1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Doradca Zełenskiego: Największą stratą jest upadek Mariupola

Konstantin Gonczarow
8 czerwca 2022

Wojna Rosji z Ukrainą trwa już od ponad trzech miesięcy. Jakie są największe osiągnięcia i straty Kijowa? W wywiadzie dla DW doradca ukraińskiego prezydenta Ołeksij Arestowycz jest pewny siebie, mimo niepowodzeń.

https://p.dw.com/p/4CQnC
Oleksiy Arestovich - Berater des ukrainischen Präsidenten
Ołeksij ArestowyczZdjęcie: Office of the President of Ukraine

DW: Wojna Rosji z Ukrainą trwa już ponad trzy miesiące. Jak ocenia Pan sytuację?

Ołeksij Arestowycz*: Rosjanie całkowicie przegrali „operację specjalną". Zaplanowane metody i środki prowadzenia wojny nie sprawdziły się. Dlatego też przeszli do zwykłej taktyki wojskowej, polegającej na koncentracji sił i środków na wąskim odcinku frontu. Jest to próba zmiażdżenia armii ukraińskiej za pomocą przeważającej siły artylerii i lotnictwa. Robią to jednak bardzo źle, mimo pewnych sukcesów taktycznych. Ale wojna to coś więcej niż tylko pole bitwy. Wojna to złożony proces, a Rosja ma w nim pewne atuty.

Oznaką tego jest m.in. tocząca się na Zachodzie debata na temat tego, co oznaczałoby ukraińskie zwycięstwo w wojnie i czy w ogóle Ukraina powinna ją wygrać. Jeszcze miesiąc temu na Zachodzie słychać było głosy, że Ukraina musi wygrać, a Rosja musi ponieść klęskę militarną. Co więcej, Rosja musiałaby osiągnąć stan, w którym nie mogłaby już zagrażać swoim sąsiadom siłą militarną.

Istnieje też inny scenariusz przewidujący, że Rosja nie wygra: wielu zachodnich polityków nie wyobraża sobie świata, w którym Rosja przegrywa, ale może sobie wyobrazić świat, w którym Rosja nie wygrywa. Pokazuje to, że część zachodnich elit nie jest gotowa na wielkie próby, że nie chce żyć w świecie, w którym Rosja przegrywa, bo to oznaczałoby ogromne zmiany historyczne. Chcą powrócić do stanu „business as usual".

Czy taki scenariusz oznaczałby „zamrożenie" konfliktu na terenach, o które toczy się obecnie spór?

Na terenach, które są w ich posiadaniu. Nastąpiłoby utrzymanie status quo i negocjacje. Ale to wszystko widziałem już półtora roku temu podczas negocjacji w ramach trójstronnej grupy kontaktowej ds. uregulowania sytuacji w Ukrainie. Nie możemy sobie na to pozwolić. Przez osiem lat próbowano wszystkiego, a wszystko kończyło się zajęciem naszych terytoriów, z których nasi obywatele byli następnie wypędzani i zmuszani do zabijania Ukraińców. To tak jak teraz jest z „mobilizacją" w tak zwanych „republikach ludowych” – Donieckiej i Ługańskiej.

Jakie były największe sukcesy i straty Ukrainy w tej wojnie do tej pory?

Jeśli chodzi o osiągnięcia: Rosjanie  rozpoczęli ofensywę na dziewięciu frontach. Obecnie ich liczba zmniejszyła się do pięciu. Oznacza to, że odparliśmy ich na czterech, i to bez Lend-Lease (ustawy uchwalonej przez Kongres USA w celu szybkiego dostarczenia broni na Ukrainę – red.), co oznacza całkowitą porażkę Rosji.

Zniszczyliśmy lub obezwładniliśmy co najmniej jedną trzecią wojsk. Zdolność bojowa armii rosyjskiej jest więc bardzo ograniczona. Najlepszym tego dowodem jest tajna mobilizacja. Wykorzystuje się stare czołgi T-62 i próbuje się zwerbować ochotników, którzy przechodzą tygodniowe szkolenie, a następnie są wysyłani do walki. Świadczy to o poważnych brakach kadrowych. Ponadto Ukraińcy zatopili krążownik Moskwa, okręt flagowy rosyjskiej Floty Czarnomorskiej. To jest nasz wielki sukces.

Największą stratą jest upadek Mariupola, a wcześniej szybkie przejście wojsk rosyjskich z Krymu na południe i zdobycie Chersonia, Melitopola i Berdiańska.

Czy Ukraina mogła utrzymać południowe regiony na początku wojny?

