Analitycy: Wynik wyborów do Bundestagu nie jest przesądzony
16 września 2013Analitycy z Instytutu Badania Opinii Publicznej Forschungsgruppe Wahlen w Mannheim oceniając wyniki bawarskich wyborów i ich polityczne konsekwencje dla wyborów do Bundestagu twierdzą, że „Bawaria to nie Niemcy”. Ankieterzy badający opinie wyborców wnioskują na podstawie pierwszych analiz, że z wyników wyborów do bawarskiego landtagu nie można raczej wywnioskować, jakie będą wyniki wyborów do Bundestagu.
Duża koncentracja na problemach lokalnych
W pierwszych sondażach ośrodka w Mannheim 70 procent ankietowanych uważa, że w Bawarii wybory zdominowały tematy lokalne. Wśród powodów, które przesądziły o zwycięstwie bawarskich chadeków, wymieniano wysokie notowania CSU (Unii Chrześcijańsko-Społecznej), silną pozycję premiera Horsta Seehofera oraz znakomitą sytuację gospodarczą w Bawarii. Wymieniano też bardzo typową dla „Wolnego Państwa Bawaria”, bo tak oficjalnie nazywa się ten kraj związkowy, koncentrację władzy.
32 procent wyborców, według analityków, oddało głos, żeby wzmocnić pozycję preferowanej partii w wyborach ogólnoniemieckich w niedzielę 22 września, a dla 65 proc. ważne były proponowane przez partie rozwiązania problemów lokalnych. Według tych kryteriów stawiano odpowiednio krzyżyk w głosowaniu imiennym (pierwszy głos) i na partię (drugi głos).
Bawarczycy uważają FDP za zbędną partię
Z sondaży Instytutu Badania Opinii Publicznej Forschungsgruppe Wahlen wynika, że 43 procent ankietowanych uważa, że FDP jako partia nie jest w Bawarii potrzebna. Jednak analitycy zwracają też uwagę na to, że to nie musi to mieć automatycznie przełożenia na całe Niemcy.
Bawarczycy, twierdzą eksperci, kojarzą fantastyczną sytuację gospodarczą w „Wolnym Państwie” bezpośrednio z CSU. 88 procent ankietowanych uważa, że w żadnym innym z 16 krajów związkowych RFN sytuacja gospodarcza nie jest lepsza niż w Bawarii. A to jest, w opinii 69 procent ankietowanych, zasługą Unii Chrześcijańsko-Społecznej, która jest teraz tak popularna jak za czasów Edmunda Stoibera. Elektoratu bawarskich chadeków jednoznacznie nie zniechęcały do CDU nawet ostatnie afery, w które to ugrupowanie jest najbardziej uwikłane.
W tak kluczowych obszarach jak edukacja i szkoła, praca, gospodarka i przyszłość, Unia Chrześcijańsko-Społeczna ma przewagę nad bawarską SPD. Dotyczy to też polityki rodzinnej.
Socjaldemokraci nieco poprawili swój wynik w stosunku do roku 2008 (+2 proc.). wyniki Wolnych Wyborców i Zielonych nieco się pogorszyły (odpowiednio -1,2 i -0,8 proc.), ale wielką przegraną jest FDP, która straciła 4,7 punktów proc. Liberałowie z wynikiem 3,3 proc. nie osiągnęli nawet pięcioprocentowego progu wyborczego.
Niemiecka prasa o zwycięstwie CSU [GŁOSY PRASY]
Kto głosował na CSU?
Bawarscy chadecy mają najsilniejszy elektorat (58 proc.) wśród wyborców w wieku ponad 60 lat, a w grupie trzydziestolatków nieco słabszy – 41 procent. Wśród ateistów na CSU głosowało 30 proc. (na SPD 26 proc.) zaś wśród katolików 58 proc. O sympatiach dla CSU przesądza też poziom wykształcenia wyborców. Im wyższy poziom edukacji, tym niższy poziom sympatii dla CSU. Podobnie ma się sytuacja w dużych miastach, gdzie bawarscy chadecy mieli stosunkowo gorsze wyniki niż w obszarach wiejskich.
Wolni Wyborcy, którzy uzyskali pokaźny wynik 9 proc. głosów w pierwszych obliczeniach mieli słabsze wyniki w dużych miastach (5 proc.) niż w powiatach do 5000 mieszkańców (do 11 proc. głosów).
Ankiety przeprowadzono w niedzielę (15.09) wśród 16 287 wyborców w Bawarii, a przed wyborami wśród 1551 osób.
DPA / Barbara Cöllen
red. odp. Bartosz Dudek