Europa się starzeje. Jak rozwiązać kryzys emerytalny
16 sierpnia 2024Od dziesięcioleci w Europie tyka „demograficzna bomba”. Społeczeństwa w UE starzeją się, ludzie żyją dłużej. Ponad jedna piąta obywateli UE ma 65 lat lub więcej, a do 2050 r. będą oni stanowić jedną trzecią ludności Unii. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) już w zeszłym roku ostrzegła, że w 2024 r. w Europie liczba osób w wieku 65 lat i starszych przewyższy liczbę osób poniżej 15 roku życia. Chociaż w ostatnich dwóch dekadach do Europy przybywa coraz więcej imigrantów, to kontynent wciąż potrzebuje więcej pracujących, aby z ich podatków sfinansować rosnące koszty emerytur. Ekonomiści przewidują, że do 2050 r. na każdego emeryta przypadać będzie mniej niż dwóch pracowników, zamiast trzech obecnie.
W 17 z 27 państw członkowskich UE roczne wydatki publiczne na wypłaty emerytur stanowią obecnie ponad dziesięć procent produktu krajowego brutto (PKB) – tylko jeden z tych 17 krajów nie znajduje się w zachodniej części Unii. We Włoszech i Grecji wypłaty emerytur kosztują już ministrów finansów ponad 16 procent PKB.
Spór o wiek emerytalny
Aby móc sprostać rosnącym kosztom, niektóre kraje UE próbują dostosować swoje systemy emerytalne poprzez podniesienie wieku emerytalnego – często ku niezadowoleniu obywateli. Na przykład we Francji od miesięcy trwają demonstracje przeciwko rządowym planom podniesienia wieku emerytalnego o dwa lata – z 62 do 64 lat.
Inne kraje idą dalej: w Wielkiej Brytanii planuje się podniesienie wieku emerytalnego do 68. roku życia od 2044 roku. Dotyczy to również kobiet, które w przeszłości mogły przechodzić na emeryturę do siedmiu lat wcześniej niż mężczyźni. Po zrównaniu wieku emerytalnego pojawiły się żądania rekompensat dla kobiet, których reforma dotyczyła.
– Holendrzy niedawno zreformowali swój system emerytalny, ale to nie wystarczy, aby osiągnąć pożądane cele – mówi DW Hans van Meerten, profesor prawa na Uniwersytecie w Utrechcie, który specjalizuje się w prawie emerytalnym. – Nie widać koniecznych reform w Niemczech, Belgii i wielu innych krajach europejskich. Państwa te same kopią sobie grób – dodał.
Pomimo wysokich obciążeń dla finansów publicznych w Europie, miliony ludzi wciąż nie oszczędzają wystarczająco dużo w prywatnych lub pracowniczych programach emerytalnych, które miałyby uzupełniać ich państwowe emerytury. Dane Eurobarometru z ubiegłego roku wykazały, że tylko 23 proc. mieszkańców UE objętych jest zakładowym programem emerytalnym, a zaledwie 19 proc. posiada indywidualny produkt emerytalny. Dane te różnią się znacznie w zależności od kraju UE.
Odrębne badanie przeprowadzone przez organizację branżową Insurance Europe wykazało, że 39 proc. respondentów nie oszczędza na emeryturę – liczba ta była jeszcze wyższa wśród kobiet i pracowników w wieku powyżej 50 lat. Wielu z tych, którzy oszczędzają, jest sfrustrowanych swoimi wynikami inwestycyjnymi.
Inflacja szkodzi oszczędnościom
– W ciągu ostatniej dekady kryzys emerytalny w Europie znacznie się zaostrzył z powodu utrzymujących się niskich realnych zwrotów, które nie były wystarczające, aby wyprzedzić inflację – powiedział DW Arnaud Houdmont, dyrektor ds. komunikacji w brukselskiej organizacji inwestorów Better Finance. – Spowodowało to znaczną utratę siły nabywczej oszczędzających.
Analiza przeprowadzona przez Fińskie Centrum na rzecz Emerytur wykazała, że nominalne zwroty z funduszy emerytalnych na całym świecie wyniosły w ubiegłym roku średnio 8 proc. Realnie, czyli po uwzględnieniu wysokiej inflacji, zwroty wyniosły zaledwie 2 proc.
