Trudne początki niemieckich piłkarek
31 października 2020Jedna z najlepszych kobiecych lig, kadra narodowa druga na świecie w rankingu FIFA, mecze transmitowane w publicznej telewizji. Kobieca piłka nożna w Niemczech z roku na rok cieszy się coraz większym poważaniem. I choć męski futbol biją ją popularnością na głowę, to droga którą przeszła, zasługuje na szacunek. Zwłaszcza, że jeszcze w latach 60. oficjalne rozgrywki kobiecej piłki nożnej były w Niemczech zabronione. Zakaz obowiązywał od 1955 roku. Zniesiono go ostatecznie 50 lat temu – 31 października 1970 roku.
Szorty a kobieca przyzwoitość
Betonowe głowy w rządzonym przez mężczyzn DFB (Niemieckim Związku Piłkarskim) głosiły poglądy, że „kobiety powinny grać w tenisa”. Argumentowano to na różne sposoby. Od sugestii, że „futbol to kontaktowy sport, który naraża na ciężkie urazy”, po te zahaczające o pruderię, gdy przekonywano, że „bieganie w szortach szkodzi kobiecej przyzwoitości”.
Największy wpływ na zainteresowanie kobiet futbolem w Niemczech miały dwa wydarzenia. Najpierw w 1954 roku męska reprezentacja RFN wygrała mistrzostwa świata. Gdy futbol znów oczarował masy, w piłkę grać chciały też kobiety. Ich starania zakończyły się fiaskiem. Rok po „cudzie w Bernie” uchwalono zakaz. DFB nie przyzwalał na oficjalne rozgrywki. Kobiety musiały grywać w parkach.
Drugie wydarzenie okazało się bardziej skuteczne. W 1968 roku piłkarki zyskały dodatkowy bodziec w postaci rewolucji kulturowej. Liberalizacja i modernizacja większości społeczeństw Europy Zachodniej sprawiła, że wiele kobiet dostrzegło szansę na emancypację. Niektóre kluby pozwalały na zakładanie żeńskich sekcji, co kończyło się grzywnami ze strony związku. Tuż przed uchyleniem zakazu klub S.C. Bad Neuenjahr wziął udział w nieoficjalnych mistrzostwach świata kobiet we Włoszech, reprezentując Niemcy.
Kryj rywalkę, a nie stół!
Konserwatyści z DFB ostatecznie pogodzili się z faktem, że coraz więcej kobiet wychodzi na boiska. Znosząc zakaz, nie chcieli dopuścić do rozprzestrzeniania się nielegalnych działań klubów. Postawili przy tym jednak pewne warunki. Dziewczynom i kobietom nie wolno było używać korków – butów do gry w futbol. Musiały również kopać mniejszą piłkę – spotykaną na meczach juniorów. Do ograniczeń należał także krótszy czas gry. Z początku w spotkaniach ligowych grano 70, później 80 minut.
Zalegalizowanie kobiecej piłki nożnej w Niemczech spotkało się ze znacznym wzrostem zapisów do klubów. W ciągu roku zarejestrowanych zostało 73 tysięcy nowych piłkarek. Pod koniec lat 60. nieoficjalnych zawodniczek było niewiele ponad 60 tysięcy. Pierwszym mistrzem ligowym została Tennis Borussia z Berlina Zachodniego.
W latach 70. w Europie emancypacja kobiet przyspieszała – także na boiskach. Gdy inne związki piłkarskie tworzyły żeńskie drużyny narodowe, Niemcy nadal takiej nie mieli. Pojawiło się za to zainteresowanie medialne – głównie w ramach ciekawostki. Oglądając archiwalne nagrania ZDF Sportstudio można dostrzec teksty, które z dzisiejszej perspektywy byłyby nie do pomyślenia w telewizji publicznej. „Kryj! Kryj! Ale rywalkę, nie stół!” – rechotał wówczas jeden ze sprawozdawców.
Po około dziesięciu latach można było zaobserwować pierwsze kroki w tworzeniu i wyselekcjonowaniu żeńskiej drużyny narodowej. Zadanie zlecono Gero Bisanzowi, który z początku nie ukrywał sceptycyzmu. Trener znany był głównie z pracy szkoleniowej dla DFB oraz kierowania Uniwersytetem Sportowym w Kolonii. Do historii przeszedł jednak dzięki sukcesom z kobietami.
W 1989 Niemki zdobyły pierwszy tytuł mistrzyń Europy. DFB w ramach premii za zwycięstwo postanowiło sprezentować każdej zawodniczce ekspres do kawy.
Sukces z 1989 roku był zaczątkiem późniejszych wielokrotnych sukcesów – kolejnych siedmiu wygranych mistrzostw Europy i dwóch mistrzostw świata.
Obecnie reprezentantki mogą liczyć na nieco lepsze premie niż akcesoria kuchenne. W przypadku wygranego mundialu każda zawodniczka mogłaby liczyć na 75 tysięcy euro. To nadal prawie pięciokrotnie mniej, niż kwota na którą mogliby liczyć mężczyźni. Niemiecki Związek Piłkarski stara się podkreślać moc równości. Przeszkodą jest potencjał marketingowy, od którego w znacznej mierze uzależnione są premie od międzynarodowych federacji piłkarskich takich, jak FIFA lub UEFA.
Do 2020 roku jedynie kilka federacji podjęło decyzję o równouprawnieniu piłkarzy i piłkarek. Na równe płace od niedawna liczyć mogą Brazylijki, Norweżki lub Australijki. Nadal walczą Amerykanki, które pozwały swoją federację, ale sąd oddalił pozew