". Opisuje przypadek, kiedy szpicel potrzymał w podziękowania 200 marek, a jego oficer prowadzący natychmiast wydał zarządzenie instalacji podsłuchu u agenta. "Nikt nikomu nie ufał".

ag/Jan Kowalski

red. odp.: Marcin Antosiewicz