Houdmont uważa, że powodem niższych zwrotów są również wysokie opłaty, słaba alokacja aktywów i brak przejrzystości produktów emerytalnych.
PEPP, sekretna alternatywa
Aby temu przeciwdziałać, w marcu 2022 r. UE powołała do życia paneuropejski indywidualny produkt emerytalny (PEPP). Program ten umożliwia pracownikom gromadzenie dodatkowej emerytury, którą można całkowicie przenieść do innego kraju UE w przypadku przeprowadzki. Jednak jak dotąd tylko jeden kraj – Słowacja – wdrożył ten program.
– PEPP obowiązuje od dwóch i pół roku – zauważa van Meerten. – Jednak duże fundusze inwestycyjne twierdzą, że nie mają wystarczającej wiedzy, aby samodzielnie wdrożyć produkty PEPP i szukają jeszcze innych partnerów.
Zdaniem niektórych ekspertów problem polega na tym, że PEPP jest również zbyt skomplikowany i restrykcyjny. Postrzegany jest także jako niechciana konkurencja dla funduszy inwestycyjnych, takich jak BlackRock czy Fidelity, których największymi klientami są duże holenderskie, norweskie i niemieckie fundusze emerytalne reprezentujące dziesiątki milionów europejskich oszczędzających.
Van Meerten opowiada się za uproszczeniem i uelastycznieniem PEPP, ponieważ niektóre kraje UE nie przyznają nowemu programowi emerytalnemu takich samych korzyści podatkowych, jak innym produktom oszczędności emerytalnych.
Kilka branż w państwach UE – od niemieckiego sektora chemicznego i metalurgicznego po francuską kolej – posiada własne pracownicze programy emerytalne. Prawie 60 proc. niemieckich pracowników, którzy oszczędzają na dodatkową emeryturę, należy do takich programów. Często dają one oszczędzającym, zwłaszcza tym, którzy mają wymagającą fizycznie pracę, możliwość wcześniejszego przejścia na emeryturę, a także inne korzyści.
Apel o elastyczniejsze modele emerytalne
Konsumenci coraz częściej domagają się większej elastyczności, jeśli chodzi o ich emerytury. Świadczy o tym również sukces nowych dostawców usług finansowych, takich jak Robinhood, eToro i berliński bank Trade Republic, które umożliwiają swoim klientom zarządzanie inwestycjami za pośrednictwem aplikacji na smartfony.
Tradycyjni dostawcy usług finansowych ostrzegają, że mobilne aplikacje inwestycyjne kuszą klientów do podejmowania niepotrzebnego, nieświadomego ryzyka, które zagraża ich długoterminowym celom w zakresie zwrotu z inwestycji. Z kolei zwolennicy tych rozwiązań twierdzą, że nowi dostawcy sprawiają, iż inwestycje są prostsze, tańsze i bardziej przejrzyste.
W przyszłości więcej rządów w UE mogłoby pójść za przykładem Szwecji i zezwolić pracownikom na inwestowanie części ich państwowych emerytur bezpośrednio na giełdzie.
Van Meerten uważa, że pracownicy byliby bardziej zmotywowani do oszczędzania, gdyby mieli większy wpływ na to, jak inwestowane są ich pieniądze i kiedy faktycznie przejdą na emeryturę. – Czy chcesz „zielonych” inwestycji? Czy chcesz inwestować w Izraelu, czy nie? Niech każdy sam zdecyduje! Dlaczego partnerzy społeczni lub związki zawodowe mają to robić za ciebie? – mówi ekspert.
Z kolei Houdmont z Better Finance ostrzega, że wcale nie tak odległy jest dzień, w którym ciężar zostanie przeniesiony z publicznych na prywatnych dostawców usług emerytalnych – oszczędzający nie są jeszcze na to gotowi. – Wygląda na to, że następne pokolenie europejskich emerytów otrzyma znacznie mniej świadczeń i przejdzie na emeryturę później niż ma to miejsce obecnie – ocenia.
Artykuł ukazał się na stronie Redakcji Angielskiej DW.