Franciszek: Potrzebujemy sprawiedliwości i solidarności
14 września 2021„Nie ma różnicy między tymi, którzy są religijni, a tymi, którzy nimi nie są. Zasadnicza różnica tkwi w rozróżnieniu między prawdziwym Bogiem, a bogiem naszego ego” – mówił Franciszek w niedzielę na placu Bohaterów w Budapeszcie, gdzie zaczęła się jego pielgrzymka. Tę myśl rozwinął we wtorek we wschodniosłowackim Preszowie, gdzie tematem jego rozważań był krzyż, ukrzyżowany Chrystus. „Krucyfiksy są wszędzie, na szyi, w domu, w samochodzie, w kieszeni. Ale na nic się to zda, jeśli nie zatrzymamy się, by spojrzeć na Krucyfiks i nie otworzymy na niego naszych serc” – podkreślił.
„Nie sprowadzajmy krzyża do przedmiotu kultu, a tym bardziej symbolu politycznego”, apelował podczas greckokatolickiej boskiej liturgii świętego Jana Złotoustego, na którą przybyło co najmniej 40 tysięcy wiernych, nie tylko ze Słowacji, ale i z pobliskiej Polski, i z nieodległej Ukrainy. „Świadek, który ma krzyż w sercu, a nie tylko na szyi, nie postrzega nikogo jako nieprzyjaciela, ale wszystkich jako braci i siostry, za których Jezus oddał swoje życie” – mówił papież.
Sygnał wystarczy
Franciszek chętnie odwołuje się do prostych symboli, by przekazać bardzo silne myśli. „Potraficie niezwykle troszczyć się o gościnność: wielkie wrażenie wywierają na mnie typowe słowiańskie gesty powitania, w których gościom oferuje się chleb i sól” – powiedział swoim gospodarzom na poniedziałkowym spotkaniu z przedstawicielami życia politycznego i społecznego w Ogrodzie Prezydenckim w Bratysławie.
Frantiszek Mikloszko, były dysydent, który był aktywny w podziemnym Kościele, nie ma wątpliwości, że mówiąc o tym, papież myślał też o uchodźcach, przed którymi zamknęły się państwa Europy Środkowej. – Na pewno o nich myślał. Przecież podczas modlitwy Anioł Pański w niedzielę zawsze mówi o wojnach i o prześladowaniach. Ale jest jednak dyplomatą i wie, że nie ma sensu iść na konfrontację. Ten sygnał jednak wystarczy; wiemy, że on o tym myślał – powiedział DW człowiek, który po „delikatnej rewolucji” 1989 roku stanął na czele słowackiego parlamentu.
Chleb i sól
Chleb jako symbol pojawił się już w Budapeszcie: „Eucharystia staje przed nami, aby przypomnieć, kim jest Bóg. Czyni to nie za pomocą słów, ale konkretnie, ukazując nam Boga jako Chleb łamany (…) Pan pozostaje w prostocie Chleba, który pozwala się łamać, rozdawać i spożywać” – mówił Franciszek. W Bratysławie dodał, że „Chleb, który wybrał Bóg, by w nim stawać się obecny pośród nas, jest najistotniejszy”. I że chleb, o którym mówi Ewangelia, jest zawsze łamany. „Łamany i sprawiedliwie dzielony chleb przypomina o znaczeniu sprawiedliwości, o dawaniu każdemu szansy samorealizacji”.
Sól zaś, jak przypomniał, „jest pierwszym symbolem, którego Jezus używa nauczając swoich uczniów”, gdy mówi do nich „Wy jesteście solą ziemi”. Sól jest potrzebna, bo nadaje smak potrawom. Tak samo smak potrzebny jest życiu. Jak to ujął papież, „potrzebujemy smaku solidarności”. Dziś zdaniem Franciszka, „zbyt wielu w Europie jest przenikniętych zmęczeniem i frustracją, zestresowanych szaleńczym tempem życia, pozbawionych źródeł motywacji i nadziei. Tym, czego brakuje, jest troska o innych”.
Getta nie są rozwiązaniem
Sprawiedliwości i solidarności najbardziej dziś potrzebują ci, których nazywamy wykluczonymi. To im Franciszek poświęcił część słowackiego etapu swojej pielgrzymki do Europy Środkowej. Im i tym, którzy im pomagają. Spotkał się z nimi w Bratysławie i w Koszycach. W słowackiej stolicy z bezdomnymi, którymi opiekują się siostry Matki Teresy, w drugim pod względem wielkości mieście kraju – z mieszkańcami wyrzuconego na jego obrzeża osiedla Luník IX, które de facto jest romskim gettem.
„Zamykanie osób w gettach niczego nie rozwiązuje. Gdy nasila się zamknięcie, prędzej czy później wybucha gniew. Drogą do pokojowego współistnienia jest integracja” – nauczał Franciszek na Luníku IX i wytłumaczył, że jest to powolny, ale niezbędny proces, „który zaczyna się od wzajemnego poznawania, cierpliwie posuwa się naprzód i patrzy w przyszłość”. A potem retorycznie zapytał, do kogo należy przyszłość. „Do dzieci. To one wyznaczają nam kierunek. Ich wielkie marzenia nie mogą rozbijać się o stawiane przez nas bariery. Chcą dorastać razem z innymi, bez przeszkód i wykluczenia.”
Gdzie zapraszać papieża…
Problem wykluczenia Romów jest najtrudniejszym problemem społecznym Słowacji. Wprawdzie istnieją przykłady udanych rozwiązań, jak Spiski Hrhov koło Lewoczy, którego wieloletni burmistrz, a dziś poseł Vladimír Ledecký znalazł sposób, jak dać miejscowym Romom nie rybę, a wędkę i dziś Romowie są autentycznie równoprawnymi mieszkańcami tej gminy. Niektórzy próbują go naśladować, innym jednak ani przez myśl to nie przejdzie; nawet w bezpośrednim sąsiedztwie.
Duszan Mikuszovicz z gazety „Denník N” w rozmowie z Frantiszkiem Mikloszką wspomina wideo byłego przewodniczącego parlamentu, szefa nacjonalistycznej Słowackiej Partii Narodowej Andreja Danki, w którym ubolewa on, że zamiast do izby pamięci szturowców (budzicieli słowackiego odrodzenia narodowego w XIX wieku) prezydentka Czaputová zaprosiła papieża na Luník IX.
…a gdzie angielską królową
– Gdy kandydowałem na prezydenta – wspominał w rozmowie z DW poprzedni szef państwa Andrej Kiska – zapytali mnie, gdzie bym zaprosił angielską królową. A ja ku zaskoczeniu wszystkich odpowiedziałem, że do osady romskiej w Słowackim Raju lub Wysokich Tatrach, aby razem się zastanowić, jak pomóc tym najbiedniejszym. Dlatego jestem pod wielkim wrażeniem, że ojciec święty wybrał sobie Luník.
Bo inicjatorem odwiedzin na tym osiedlu nie była prezydentka, lecz sam papież Franciszek.