Erika Steinbach: domagamy się odszkodowań. Dla Niemców
9 września 2012Od lat na spotkaniu środowisk wypędzonych dominował jeden temat: Centrum Przeciwko Wypędzeniom w Berlinie. Odkąd nad placówką upamiętniającą losy przymusowych przesiedleń pieczę sprawuje państwo, temat ten coraz bardziej cichnie. Na tegorocznych obchodach Dnia Stron Ojczystych w niedzielę (9.09.12) Steinbach zauważyła zadowolona, że doszło do opublikowania koncepcji tej placówki oraz „że los wypędzonych zostanie ukazany w pełnym kontekście od XIX wieku, a nie tylko jako następstwo II wojny światowej”.
Zauważyła też, że „powstanie koncepcji jest zasługą jej fundacji Centrum Przeciwko Wypędzeniom, która od lat postawiła to sobie za cel. Steinbach upomniała się także wobec Niemców z Zachodu o więcej empatii wobec wypędzonych. „Czasem słyszę w Hamburgu czy Kolonii, iż wypędzeni sami są winni swojemu losowi. Nie mogę tego spokojnie słuchać, bo ofiary na Wschodzie nie przyczyniły się do swojego losu bardziej, niż ludzie żyjący w zachodnich landach. Jedynym powodem, dla którego właśnie oni stracili ojczyznę i dobytek, były kryteria geograficzne”, powiedziała zdenerwowana Steinbach.
Odszkodowania dla Niemców
Po stwierdzeniu, że kwestia placówki upamiętniającej los wypędzonych jest tylko kwestią czasu, przewodnicząca "Związku Wypędzonych" (BDV) domagała się dalszych gestów w kierunku ofiar wysiedleń. – Nie powinno się zapominać o losie dwóch milionów osób, w tym wielu kobiet i dzieci, którzy spędzili swoje najlepsze lata jako pracownicy przymusowi w Europie wschodniej, gdzie byli wyzyskiwani do granicy fizycznego wyniszczenia, o ile w ogóle to przeżyli, mówiła.
- Niemcy byli wyzyskiwani w ramach pracy przymusowej nie tylko przez Związek Radziecki, lecz także przez Polskę, Czechosłowację, Jugosławię i inne kraje Europy wschodniej, ciągnęła dalej. – Cała Europa południowo-środkowo-wschodnia była przez wiele lat po zakończeniu wojny gigantycznym zagłębiem pracy niewolniczej i jej ofiary o wiele za długo czekają na spełnienie obietnic o odszkodowaniach.
Steinbach przytoczyła w tym kontekście słowa premiera Bawarii Horsta Seehofera (CSU), który podczas ostatnich obchodów Dnia Niemców Sudeckich miał powiedzieć: „My, Niemcy płacimy w Europie za wszystko, a więc możemy zapłacić za pracę przymusową niemieckich wypędzonych”. - Tak, możemy, ale czas nagli, uzupełniła Steinbach.
"Wypędzeni" – niedocenieni w Niemczech i Europie?
Słuchając przewodniczącej Związku Wypędzonych w Berlinie można było także odnieść wrażenie, że to wysiedleni dzięki tzw. Karcie Wypędzonych z 1950 roku, byli budowniczymi wspólnej Europy. - Niemcy, którzy utracili Ojczyznę budują teraz mosty pojednania i dobrego sąsiedztwa - mówiła do kilkuset zgromadzonych gości.
Równocześnie Erika Steinbach podkreśliła rolę wysiedlonych w odbudowie Niemiec i opowiedziała się za ukazywaniem ich losu na lekcjach historii. Jej zdaniem rola wysiedlonych dla dobrobytu powojennych Niemiec jest niedoceniana. - Poziom dobrobytu środowisk wypędzonych przez długi czas pozostawał poniżej przeciętnej całego społeczeństwa - uważa Steinbach.
Premier Hesji za dniem pamięci
Gościem honorowym tegorocznych uroczystych obchodów Dnia Stron Ojczystych był premier Hesji, Volker Boffier. Hesja jest krajem, który od początku patronuje wszelkiej działalności organizacji wypędzonych.
Boffier zapewnił: - Moi poprzednicy przez dłuższy czas redukowali środki na tę działalność, ale my je teraz podwoiliśmy i nie zamierzamy ich skracać - powiedział zapewniając, że Hesja popiera starania Steinbach o wprowadzenie "Dnia Pamięci o Wypędzeniach". – Nikt nie wie lepiej, niż wypędzeni, że Europa jest projektem pokoju - dodał polityk chrześcijańskiej demokracji.
Dzień Stron Ojczystych jest datą ruchomą i jest obchodzony od 1950 roku w różnych terminach, w zależności od landu. Z reguły między sierpniem i październikiem.
Róża Romaniec, Berlin
red. odp.: Andrzej Pawlak / du