Firmy, które zostały w Rosji, zarabiają krocie
4 lipca 2023Krótko po wybuchu wojny wiele z zachodnich firm wycofało się z Rosji. Okazuje się jednak, że 16 miesięcy od inwazji na Ukrainę, nadal około dwa tysiące korporacji kontynuuje działalność na rosyjskim rynku. Opłacalną, bo jak wynika z opublikowanego we wtorek (04.07.) raportu „The Business of Staying” (w wolnym tłumaczeniu: „interes z pozostania”) autorstwa organizacji B4Ukraine, skupiającej ukraińskie organizacje obywatelskie oraz Kijowskiej Szkoły Ekonomicznej (KSE), działające w Rosji zachodnie firmy odnotowały w ubiegłym roku ponad 214 mld dolarów przychodu i odprowadziły 3,5 mld dolarów podatków do rosyjskiego budżetu.
Przynajmniej oficjalnie, bo – jak mówią eksperci – liczby te mogą być niedoszacowane, jako że zagraniczne firmy odprowadzają w Rosji także dodatkowe podatki, m.in. od wynagrodzeń pracowników lub podatku VAT. Z danych KSE wynika, że na początku lipca 1352 firmy kontynuowały swoją działalność w Rosji, a 519 ograniczyło ją, w tym wstrzymało niektóre operacje lub nowe inwestycje, ale nie wycofało się całkowicie z rosyjskiego rynku.
Firmy amerykańskie, niemieckie, ale i polskie
Najwięcej na działalności w Rosji zarobiły firmy amerykańskie, które odnotowały w 2022 r. ponad 40 mld dolarów przychodu i zapłaciły 712 mln podatków. Za nimi znalazły się Niemcy z przychodem w wysokości ponad 23 mld i podatkiem dochodowym w wysokości 402 mln dolarów. Wśród największych płatników do rosyjskiego budżetu znalazła się też Szwajcaria, potem Japonia, Wielka Brytania, Chiny i Francja. Polska w tym zestawieniu jest na miejscu 14; polskie firmy zarobiły w Rosji 952 mln dolarów i zapłaciły 45 mln podatków.
Statystyki pokazują, że w Rosji działa wciąż 44 proc. firm amerykańskich, 69 proc. niemieckich, 54 proc. francuskich, 95 proc. chińskich i 32 proc. polskich. Największe zyski odnotował biznes alkoholowy i tytoniowy, a największe przychody amerykański koncern Phillip Morris, producent m.in. papierosów Malboro, osiągając ok. 7,9 mld dolarów i płacąc rosyjskiemu rządowi 206 mln dolarów podatku od zysków. Tuż za nim znalazł się gigant tytoniowy Japan Tobacco International (JTI), producent papierosów Winston i Camel, który odnotował 7,4 mld dolarów przychodu i zapłacił 193 mln podatku.
Zresztą zyski obu firm po wybuchu wojny wyraźnie wzrosły i tak np. przychód JTI wzrósł o 1,5 mld dolarów w porównaniu do 2021 r. Ogromne przychody odnotowała również branża tzw. produktów szybkozbywalnych, głównie spożywczych i środków czystości. I tak, amerykańska Pepsi miała zarobić w Rosji 4,6 mld dolarów, a Procter and Gamble 2,3 mld. Na rynku rosyjskim nadal obecni są również europejscy giganci; firmy z UE zarobiły w Rosji ok. 75,2 mld dolarów, płacąc do kasy Kremla prawie 600 mln dolarów. Wśród nich znalazł się m.in. francuski Danone (przychód 3 mld dolarów), Leroy Merlin i Auchan.
Jak wynika z danych B4Ukraine (organizacja zamieszcza na swojej stronie b4ukraine.org wykaz form działających w Rosji), na rosyjskim rynku nadal działają 163 firmy z Francji i aż 380 z Niemiec. Część z nich, jak Metro AG, Globus Group, Liebherr, Merz Pharma, Knauf, Hugo Boss i inne prowadzi działalność bez zmian, inne, jak Hochland, BMW, Grohe zawiesiły część operacji, ale nie zamknęły działalności.
W Rosji pozostało też 52 firm z Polski, w tym Makrochem, dostarczający surowce dla producentów opon, Grupa TZMO, produkująca opatrunki i środki higieniczne czy producent puszek Canpack, który co prawda wstrzymał inwestycje w Rosji, ale utrzymał działalność lokalnych fabryk. Ropę z Rosji nadal kupuje też Orlen, który co prawda wstrzymał dostawy ropy drogą morską, ale zwiększył import rosyjskiej ropy do swojej rafinerii w czeskim Litvinowie.
Ukraińcy liczą zmarłych, firmy liczą zyski
Ukraińskie organizacje obywatelskie mówią, że regularnie kontaktują się z zachodnimi firmami, które postanowiły pozostać w Rosji. B4Ukraine wysłało jak dotąd 125 pism, ponad połowa pozostała bez odpowiedzi. – Najczęstszym uzasadnieniem, jakie słyszymy od firm, jest to, że kontynuują one swoją działalność w Rosji, bo muszą dostarczać ludziom „niezbędne towary lub usługi”.
Wymówka ta jest często dość cyniczna, ponieważ jedni z największych podatników w Rosji, tacy jak Mars, PepsiCo, Mondelez czy Unilever, dostarczają cukierki i słodycze – produkty, których nie można uznać za niezbędne – mówi DW Nina Prusac z B4Ukraine. – Inną powszechną wymówką jest troska o bezpieczeństwo pracowników, co jest ponownie problematyczne w świetle rosyjskiego ustawodawstwa zobowiązującego firmy do dostarczania swoim pracownikom zawiadomień o poborze do wojska. Z kolei ostatnio firmy twierdzą, że coraz bardziej skomplikowane ramy administracyjne i prawne uniemożliwiają im wyjście z inwestycji – wymienia.
Wiele firm kluczy. Niektóre, w tym np. Nestle, nie chcą udostępniać danych o przychodach uzyskanych w Rosji. Inne, jak brytyjski Unilever, zarzekają się, że wstrzymały import i eksport niektórych produktów z i do Rosji, zablokowały inwestycje i już nie reklamują się w kraju, choć w rzeczywistości nadal prowadzą działalność – koncern wciąż zatrudnia w Rosji 3 tys. pracowników. Pepsi wstrzymało sprzedaż części produktów, w tym Pepsi Coli, 7-up i Mirindy, nadal sprzedaje jednak inne towary, jak np. chipsy. Danone twierdzi, że chce znaleźć w Rosji kupca, który przejmie jego interesy, ale póki co bezskutecznie.
Pomagają finansować wojnę
Tymczasem autorzy raportu alarmują, że pieniądze z podatków odprowadzanych przez korporacje służą Rosji do finansowania działań wojennych.
– Z naszego raportu jasno wynika, że międzynarodowe firmy nadal płacą znaczne podatki w Rosji, pośrednio finansując wojnę i poważne naruszenia międzynarodowych praw człowieka i prawa humanitarnego, które obserwujemy obecnie na Ukrainie – mówi DW Nina Prusac. I podkreśla, że decydując się na kontynuowanie działalności w Rosji, firmy nieumyślnie wspierają i umożliwiają kontynuację wojny. – Kiedy Ukraińcy liczą ciała swoich zmarłych, firmy pozostałe w Rosji liczą swoje zyski – kwitują autorzy raportu.