Pierwsza prywatna szkoła dla dzieci z ubogich rodzin
18 marca 2014Już tego lata w berlińskiej dzielnicy Wedding swoje podwoje dla uczniów otworzy nowa szkoła prywatna. Według informacji „Berliner Morgenpost” szkoła jest pomyślana szczególnie o dzieciach z najbiedniejszych rodzin, które żyją z zasłku socjalnego. Dla założycieli szkoły pochodzenie ucznia nie powinno mieć wpływu na jego wykształcenie. To, co brzmi jak utopia, wystartuje już latem tego roku.
Przed dwoma laty inicjatorzy tej szkoły Fiona Brunk i Stefan Döring pracowali jako pomocniczy nauczyciele, pomagający uczniom z problemami w lekcjach. Absolwenci uniwersytetu Fiona, matematyczka i politolog Stefan byli zatrudnieni w ramach projektu „Teach First” mającego na celu pomoc uczniom w przygotowaniu do testów uprawniających ich do kontynuacji nauki w gimnazjum.
Przez okrągły rok nauczyciele spotykali się z uczniami dodatkowo raz w tygodniu, aby powtarzać materiał. ‒ Ci uczniowie, którzy rzeczywiście brali udział w zajęciach regularnie, zdali ‒ objaśnia Brunk. Właśnie w ten sposób narodziła się idea, aby pomagać uczniom z biedniejszych rodzin i otworzyć nową szkołę istniejącą na bazie fundacji Quinoa.
Przedmioty takie jak turecki, arabski, rosyjski i … przyszłość
W nowej prywatnej szkole w jednej klasie pracować będzie od dwóch do trzech nauczycieli tak, aby uczniowie mogli uczyć się w małych grupach, będących z natury efektywniejszymi. Dodatkowo każdy z uczniów będzie miał swojego nauczyciela-mentora, z którym będzie się konsultował każdego tygodnia, aby opowiedzieć o problemach podczas lekcji, trudnościach czy ewentualnych konfliktach z rówieśnikami.
Dodatkowo lekcje będą prowadzone w językach takich jak turecki, arabski czy rosyjski, aby wspierać i pogłębiać w uczniach znajomość języka ojczystego. Wielu uczniów, których rodzice pobierają zapomogi socjalne pochodzi właśnie z tych krajów. Uczniowie będą mieli również przedmiot nazywający się „przyszłość”; w trakcie zajęć będą mogli dowedzieć się więcej o możliwościach dalszej edukacji i robienia kariery.
Szkoła jest, nie ma budynku
Po dwuletniej fazie przygotowań szkoła, do której będzie uczęszczać 26 dzieci wystartuje już latem tego roku. Nierozwiązanym problemem jest jeszcze kwestia lokalizacji. Do pracy gotowi są już trzej nauczyciele i pomocnicy z inicjatywy „Teach First”, ale miejsca do nauki jeszcze nie ma. W grę wchodzą budynki dwóch dawnych szkół, ale negocjacje nie zostały jeszcze zakończone i być może potrwają dłużej niż do lata.
‒ Z budynkiem czy bez, szkołę otworzyć musimy ‒ twierdzi zdeterminowany Stefan Döring. W fazie przejściowej nauczycielom i uczniom posłużą budynki innych szkół.
Bezpłatne książki i zeszyty
Dalszym problemem jest finansowanie szkoły. Założyciele szacują koszta pierwszego roku na około 300 tysięcy euro. Połowę ma dać państwo, 45 procent zostanie sfinansowanych przez prywatnych darczyńców, a 5 % zapłacą uczniowie. Będzie to jedynie 30 euro na miesiąc. Dla osób pochodzących z rodzin żyjących na zasiłku, a stanowiących w Wedding dwie trzecie mieszkańców dzielnicy, może być to dużo. Ale mimo tych koszów rodzice już teraz dowiadują się o możliwości nauki w tej szkole. ‒ Jest to ogromna szansa, której moje dziecko nie dostanie nigdzie indziej ‒ objaśnia mama jednego z uczniów.
Aleksandra Wojnarowska
red. odp. : Małgorzata Matzke