Europejska armia szefa SPD
14 lipca 2011Unia Europejska nie ma własnej armii. Nie ma także wspólnej polityki militarnej, co wychodzi na jaw niemal przy każdym zaostrzeniu się sytuacji politycznej na kontynencie europejskim i jego obrzeżach. Czy, odżywająca od czasu do czasu, idea powołania armii europejskiej mogłaby zmienić ten stan rzeczy? Szef nawiększej niemieckiej partii opozycyjnej, Sigmar Gabriel (SPD), uważa, że tak.
Przemawiając do słuchaczy Uniwersytetu Bundeswehry w Hamburgu niemiecki socjaldemokrata powiedział we wtorek (12.07.11), że "Zamiast inscenizować szczyt za szczytem i ratyfikować traktat za traktatem, których treści nikt nie jest w stanie zrozumieć do końca, powinniśmy pchnąć naprzód konkretny projekt, który wreszcie związałby ponownie ludzi z Europą: powinniśmy utworzyć wspólną armię europejską".
Znaczne oszczędności
Za realizacją tego pomysłu przemawia - jak stwierdził dalej - pilna konieczność oszczędzania w wielu europejskich krajach partnerskich Niemiec. Taka armia dałaby znaczne oszczędności w wydatkach na wojsko i przysłużyłyby się idei integracji europejskiej. Wspólne koszary i operacje są rozwiązaniem o wiele tańszym i bardziej skutecznym, niż działanie w pojedynkę.
To samo można powiedzieć o przemyśle zbrojeniowym, który dusi się dziś w ciasnych, narodowych granicach. Pora go przestawić na tory europejskie, co zdecydowanie podniosłoby jego wydajność i możliwości. Państwa unijne, zmuszone do cięć w wydatkach na obronę, powinny - zdaniem Sigmara Gabriela - zwrócić większą uwagę na rozpraszanie środków finansowych i materiałowych oraz marnotrawienie potencjału wiedzy naukowo-technicznej.
"Europa - stwierdził szef SPD - pozwala sobie nadal na luksus utrzymywania i rozwijania czterech różnych typów czołgów podstawowych, podczas gdy USA mają tylko jeden typ czołgu". Ilustruje to dobitnie nie dającą się wytłumaczyć racjonalnie rozrzutność państw unijnych w polityce zbrojeniowej.
Gabriel opowiedział się także za rozwijaniem europejskich jednostek bojowych. Gdyby jego pomysł miał się ziścić, wtedy, jak powiedział, obecny slogan Bundeswehry "Służymy Niemcom" dałoby się zastąpić nowym i znacznie lepszym: "Służymy Europie".
Kto na czwartego?
Proponowana przez Gabriela armia europejska miałaby opierać się na formule "Trójkąt Weimarski plus jeden". Oznacza to, że jej rdzeń tworzyłyby Niemcy, Francja, Polska i ów czwarty partner. Kto miałby nim zostać? Przewodniczący SPD pozostawił tę kwestię otwartą, ale wskazał na Wielką Brytanię, jako idealne uzupełnienie trzech państw Trójkąta Weimarskiego.
Inna opcja, też wchodząca w rachubę, to któreś z państw skandynawskich lub Hiszpania. Ta czwórka pełniłaby rolę prekursora w tworzeniu nowej struktury militarnej w Europie. Z jej strony należy - jak to Gabriel ujął dosłownie - oczekiwać "nowego impulsu" w europejskiej polityce bezpieczeństwa i polityce obronnej.
Komentatorzy jego wystąpienia zwracają uwagę, że jednym ze skutków realizacji tej idei byłyby konieczność wprowadzenia zmian w składzie Rady Bezpieczeństwa ONZ. Obok Niemiec, które od lat ubiegają się o wejście do niej w charakterze stałego członka, należałoby także znaleźć miejsce dla przedstawiciela Unii Europejskiej, ponieważ wspólna, europejska armia stałaby się ważnym czynnikiem w międzynarodowej polityce bezpieczeństwa.
dpa / Andrzej Pawlak
red. odp. Bartosz Dudek