Ale książka!
31 sierpnia 2010Prezentacja książki "Samolikwidacja Niemiec. Jak narażamy nasz kraj na ryzyko", która odbyła się w gmachu Bundespressekonferenz, przyciągnęła około 150 demonstrantów. Do protestu wezwał sojusz pod nazwą "Wstrzymać skrajnie prawicowy populizm". Według niego "miejscem dla tez Sarrazina jest śmietnik historii", a nie fora publiczne. Niezależnie od tego, gdzie krytycy chcieliby widzieć książkę Sarrazina, ostra, publiczna debata wokół niej rozbudziła ciekawość społeczeństwa.
Drukarnie pracują pełną parą
Na żadnej innej politycznej konferencji prasowej nie było takiego tłoku jak na prezentacji książki Thilo Sarrazina: przybyło prawie 30 ekip telewizyjnych i dobrze ponad stu dziennikarzy. Popyt na książkę nie maleje. Wczoraj (30.08.) książki nie można było zdobyć w żadnej wielkiej księgarni Berlina: "wyprzedana" - powtarzano raz po raz. Już przed oficjalnym dniem sprzedaży, w miniony czwartek, książka zajmowała w internetowej księgarni wysyłkowej Amazon pierwsze miejsce.
"Zainteresowanie jest ogromne, mamy bardzo dużo zamówień" - mówi Bianca Kroemer z domu towarowego Dussmann w Berlinie. Tam książka Sarrazina była wyprzedana na pniu już w sobotę 28.08.). Również jej II wydanie. Pierwsze i drugie wydanie objęło - jak podaje oficyna wydawnicza - 40 tysięcy egzemplarzy. W środę (01.09.) wydawnictwo chce dostarczyć do księgarń kolejne 30 tysięcy "Samolikwidacji Niemiec". W przyszłym tygodniu należy się spodziewać IV wydania o nakładzie 80 tysięcy egzemplarzy.
Spotkania z czytelnikami przy akompaniamencie łagodnych protestów
We czwartek Thilo Sarrazin rozpoczyna czytelniczą podróż po Niemczech. Karty wstępu na pierwszy spotkanie z czytelnikami w księgarni Decius w Hildesheimie są od tygodnia wyprzedane. Organizatorzy spodziewają się 200 gości. Występ Sarrazina jest też w mieście przedmiotem krytyki: klienci zagrozili, że przestaną kupować w tej księgarni, "jeśli Sarrazin będzie tam czytał ze swojej książki" - powiedziała jej pracowniczka. Poza tym organizatorzy liczą się również z innymi akcjami protestacyjnymi przeciwko Sarrazinowi. Sojusz "Przeciwko skrajnej prawicy" w Hildesheimie zastanawia się "czy nie zwołać jakiejś demonstracji". Policja nie przedsięwzięła jeszcze żadnych specjalnych środków bezpieczeństwa. Rzecznik policji oświadczył, że "funkcjonariusze będą na bieżąco spokojnie monitorować rozwój sytuacji".
"Mąciciel" i pigułki na inteligencję
Demonstranci stoją w grupkach i dyskutują, podobnie jak przed konferencją prasową w gmachu Bundespressekonferenz w czasie prezentacji książki Sarrazina i policja nie ma tam specjalnie nic do roboty. Tylko jednemu obrońcy Sarrazina udało się przecisnąć w kierunku budynku: na jego plakacie widnieje napis "Dziękuję Thilo". Ktoś krzyczy "Precz z nazistami" i zbiera za to oklaski. Niektórzy demonstranci chętnie sami by się pozbyli "mąciciela". Jednak policja zdecydowała się wyprowadzić osobnika z plakatem tak daleko, aby znalazł się poza zasięgiem grupy. Nieliczni demonstranci są pokojowo nastawieni. Niektórzy rozdają kolorowe groszki czekoladowe, które nazywają "pigułkami na inteligencję". Zresztą chcą je Thilo Sarrazinowi wysłać pocztą.
DW / Iwona Metzner
red. odp.: Andrzej Pawlak