1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Czy katastrofa w kopalni stanie się punktem zwrotnym w karierze Erdogana?

Malgorzata Matzke16 maja 2014

Niemiecka prasa szeroko komentuje tragedię w tureckiej kopalni i oburzające zachowanie polityków.

https://p.dw.com/p/1C0vJ
Türkei Istanbul Grubenunglück 14.05.2014
Zdjęcie: picture-alliance/dpa

"W swej strategii Erdogan zawsze kierował się zasadą 'dziel i rządź'" - pisze "Sueddeutsche Zeitung". "W ten sposób polaryzował kraj i wygrywał wszystkie wybory. Lecz taka strategia w Somie już nie zafunkcjonuje. Ludzie w tym tureckim Zagłębiu Ruhry jak dotąd nie należeli do jego przeciwników; głosowali na AKP. Dlatego tak fatalne wrażenie sprawia zdjęcie doradcy Erdogana Yusufa Yerkela, jak kopie leżącego na ziemi demonstranta. Jasne przesłanie tego obrazu: wasz ból guzik nas obchodzi".

"Westfaelische Nachrichten" pisze: "Do tej pory Erdogan i jego islamistyczna AKP przeżyły kilka politycznych nawałnic, jak protesty w stambulskim parku Gezi czy awanturę o zamknięcie dostępu do portali społecznościowych. Ale katastrofa w kopalni w Somie może stać się początkiem schyłku tureckiego premiera. Rzesze robotników i związki zawodowe, które do tej pory zaliczały się do jego elektoratu, teraz się od niego odwracają. Ludzie są nie tylko wściekli i zrozpaczeni katastrofą, ale mają gorzkie uczucie, że za turecki turbokapitalizm, z obłędnymi wskaźnikami wzrostu, płaci się wysoką cenę".

"Mannheimer Morgen" zaznacza, że "Erdogan uznawany jest właściwie za charyzmatycznego mówcę, który potrafi porwać ludzi. Ale niestety on ludźmi gardzi. Prawdopodobnie stąd wynika, że nie nadaje się on do roli pocieszyciela w momencie narodowej tragedii - co w żenujący sposób udowodnił w momencie katastrofy górniczej w Somie. Ten żądny władzy polityk jest po prostu zbyt wielkim cynikiem. Erdogan interesuje się już tylko swoimi własnymi sprawami a swoich krytyków każe po prostu pałować. Do tej pory mógł sobie na to pozwolić, po prości ludzie w Turcji zawsze go popierali za jego ostentacyjną pobożność. Ale może taka narodowa katastrofa, którą Turcja przeżywa w tej chwili, okaże się punktem zwrotnym w jego dotychczasowej karierze politycznej".

"Delmenhorster Kreisblatt" uważa, że "Właściwie niedopuszczalne jest, by tak straszliwą tragedię jak ta, która wydarzyła się w Somie, instrumentalizować dla politycznych celów. Ale to, z czym teraz konfrontowany jest w Turcji premier Erdogan, jest jego własną zasługą. Generalnie on i jego ekipa robią wszystko, by nie wejść do Unii Europejskiej".

"Main-Echo" także krytycznie ocenia Erdogana, pisząc: "Także po tragedii w Somie widać jak na dłoni, że Erdogan to wywyższający się, autokratyczny władca o bardzo zawężonym horyzoncie. Rodziny ponad 280 śmiertelnych ofiar katastrofy odprawił stwierdzeniem, że takie katastrofy zdarzają się ciągle. Jako dowód przytoczył katastrofę górniczą w Anglii z 1862 (!) roku. To, że jeden z jego doradców kopie leżącego na ziemi demonstranta, też doskonale pasuje do całości wizerunku. Wiele przemawia za tym, że ten niegdyś cieszący się szacunkiem polityk teraz sam bardzo przyspiesza swój własny upadek. Protesty w ubiegłym roku pokazały, że w Turcji przybrała na sile krytyczna opinia publiczna, która nie pozwala się już tak omamiać swoim politykom. W takiej sytuacji premier Erdogan może swojemu społeczeństwu wyświadczyć tylko jedną przysługę: możliwie szybko podać się do dymisji i otworzyć drogę dla bardziej liberalnego następcy".

Małgorzata Matzke

red.odp.: Elżbieta Stasik