Die Welt: Port gdański coraz śmielej konkuruje z Hamburgiem
2 listopada 2015Żaden port w Północnej Europie nie rozwija się w ostatnich latach tak szybko jak nowoczesny, głębokowodny terminal kontenerowy DCT Gdańsk, pisze "Die Welt".
Gazeta informuje, że ten nowy terminal, specjalizujący się w przeładunku kontenerów, położony na terenie Portu Północnego, i mający przez to bezpośredni dostęp do Zatoki Gdańskiej, od chwili otwarcia 1 października 2007 roku osiągnął już zdolność przeładunkową ok. 1,3 mln TEU (jednostka pojemności odpowiadająca objętości kontenera o długości 20 stóp, red.) i wciąż się rozwija. Na jesieniu 2016 roku przeładunki w DCT Gdańsk mają wynieść ok. 3 mln TEU. A więc wzrosną ponad dwukrotnie.
Niewygodny konkurent
"Die Welt" zwraca uwagę, że szybki rozwój portu w Gdańsku przypada na niekorzystny okres dla największego niemieckiego portu w Hamburgu, który też specjalizuje się w przeładunku kontenerów, ale ma z tym coraz większe problemy. W roku 2014 w Hamburgu przeładowano 9,7 mln TEU. W tym roku, wskutek załamania się handlu z Rosją, w rezultacie nałożonych na nią sankcji gospodarczych za politykę wobec Ukrainy, przaładunki mocno spadły i o powtórzeniu ubiegłorocznego wyniku nie ma mowy.
Zmniejsza się także wymiana handlowa Niemiec z Chinami. Rozwój hamburskiego portu wymaga poszerzenia i pogłębienia toru wodnego na Łabie, na co nie ma zgody niemieckich obrońców środowiska sięgających skutecznie po przepisy prawa. Na domiar złego stale zaostrza się walka konkurencyjna między portami położonymi nad Morzem Północnym i Bałtykiem o stosunkowo małe, w porównaniu z innymi akwenami przeładunki. W ubiegłych latach powstało tu kilka nowych terminali kontenerowych, co sprawiło, że armatorzy mogą dziś przebierać do woli w ich ofertach.
Jakościowa zmiana sytuacji
"Można powiedzić: nic nowego", pisze "Die Welt". "Tak było zawsze. Raz ładunki przeznaczone do portu w Hamburgu odbierał mu port w Rotterdamie, a innym razem było na odwrót. Dziś jednak sytuacja uległa zasadniczej zmianie jakościowej. Armatorzy muszą liczyć się z każdym groszem i długo zastanawiają się, co im się bardziej opłaca. Czy tak jak dawniej kierować ładunki przeznaczone do odbiorców w Europie Wschodniej do portu w Hamburgu z ograniczeniami na Łabie i na Kanale Kilońskim, czy też kierować duże kontenerowce do portów na Bałtyku, które mogą już je przyjąć w nowych terminalach głębokowodnych, takich jak DCT Gdańsk".
W latach 90. ub. wieku na upadku żelaznej kurtyny najbardziej skorzystał port w Hamburgu. Dziś jednak, podkreśla "Die Welt" musi bronić stanu posiadania, co okazuje się jednak coraz trudniejsze. Analitycy japońskiego banku Nomura już umieścili Gdańsk na liście bezpośrednich konkurentów Hamburga. "Nie bez racji. Gdański terminal może przyjmować największe na świecie kontenerowce. Stale przybywa mu wydajnych urzędzeń przeładunkowych, placów składowych, magazynów i centrów logistycznych. Światowy lider w przewozach kontenerowych, linia Maersk Line, która zaczęła regularnie zawijać do DCP Gdańsk od 2010 roku, uznała go za "Najlepszy Terminal Europy Północnej"".
Gdańsk czy Wilhelmshaven?
Jak wyjaśnia gazeta, Hamburg nie zasypiał jednak gruszek w popiele. Otwarty w 2012 głębokowodny port kontenerowy Jade- Weser-Port w Wilhelmshaven miał skutecznie konkurować z nowym terminalem w Gdańsku. Okazało się jednak, że Gdańsk ma więcej asów w rękawie. Gdański terminal z bezpośrednim dostępem do Bałtyku może przyjmować statki bez ograniczeń, bo na Bałtyku praktycznie nie ma przypływów i odpływów. Przez Gdańsk towary trafiają bezpośrednio na coraz bardziej atrakcyjny i chłonny rynek polski i do innych krajów położonych nad Bałtykiem.
I wreszcie, infrastruktura gdańskiego DCT należy do najnowocześniejszych i najlepszych na świecie, co dla armatorów jest argumentem nie do odparcia. Dowodzi tego błyskawiczny rozwój Pomorskiego Centrum Logistycznego, ściśle współpracującego z terminalem DCT Gdańsk. "Die Welt" podkreśla, że w Pomorskim Centrum własne centrum logistyczne uruchomiły już duże i znane firmy niemieckie, takie jak Kühne+Nagel.
Z analizy opracowanej pod koniec 2013 roku na użytek portu w Hamburgu wynika, że dzięki polskim inwestycjom w nowoczesną gospodarkę morską w r. 2025 Hamburg może utracić 500 tys. TEU rocznie na rzecz gdańskiego terminalu kontenerowego. Zdaniem prof. Jana Ninnemanna, specjalisty ds. logistyki z hamburskiej Wyższej Szkoły Administracji i Biznesu, straty mogą być jeszcze większe. Wszystko zależy od tego, jak rozwinie się sytuacja w samym Hamburgu, ale jedno jest pewne: nad Bałtykiem wyrósł mu groźny konkurent, cytuje Ninnemanna "Die Welt".
opr.: Andrzej Pawlak