Automechanika - Mekka przemysłu motoryzacyjnego
19 września 2008Dwudziesta edycja "Automechaniki" zgromadziła ponad 4600 wystawców, w tym około 100 z Polski. Frankfurckie targi odbywają się co dwa lata i prezentują bogatą gamę produktów przemysłu motoryzacyjnego. W podzielonych tematycznie halach wystawowych zwiedzający znajdą zarówno części samochodowe, podzespoły, układy, akcesoria, elementy wyposażenia aut. Jest tu też wszystko co dotyczy wyposażenia warsztatów samochodowych, elektronika i wyposażenie komputerowe. Liczna, prawie stuosobowa grupa producentów z Polski, nie znalazła się na targach przypadkiem
- "W Europie nie ma samochodu, który byłby wykonany bez polskich części. Dlatego Polska jako producent nie całych samochodów, ale podzespołów, układów, wyposażenia warsztatów jest bardzo mocna. Mieliśmy kilka firm, którym nie udało się dostać na Automechanikę, bo zainteresowanie tymi targami jest wyższe niż ilość miejsc. A ponieważ jesteśmy sąsiadami i nie ma już granic to nie ma lepszego miejsca" - tłumaczy Piotr Łukaszewicz, przedstawiciel targów frankfurckich na Polskę.
Części, podzespoły, kokpit, tapicerkę oraz inne elementy wyposażenia wyprodukowane w Polsce można znaleźć w najpopularniejszych markach samochodowych, między innymi: w Mercedesie, Nissanie, Oplu, Porsche czy Toyocie. Siedemset polskich firm zajmuje się produkcją dla branży motoryzacyjnej. Większość spełnia międzynarodowe normy systemów jakości. Eksport polskich produktów na rynki światowe był wart w roku ubiegłym prawie 5 miliardów euro. To zasługa w głównej mierze dużych producentów z obcym kapitałem, np. firmy Delphi Automotive, Toyoty, Izusu, Fiat – GM czy TRW-Sysytemy Hamulcowe.
Zdobywanie rynku
Tymczasem na targach „Automechanika" pojawili się polscy producenci, którzy tylko niewielką część produkcji eksportują na Zachód lub zabiegają o kontakty do niemieckiej sieci dystrybutorów. Przykładem jest firma ”Jaan Automotive Glass” z Warszawy, która produkuje rocznie milion szyb samochodowych na tzw. rynek wtórny czyli do samochodów używanych. 60 procent produkcji to eksport. Z tego tylko 5 procent trafia na rynek niemiecki. Nowa strategia ma zmienić tę sytuację.
- Bardzo nam zależy na tym, żeby rozwijać współpracę. Jest duże zainteresowanie naszymi produktami. Od czterech miesięcy mamy również magazyn w Zagłębiu Ruhry, w Kempen. Firma ma niemiecką podmiotowość, zatrudniamy tam Niemców, wykorzystujemy po prostu naszych partnerów niemieckich - zapowiada Michał Szawoni z działu eksportu.
Zdobywanie niemieckiego rynku jest równie ważne dla średniego podwykonawcy, firmy Złotecki , która produkuje tłoki do silników lotniczych i sprężarek. Głównym rynkiem zbytu były dotąd Stany Zjednoczone. Na targach we Frankfurcie firma jest po raz drugi i bezskutecznie walczy o niemieckich partnerów. Dlatego prezes Michał Złotecki uważa, że polskie firmy wystawiające się na „Automechanice” powinny zmienić sposób prezentacji.
- Na dzień dzisiejszy nie sprzedajemy na rynek niemiecki. Niestety nie zostaliśmy dotąd docenieni przez Niemców, mam nadzieję, że w przyszłości pojawi się osoba ze strony polskiej, która będzie potrafiła scalić większość firmy z naszego kraju i przedstawić to jako stoisko narodowe. Myślę, że by to bardzo pomogło w rozwoju naszego przemysłu - mówi prezes.
Różny poziom polskiej ekspozycji
Pomocą polskim wystawcom służy na tragach we Frankfurcie Wydział Promocji Handlu i Inwestycji w Kolonii. Polskie stoiska prezentują się bardzo różnie - twiedzi konsul Ziemowit Pieniężny.
- Ocena może być różna, zależy jaką skalą będziemy ją mierzyć. Oczywiście przedsiębiorstwa, które wystawiają się tu po raz kolejny są na to doskonale przygotowane i mają świetnie zorganizowane stoiska, fachowców. Ale są też firmy, które przyjechały pierwszy raz i prezentują swoje produkty w sposób nie tak doskonały. Firmy, które wchodzą pierwszy raz muszą się tego nauczyć, to jest to co ja mówię firmom debiutującym, że trzeba być minimum trzy razy, żeby osiągnąć sukces - komentuje dyplomata.
Rosnąca z roku na rok grupa polskich poddostawców branży motoryzacyjnej na „Automechanice” nie uszła uwagi organizatorów frankfurckich targów. Zdaniem wiceprezesa Stephana Kurzawskiego dwa ważne czynniki przemawiają za coraz liczniejszą obecnością Polaków:
- "Targi „Automechanika” są mekką dla przemysłu motoryzacyjnego i obecność przedsiębiorstw z tej branży jest wręcz obowiązkowa. Przez sześć dni we Frankfurcie można nawiązać więcej kontaktów branżowych, niż przez rok jeżdżenia po świecie. Poza tym wracając do Polski i Europy Srodkowo-Wschodniej to są nasze rynki rozwojowe. Wielu o nich zapomina, koncentrując się na Chinach i Indiach. Tymczasem Polska to ważny eksporter i ci wystawcy polscy, którzy przybyli do Frankfurtu, odkryli, że to najlepszy adres, by znaleźć nowe rynki zbytu" - uważa Kurzawski.
Branża motoryzacyjna w Polsce jest oprócz branży budowlanej najważniejszym źródłem dochodu narodowego i zatrudnia około 150 tysięcy osób. Dlatego na targach we Frankfurcie nie zabrakło również stoiska Państwowej Agencji Inwestycji i Informacji Zagranicznych oraz Polskiej Izby Motoryzacji. Razem z Wydziałem Promocji Handu i Inwestycji w Kolonii informują one o możliwościach projektów inwestycyjnych w Polsce i umożliwiają nawiązanie kontaktów z potencjalnymi inwestorami.