Bogacze chcą płacić więcej podatków
24 listopada 2009Trudno sobie wyobrazić rewolucję w podberlińskim Hermsdorf. Wśród starych kasztanów secesyjne wille i nowoczesne „szklane domy”. Przed nimi luksusowe auta. Kto tu mieszka, albo się dorobił, albo odziedziczył niemałą sumę. Takim zamożnym mieszkańcem Hermsdorfu jest Dieter Lehmkuhl, 66-letni emerytowany lekarz i spadkobierca browaru. Właśnie jako zamożny obywatel Niemiec chce rewolucji – wyższych podatków od bogaczy.
Gdyby najbogatsi przez kolejne dwa lata płacili pięcioprocentowy podatek od „zamożności”, krajowi pomogłoby to przetrwać skutki kryzysu. Lehmkuhl chciałby zresztą wprowadzenia takiego podatku na stałe: „Pieniądze te byłyby inwestycją w przyszłość, chociażby w oświatę. Ci, którzy dorobili się w latach boomu gospodarczego, dzisiaj powinni przyłożyć się do wyjścia z kryzysu” – argumentuje.
Od ręki 100 miliardów
Wyższy podatek miałby płacić każdy, kto ma na koncie więcej, niż pół miliona euro. A że takich ludzi jest w Niemczech niemało, fiskus zarobiłby za jednym zamachem 100 mld euro. Dzięki temu pięcioprocentowemu podatkowi przez dwa lata. Po wprowadzeniu stałego podatku od zamożności budżet Niemiec co roku byłby zasilany zastrzykiem finansowym rzędu 14 mld euro.
Z kilkoma bogatymi przyjaciółmi Dieter Lehmkuhl w maju tego roku powołał do życia inicjatywę obywatelską. Dzisiaj grupa skupia już 46 osób. Ich zdaniem obecny system podatkowy jest niesprawiedliwy i niesolidarny: „W ciągu ostatnich ośmiu lat mój zysk z kapitału podwoił się, płacę natomiast już tylko połowę podatków. W minionych dwóch dziesięcioleciach przepaść między bogatymi i biednymi powiększyła się w niewiarygodny sposób. W żadnym z europejskich krajów liczba milionerów nie wzrosła tak jak u nas”.
Coraz więcej dla bogatych, coraz mniej dla biednych
Statystyki nie kłamią: do 10 procent najbogatszych Niemców należy 61 procent całego majątku. Zarobki normalnych ludzi przeżywają stagnację albo nawet obniżyły się w ciągu ostatnich lat. Odpowiedzialny za to jest również ustawodawca obniżając najwyższą stawkę podatku z 53 na 43 procent, mniejszy podatek odprowadza się również za zysk z kapitału, obniżył się podatek od spadku.
Zarazem jedna trzecia mieszkańców Niemiec zdolnych do pracy żyje z zasiłków, albo zarabia grosze chwytając się prac dorywczych. „Bieda od dawna nie jest już marginalnym problemem społecznym” – uważa Dieter Lehmkuhl.
Pieniądze nie pracują
Dieter Lehmkuhl jest wysokim, szczupłym mężczyzną o krótkich, bielusieńkich włosach. Całe życie utrzymywał się z zarobków lekarza – opowiada – aż do chwili, kiedy nagle odziedziczył mały browar w Dortmundzie. Lehmkuhl należy do pokolenia '68, latami angażował się przeciw wojnie atomowej i biedzie w Afryce. Ze spadkiem nie radził sobie: „Miałem wyrzuty sumienia, bo nauczyłem się, że pieniądze nie pracują”. Spadek był dla niego czymś, co niezasłużenie spadło z nieba, sam na te pieniądze nie zapracował. „Jest to sytuacja, kiedy leżysz, nic nie robisz, a automatycznie zarabiasz pieniądze. To nie jest sprawiedliwe” – mówi.
Dzisiaj wprawdzie cieszy się, że spadek zapewnił mu komfort finansowy, ale nadal ważne jest dla niego zdanie z konstytucji niemieckiej: „Majątek zobowiązuje i musi służyć też dobru ogólnemu – to reguła, którą zbyt rzadko stosujemy w naszej polityce, także w naszym społeczeństwie”.
Po nowej koalicji rządzącej – CDU/CDU i FDP trudno się spodziewać wprowadzenia w życie utopijnego podatku od bogactwa. Zamiast podwyższać, rząd obniża podatki, z czego korzystają zwłaszcza bogate rodziny, spadkobiercy i przedsiębiorstwa. Obrzydliwe, uważa Lehmkuhl: „To jest właśnie polityka dla wybranych. Owszem, pani kanclerz twierdzi, że obniżenie podatków samo się sfinansuje, ale ekonomiście wyraźnie temu zaprzeczają”.
Dieter Lehmkuhl nie ma zamiaru czekać, aż jego pomysły doczekają się realizacji a Niemcy doczekają się sprawiedliwej polityki społecznej. Spadek zainwestował w projekty ekologiczne, służące dobru ogólnemu. Zysk z tych projektów przekazuje na cele społeczne. W końcu pieniądze nie pracują – przynajmniej nie dla niego.
Manfred Götzke / Friedel Taube
red. odp. Elżbieta Stasik