Ekspert: "fake news" to zagrożenie dla demokracji
10 stycznia 2017DW: Fałszywe doniesienia istnieją tak długo, jak długo istnieją media. Co szczególnego jest w "fake news"?
Carsten Reinemann*: Wcześniej media dość efektywnie panowały nad tym, co podawano do publicznej wiadomości. Dziś każdy użytkownik Internetu jest w stanie rozpowszechniać zmanipulowane treści w pół- lub całkowicie publicznej przestrzeni. To stało się łatwiejsze i bardziej wyrafinowane.
Druga różnica jest taka, że każdy, kto porusza się po Internecie lub udziela się w mediach społecznościowych, jest trybikiem w procesie przekazywania informacji. W ten sposób mogą być one przekazywane bardzo szybko poza środkami masowego przekazu.
DW: To zjawisko, które w przybrało na sile w 2016 roku. Dlaczego akurat w 2016?
CR: Były wydarzenia, które rzeczywiście bardzo dobitnie uświadomiły nam, jak swobodnie można traktować prawdę. Tak było w czasie kampanii na rzecz Brexitu albo w kampanii prezydenckiej Donalda Trumpa. Trump, pomimo oczywistych dowodów, wysuwał twierdzenia, które po trzeźwej analizie okazywały się nie do obrony. Do tego mamy w sieci ogromne ilości plotek i teorii spiskowych. W ten sposób w minionym roku powstało wrażenie, że jest szczególnie źle.
DW: Jakie oddziaływanie mają "fake news"?
CR: Zarówno my, jako obywatele, jak i polityczni decydenci są w systemie demokratycznym zdani na to, że do pewnego stopnia istnieje zgodność co do pewnych faktów. "Fake news" mogą podważyć ten konsensus w postrzeganiu rzeczywistości. Niektórzy żyją w zupełnie innej rzeczywistości niż inni, ponieważ za prawdziwe postrzegają inne rzeczy. Może to prowadzić do problemów w demokratycznym procesie podejmowania decyzji.
DW: Czyli chodzi w istocie o zagrożenie demokracji?
CR: Na pewno tak. Jeśli jakaś grupa jest przekonana o tym, że napływ uchodźców powoduje ogromny wzrost przestępczości, a inna jest przekonana, że tak nie jest, to polityczny proces podejmowania decyzji musi zakończyć się fiaskiem, ponieważ nie można dojść do porozumienia, jakie są fakty. Stawia to demokrację przed poważnymi problemami.
DW: Co trzeba robić, by uporać się ze zjawiskiem zmanipulowanych informacji?
CR: W Austrii powstała popularna od pewnego czasu platforma, która zajmuje się demaskowaniem takich nieprawdziwych informacji. Czegoś takiego w Niemczech jeszcze nie ma. Tworząc tego typu niezależną instytucję uda się może uniknąć tego, że sceptyczni wobec mediów ludzie argumentują: "To znowu ta łże-prasa". Tutaj szczególną odpowiedzialność ponoszą politycy, którzy są ideologicznie bliscy wszystkim osobom sceptycznym wobec mediów. Nie powinni oni jeszcze bardziej utwierdzać ich wiary w nieprawdziwe informacje i podsycać nastrojów tworzonych przez "fake news" krytykując w przesadny sposób media.
DW: Studiował Pan psychologię. Dlaczego ludzie wierzą w coś, co jest ewidentnie nieprawdą?
CR: Wszyscy zasadniczo uważamy rzeczy, które odpowiadają naszym przekonaniom, za bardziej wiarygodne. Także ludzi, którzy opowiadają takie rzeczy, uważamy za bardziej wiarygodnych. Nie gra to większej roli, czy odpowiada to rzeczywistym faktom czy nie. Jeśli udowodni mi się, że to, w co wierzę, jest nieprawdą, może to doprowadzić w niektórych sytuacjach do zmiany mojego zdania. Ale w wielu przypadkach utwierdza to jeszcze nas w naszych przekonaniach. To na pierwszy rzut oka kuriozalne, ale związane jest to z tym, że otrzymywanych informacji nie przetwarzamy neutralnie, lecz przez pryzmat naszych osobistych przekonań.
DW: Czyli to rodzaj przekory?
CR: Tak, to może mieć różne konsekwencje. Mogę podać w wątpliwość wiarygodność kogoś, kto mówi mi, że nie mam racji. Statystycznie rzecz biorąc, uważam takie źródło za mniej wiarygodne. To tak zwany efekt odwrotnego rezultatu, "backfire effect". Sprostowanie nieprawdziwych informacji daje w pewnych warunkach efekt odwrotny od zamierzonego.
DW: W USA dyskutuje się nad tym, jaki wpływ "fake news" miały na wyniki wyborów prezydenckich. We wrześniu odbędą się w Niemczech wybory parlamentarne. Czy zmanipulowane informacje mogą wpłynąć na ich bieg?
CR: Nieprawdziwe informacje oczywiście zawsze mogą mieć oddziaływanie. Na ile decydujące - na razie trudno powiedzieć. Ale zarówno użytkownicy mediów jak i same media muszą być bardzo czujni. Każdy może w internecie opierając się na najbardziej absurdalnych źródłach stworzyć sobie własny światopogląd. W Niemczech mamy komfort posiadania szerokiego i bardzo zróżnicowanego krajobrazu medialnego. Nie ma alternatywy do korygowania nieprawdziwych informacji. Ale nie uda się do końca zapobiec temu, że "fake news" będą niekiedy uważane za prawdę. Jestem jednak ostrożnym optymistą, że to może się udać.
rozmawiała Uta Steinwehr
* Carsten Reinemann jest profesorem medioznawstwa (specjalizacja komunikacja polityczna) na uniwersytecie Ludwiga Maksymialiana w Monachium.