Berlin: Dzień Kobiet dniem wolnym od pracy. Powrót NRD?
7 marca 2019– To była błyskawiczna akcja – mówi nie kryjąc satysfakcji autorka pomysłu, wiceprzewodnicząca SPD w Berlinie Iris Spranger.
– W Berlinie mamy bardzo mało dni świątecznych, zaledwie dziewięć, podczas gdy Bawaria ma ich aż 14 – tłumaczy socjaldemokratka w rozmowie z Deutsche Welle. Gdy w zeszłym roku burmistrz Berlina Michael Mueller publicznie zapowiedział wprowadzenie dodatkowego dnia wolnego od pracy, Spranger uznała, że nadszedł czas na działanie.
– Połowa ludzkości to kobiety. Dlatego jako nowe święto w rachubę wchodzi tylko 8 marca – oświadczyła w drodze na posiedzenie berlińskiej SPD. Zanim dotarła na miejsce, o jej propozycji trąbiły wszystkie stołeczne media. –To było w czerwcu ubiegłego roku, a w styczniu tego roku Izba Deputowanych (parlament berliński) przegłosował ustawę o nowym święcie – mówi działaczka SPD.
Opozycja mówi: Nie!
– Nie było łatwo – wspomina Iris Spranger. Partie opozycyjne CDU, FDP i AfD broniły się „rękami i nogami” przeciwko uznaniu 8 marca za święto. Jedną z alternatyw był 31 października - Święto Reformacji.
Partyjna koleżanka Spranger - federalna minister rodziny, seniorów, kobiet i młodzieży Franziska Giffey podkreśla, że propozycję Dnia Kobiet jako święta poparła cała lewicowo-centrowa koalicja w Berlinie, do której oprócz SPD należą Lewica i Zieloni.
– Uważam, że ta decyzja jest bardzo ważnym sygnałem. Jest wyrazem uznania dla tego, co kobiety w minionych kilkudziesięciu latach wywalczyły i osiągnęły, a jednocześnie jest wezwaniem do dalszej walki – powiedziała Giffey. – Równouprawnienie nadal nie jest zrealizowane – oceniła minister.
Kobiety zarabiają o 21 proc. mniej od mężczyzn, otrzymują o połowę niższe emerytury, są słabo reprezentowane w zarządach spółek – wylicza Giffey. Jak dodała, 100 tys. kobiet rocznie pada ofiarą przemocy domowej. – Co trzy dni w Niemczech kobieta zabijana jest przez swojego aktualnego lub byłego partnera – mówi minister.
Sygnał pod adresem Europy
Zdaniem Giffey decyzja władz Berlina to także „sygnał na rzecz polityki równouprawnienia w całej Europie”.
Spranger z sympatią wspomina czasy NRD. – Pochodzę ze wschodniej części Berlina. Jako młoda dziewczyna obchodziłam Dzień Kobiet, który w NRD był oficjalnym świętem. Pamiętam, że dostawaliśmy od kolegów z pracy goździki i prezenty – mówi Spranger.
Posłanka SPD zastrzega, że nie ma nic przeciwko temu, by wolny dzień wykorzystać na odpoczynek i zwykłe leniuchowanie. – Nie zapominajmy jednak, że jest to także dzień walki i że w Berlinie odbędzie się demonstracja – mówi.
Powrót socjalizmu?
Przeciwnicy nowego święta mówią o „odgrzewaniu socjalistycznej tradycji" - obcej większości mieszkańców Berlina. Przedsiębiorcy wskazują na przewidywane straty finansowe szacowane na 160 mln euro. Stolica Niemiec należy do krajów związkowych otrzymujących dotacje finansowe od landów silniejszych gospodarczo - Bawarii czy Badenii-Wirtembergii.
Giffey uważa, że nie ma większych szans na przeforsowanie Dnia Kobiet jako święta w całych Niemczech. Decyzja o dniach wolnych od pracy zależy w Niemczech, które są krajem federacyjnym, od władz regionalnych. – Każdy land ma swoje kulturowe i historyczne uwarunkowania – wyjaśniła minister. – Ale kto wie, co zdarzy się w przyszłości. W przeszłości Berlin wielokrotnie pełnił rolę prekursora – zaznaczyła. Giffey.