Proporcje sił obu stron, specyfika obrony w stepie i bliskość rosyjskich lotnisk na Krymie – wszystko to sprawia, że jako wojskowy mam wątpliwości, czy bylibyśmy w stanie utrzymać tam obronę. Inna sprawa, że można było zapewnić obronę w tamtejszych miastach. Na przykład Chersoń leży na prawym brzegu Dniepru. Miasto mogło zostać utrzymane, ponieważ wojska rosyjskie musiały przeprawić się przez rzekę. Berdiańsk to ślepy zaułek, trudno byłoby bronić tego miasta, ale można było utrzymać tereny między Berdiańskiem a Mariupolem, całą aglomerację na południe od Zaporoża, gdzie Rosjanie zdobyli elektrownię atomową. Ale dlaczego nie było tam wojska i nie było odpowiedniej obrony? Dlaczego właściwie wszystko zostało tam zdobyte w ciągu trzech dni? Organy śledcze już szukają odpowiedzi, którą obywatele poznają zapewne dopiero po wojnie. Należy dowiedzieć się, co się stało, aby to się nie powtórzyło.

Państwa zachodnie zapowiedziały dostarczenie Ukrainie wyrzutni rakietowych HIMARS i M270 o większym zasięgu. Czy to zmieni sytuację?

Zależy to od liczby broni i amunicji. Jeśli będą to co najmniej dwie dywizje, to zdolność wojsk rosyjskich do prowadzenia ofensywy na poziomie operacyjnym stanie pod dużym znakiem zapytania. Jeśli będzie to mniej, to wtedy i tak reguły gry zmienią się na naszą korzyść, ale Rosjanie będą mogli kontynuować ofensywy, choć będzie to dla nich o wiele bardziej bolesne, z ogromnymi stratami. Co też jest dobre, bo wtedy czas gra na naszą korzyść. Trzecia możliwość jest taka, że dostaniemy tyle, że będziemy w stanie nie tylko powstrzymać Rosjan, ale także przeprowadzić kontrofensywę.

Stwierdził Pan, że wojska ukraińskie zwabiły wojska rosyjskie w pułapkę w Siewierodoniecku i tylko udawały, że opuszczają miasto. Czy manewr zakończył się sukcesem?

Manewr ten okazał się skuteczny. Nie gwarantuje to jednak, że nie wycofamy się z miasta. Możemy zadać Rosjanom straty i wycofać się, aby utrzymać Łysyczańsk. Prowadzimy obronę, która przewiduje zarówno kontrataki, jak i rezygnację z niektórych terenów, jeśli nie warto ich w danym momencie bronić. Nasze dowództwo robi wszystko, aby zniszczyć siły wroga, osłabić je. Nasze siły atakują w Siewierodoniecku i odzyskały kilka dróg.

Szef rozpoznania Ministerstwa Obrony Ukrainy Kirył Budanow powiedział niedawno, że w sierpniu nastąpi punkt zwrotny w wojnie, a aktywna faza zakończy się do końca roku. Czy podziela Pan te oczekiwania?

Może do tego dojść, jeśli tempo dostaw zachodniej broni  i sprzętu wojskowego spełni nasze oczekiwania. Mówiąc o punkcie zwrotnym, ma on prawdopodobnie na myśli to samo, co ja – że zgromadzimy wystarczające siły i środki, aby rozpocząć ofensywę. Ale wyzwolenie naszych terytoriów może potrwać jeszcze kilka miesięcy.

Czy rozważa się zbrojne wyzwolenie zaanektowanego Krymu?

Zależy to od ilości i jakości dostarczanej broni. Jeśli będziemy mieć przewagę, która pozwoli nam wyzwolić Krym bez dużych strat, to dlaczego nie? Prezydent Wołodymyr Zełenski powiedział jednak, że będzie to bardzo trudna operacja, która spowoduje ogromne straty, nawet jeśli się powiedzie. Powiedział, że powinniśmy odepchnąć Rosjan przynajmniej do granic z 23 lutego, a los Krymu i innych terytoriów okupowanych przez Rosjan od ośmiu lat powinien zostać rozstrzygnięty na drodze politycznej dyplomacji.

Trzeba jednak wiedzieć, że jeśli zepchniemy Rosjan do linii z 23 lutego, będzie to już dla nich bardzo znacząca porażka. W takim przypadku nie będziemy z nimi rozmawiać w ramach negocjacji, ale będziemy im dyktować warunki. Byłoby to negocjowanie przez Ukrainę z pozycji siły.

 

Wywiad został przeprowadzony przez Konstantina Gonczarowa 3 czerwca.

*Ołeksij Arestowycz jest doradcą Andrija Jermaka, szefa Kancelarii Prezydenta Ukrainy. Arestowycz jest odpowiedzialny za komunikację strategiczną w dziedzinie bezpieczeństwa narodowego i obrony. Był rzecznikiem delegacji ukraińskiej w mińskiej Trójstronnej Grupie Kontaktowej.